Turcja zmienia politykę wobec uciekinierów z Rosji. Masowo odmawia im pozwolenia na pobyt


Według oficjalnych danych w 2022 roku Turcja wydała obywatelom Rosji ponad 153 tys. pozwoleń na pobyt, co stanowi rekord wszech czasów. Rosyjscy imigranci zajęli pod tym względem pierwsze miejsce spośród przedstawicieli wszystkich państw. Jednak pod koniec roku obywatele Rosji, którzy próbowali uzyskać zezwolenia na pobyt, masowo zaczęli otrzymywać odmowy i ta tendencja utrzymuje się do dziś. Reporter naszego rosyjskojęzycznego portalu Vot Tak sprawdził, na jakie problemy z uzyskaniem pozwolenia na pobyt napotykają Rosjanie i jak emigranci próbują je rozwiązać.

Denis wraz ze swoim przyjacielem przyjechał do Turcji pod koniec września, kiedy w Rosji ogłoszono mobilizację. 

– Podoba nam się Turcja, wiedzieliśmy, że łatwo tu dostać pozwolenie na pobyt, więc postanowiliśmy zostać tam na jakiś czas – mówi. 

Plany nie mogły być jednak zrealizowane: władze tureckie odmówiły przyjaciołom pozwolenia na pobyt i poleciły im opuścić kraj w ciągu 10 dni.

– Wynajęliśmy mieszkanie na rok, podpisaliśmy specjalne umowy na wodę i prąd, wykupiliśmy ubezpieczenie. I to wszystko na próżno – tłumaczy Denis. 

Chłopak nie wie, co robić w tej sytuacji. Podobne historie nie są dziś rzadkością. Dziesiątki tysięcy Rosjan, którzy uciekli przed prześladowaniami i mobilizacją, są obecnie zmuszeni do opuszczenia Turcji.

Co się stało?

Pod koniec grudnia tureckie władze migracyjne, bez wcześniejszego ostrzeżenia, zaczęły odmawiać obywatelom rosyjskim karty ikamet: tak w Turcji nazywa się wydawane cudzoziemcom pozwolenie na długoterminowy pobyt w kraju.

Wcześniej raczej nie było problemów z uzyskaniem tego dokumentu. Z ponad 150 tys. obywateli rosyjskich, którzy w ubiegłym roku otrzymali ikamet, nie było zbyt wielu uciekających przed mobilizacją. Ci, którzy wyjechali w połowie jesieni, o kartę starali się dopiero w grudniu lub styczniu. Wtedy też zaczęły się odmowy.

Turcja stała się jednym z najpopularniejszych kierunków emigracji właśnie dzięki prostemu procesowi legalizacji pobytu. Aby uzyskać pozwolenie na pobyt na rok, teoretycznie trzeba było jedynie podpisać umowę najmu mieszkania i poświadczyć, że posiada się ubezpieczenie zdrowotne – to wszystko.

Przepisy zaostrzono w połowie lata: najpierw władze zarządziły, że potrzebny jest także meldunek. Potem do spisu wymagań dodano także samodzielne zawarcie umowy na wodę i prąd oraz przedstawienie zaświadczenia o dochodach. Legalizacja stała się bardziej kłopotliwa, ale pozostała raczej nieskomplikowana. W grudniu okazało się, że spełnienie wszystkich warunków nie gwarantuje uzyskania zezwolenia na pobyt.

Co robić?

Marija i Aleksiej przeprowadzili się do Antalyi z trzyletnim dzieckiem na początku października. Znaleźli mieszkanie za 600 dolarów miesięcznie (ok. 2600 zł), przygotowali dokumenty i złożyli wniosek o ikamet. Rozmowę w urzędzie migracyjnym mieli umówioną na 9 stycznia. 

– W ogóle nie martwiliśmy się o uzyskanie pozwolenia na pobyt, bo wszyscy przed nami je otrzymali i nikt nie napotkał żadnych problemów – mówi Marija. – Posłaliśmy córkę do przedszkola, wpłaciliśmy pośrednikowi zaliczkę i kaucję za mieszkanie, snuliśmy plany. Tuż przed Nowym Rokiem zaczęły do nas docierać niepokojące wiadomości, że göç (urząd migracyjny – belsat.eu) zaczął wydawać odmowy. Przyszliśmy o wyznaczonej godzinie, złożyliśmy dokumenty, a po chwili polecono nam, żebyśmy się szykowali do wyjazdu. Dwa dni później dostaliśmy sms z odmową. To był dla nas totalny szok. Dokąd mamy jechać? Zażądali, żebyśmy opuścili kraj w ciągu 10 dni. Polecieliśmy do Belgradu – wyjaśnia kobieta. 

Para nie może odzyskać pieniędzy za ubezpieczenie i mieszkanie – pośrednik nie chce zwrócić im środków.

Takich historii są już tysiące. Tureckie władze od półtora miesiąca odmawiają Rosjanom pozwoleń na pobyt. Niektórzy, tak jak Marija i Aleksiej decydują się na wyjazd do Serbii lub Czarnogóry, niektórzy wracają do Rosji, inni próbują dostać się do Gruzji – tam jednak nie każdy może wjechać.

Jak powiedział nam Anton, 30-letni programista z Moskwy, przekroczył on gruzińską granicę pieszo w pobliżu Batumi. W tym celu wybudowano specjalne przejście graniczne w miejscowości Sarpi. Anton bez problemów przeszedł granicę turecką, ale Gruzini odmówili wpuszczenia go na teren kraju, mówiąc, że nie wierzą, iż celem jego wizyty jest turystyka. 

– Na razie zostaję w Turcji, ale kompletnie nie wiem, co robić. Mój termin pobytu wkrótce się skończy – mówi Anton.

Władze tureckie w większości przypadków nie stosują jednak rygorystycznych procedur, gdy obcokrajowcy przebywają w kraju dłużej niż jest to dozwolone. Trzeba jedynie zapłacić grzywnę – za miesiąc jest to kwota w wysokości ok. 30 dolarów (130 zł).

Nie wszyscy dostają odmowy

Nie można jednak powiedzieć, że pozwolenia na pobyt w Turcji odmawia się obecnie wszystkim Rosjanom. Według oficjalnych statystyk w ciągu pierwszych 19 dni 2023 roku ikamet otrzymało 4045 Rosjan. Pozwolenia wydawane są osobom, które dostały się na uczelnie wyższe lub kupiły mieszkania droższe niż 75 tys. dolarów (ok. 320 tys. zł). Czasami możliwe jest uzyskanie zezwolenia na pobyt długoterminowy w ramach starego systemu, poprzez wynajęcie mieszkania, nie wiadomo jednak jakie dokładnie kryteria brane są pod uwagę przy wydawaniu pozwoleń.

Jeśli przyjrzeć się statystykom, można dojść do wniosku, że niemal niemożliwe jest uzyskanie pozwolenia na pobyt w najpopularniejszych miejscowościach turystycznych – Stambule, Antalyi i Mugli (wybrzeże Morza Egejskiego). Nieco łatwiej jest na wschodzie i w centrum kraju.

Pół roku temu wielu imigrantów zalegalizowało swój pobyt z pomocą pośredników: przyjeżdżający nie podpisywali długoterminowych umów najmu, podróżowali po całym kraju, a wynajęty agent za niewielką opłatą fikcyjnie rejestrował ich w jakimś mieszkaniu „z gumy”. Na papierze w takich mieszkaniach zarejestrowanych było nawet 60 osób.

Jak powiedział nam jeden z takich pośredników, Adli Nazi, policja sprawdza teraz te mieszkania, a każdemu, kto próbuje się w nich zameldować, odmawia się pozwolenia na pobyt. Zdaniem naszego rozmówcy, jeśli prawidłowo wypełni się wszystkie dokumenty i zadba o to, by przynieść je w różowej teczce „dosya” (tak brzmi jej oficjalna nazwa w Turcji), jest szansa na otrzymanie ikametu nawet w najbardziej turystycznych miejscach.

Putin czy wybory?

Rosyjska społeczność próbuje dociec, co jest powodem odmów wydania zezwolenia na pobyt. Najbardziej popularna jest wersja, że Władimir Putin porozumiał się z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoğanem, aby utrudnić życie Rosjanom uciekającym z kraju.

Jeśli jednak ponownie przyjrzymy się statystykom, okazuje się, że nie tylko Rosjanom odmawia się pozwolenia na pobyt. Dotknęło to również obywateli innych krajów: Iranu, Iraku, Syrii, Afganistanu, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Władze tureckie nie wyjaśniają, dlaczego zmieniły swoją politykę migracyjną: nie opublikowano jeszcze żadnego oficjalnego dokumentu.

Masowe odmowy wydania zezwoleń na pobyt zbiegły się z ogłoszeniem nadchodzących wyborów prezydenckich w Turcji: odbędą się one 14 maja. Pozycji urzędującej głowy państwa, Erdoğana, nie można nazwać stabilną, a jego notowania w ciągu ostatniego roku spadły: według sondaży przegrywa z ewentualnymi rywalami. Częściowo wynika to z hiperinflacji, której Turcja doświadczyła w ciągu ostatniego roku i która sięgnęła aż 100 proc.

Dodatkowo z powodu napływu Rosjan i ukraińskich uchodźców, ceny najmu w miastach wzrosły wielokrotnie. Być może ciche wstrzymanie wydawania pozwoleń na pobyt obcokrajowcom to znak od Erdoğana, że Turcja pozostaje przede wszystkim krajem dla Turków.

Arsenij Wiesnin/vot-tak.tv, ksz/belsat.eu

Aktualności