W obwodzie chersońskim kolejny traktor wyleciał w powietrze na polnej drodze. Rosjanie opuścili ten teren w listopadzie, zostawiając po sobie pola minowe. Władze regionu apelują do rolników o wstrzymanie się z orką i siewem do pełnego rozminowania.
1 marca pod wsią Archanhelske w rejonie berysławskim ciągnik rolniczy najechał na minę. Nie miejsce wysłano zastęp 2. Państwowego Posterunku Ratowniczo-Gaśniczego z miasteczka Wysokopilla. Strażacy ugasili płonącą maszynę rolniczą i udzielili pomocy dwóm poszkodowanym, którzy z obrażeniami różnego stopnia zostali przetransportowani do szpitala karetką pogotowia. Tyle szczęścia nie mieli pasażerowie samochodu, który w nocy z 28 lutego na 1 marca najechał na rosyjską minę na leśnej drodze w obwodzie charkowskim. Zginęły cztery osoby.
Na zdjęciach udostępnionych przez Państwową Służbę ds. Sytuacji Nadzwyczajnych – ukraińską straż pożarną – widać, że strażacy z Wysokopilli korzystali z samochodu ratowniczo-gaśniczego marki Jelcz z polskim napisem “Straż”. Może to być jeden z 150 wozów przekazanych Ukrainie przez PSP i OSP na początku wojny.
Warto zwrócić uwagę, że strażacy stanęli pojazdem na świeżo zaoranym polu – zapewne licząc na to, że jest ono bezpieczniejsze od polnej drogi, którą jechał ciągnik. W czasie akcji gaśniczej mają jednak na sobie kamizelki kuloodporne i hełmy.
Obwód chersoński został opuszczony przez Rosjan w listopadzie. W ziemi pozostały tysiące obiektów wybuchowych – celowo położonych min, ale także niewybuchów. Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych wzywa rolników regionu, by nie ryzykowali własnym życiem i poczekali z pracami polowymi do czasu rozminowania ich gruntów.
– Saperzy DSNS stale prowadzą rozminowanie wyzwolonych terenów. Na polach, miedzach, lasach i poboczach dróg pozostało wiele przedmiotów wybuchowych. Nie odwiedzajcie miejsc, których nie sprawdziły grupy pirotechniczne! Poruszajcie się wyłącznie po ubitym gruncie i głównymi drogami! Strzeżcie swojego życia! – apelują na Facebooku strażacy.
Rozminowanie Ukrainy trwa od pierwszego dnia rosyjskiej inwazji. Początkowo saperzy straży pożarnej, policji i wojska zabezpieczali głównie niewybuchy rosyjskich bomb i rakiet, które spadły za linią frontu. Po wycofaniu się Rosjan z północy Ukrainy oraz udanych kontrofensywach w obwodzie charkowskim i chersońskim, saperzy mogli zacząć rozminowywać resztę kraju.
Jak podaje straż pożarna, minionej doby oczyszczono 17,4 hektara, unieszkodliwiając 1265 przedmiotów wybuchowych, w tym 1 bombę lotniczą. Prace te prowadziło 117 saperów.
Od 24 lutego 2022 roku ukraińscy pirotechnicy rozminowali 79 980 hektarów, usuwając 327 180 min i niewybuchów, w tym 2 187 bomb lotniczych. Tę pracę wykonali w ramach 45 868 zmian.
Część tej pracy wykonali saperzy polskiej policji – tydzień temu minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński poinformował o ich powrocie do kraju po kilkumiesięcznej misji.
Biełsat rozmawiał o wyzwaniu, jakim jest rozminowanie Ukrainy z Wojciechem Wójcińskim, polskim saperem biorącym udział w misjach w Libanie, Iraku i Afganistanie. Według niego pełne oczyszczenie Ukrainy może trwać nawet dekadę. Ekspert tłumaczy, że zgodnie ze sztuką w pierwszej kolejności rozminowane powinny zostać drogi i obiekty użyteczności publicznej, następnie osiedla mieszkalne i zakłady pracy, a potem pola uprawne. Najniższy priorytet mają miejsca, które mogą być unikane przez ludzi – lasy, mokradła, nieużytki. Saper podkreśla, że sprawdzony musi zostać każdy fragment Ukrainy, na którym toczyły się działania wojenne.
Według prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, na 8 grudnia „skażenie minowe” na Ukrainie obejmowało około 170 tys. kilometrów kwadratowych. To więcej niż jedna czwarta całego terytorium Ukrainy.
pj/belsat.eu