Jak dowiedziało się białoruski portal niezależny Nasza Niwa, do niektórych banków oddelegowano funkcjonariuszy służb specjalnych. Nie tylko monitorują zachowania pracowników, ale także oceniają klientów pod kątem lojalności wobec Alaksandra Łukaszenki.
Według Naszej Niwy sprawdzani są właściciele firm wnioskujący o kredyt na rozwój biznesu.
– Obecnie jest wystarczająco dużo pieniędzy na pożyczki, grunt by projekt był dobry. Ale wnioski o kredyty na rozwój biznesu w poszczególnych bankach są sprawdzane nie tylko pod kątem pomysłu na biznes i rentowności, ale także pod kątem „lojalności” założycieli firmy. Wszyscy założyciele są weryfikowani: milicyjna baza danych „Zamieszki”, rozliczenia mobilne, fakty dotyczące darowizn [na organizacje społeczne uznane za ekstremistyczne – przyp. red.]. Jeśli jeden ze współzałożycieli brał udział, poparł protest, takiej firmie odmówi się kredytu – powiedziało Naszej Niwie źródło w jednym z białoruskich banków.
– Oni nie chcą, żeby rozwijały się firmy, których właściciele są krytyczni wobec łukaszyzmu. I chcą ograniczyć ich potencjał – dodał rozmówca wydania.
Po sfałszowaniu przez władze wyborów prezydenckich w 2020 roku wielu prywatnych przedsiębiorców wspierało protesty. Część z nich została zmuszona do zamknięcia firm i emigracji, by nie trafić za kraty.
Według naszych rozmówców nowa praktyka nie została jeszcze rozszerzona na wszystkie banki.
pj/belsat.eu wg East24.info
