Zniszczony w czwartek w nocy rosyjski okręt Iwanowiec to dość poważna jednostka, która była przeznaczona do niszczenia celów nawodnych. Nawet jeśli Federacja Rosyjska będzie chciała go wydobyć z dna, jest mało prawdopodobne, aby został przywrócony do służby, ponieważ praktycznie nie ma do niego części zamiennych.
W komentarzu dla Radia Swoboda wypowiadał się o tym rzecznik Marynarki Wojennej Ukrainy Dmytro Pletenczuk. Według niego okręt ten był wyposażony w rakietowe pociski przeciwokrętowe Moskit o zasięgu 130 kilometrów.
Podkreślił, że we Flocie Czarnomorskiej Rosji były tylko trzy okręty projektu 1241.1, więc jego zatonięcie można nazwać znaczną stratą.
– Okręty tego projektu nie są już budowane. W związku z tym odbudowa takich jednostek jest praktycznie niemożliwa. Jednak w tym przypadku widzieliśmy, że zatonęła, więc tę jednostkę można uznać za zniszczoną – dodał rzecznik.
Pletenczuk zauważył, że w czwartek od świtu Rosjanie prowadzili akcję poszukiwawczo-ratowniczą. Nie ma jeszcze zweryfikowanych informacji na temat strat personalnych. Szacowana liczba załogi zatopionego kutra mogła sięgać 40 marynarzy.
Według Pletenczuka, biorąc pod uwagę znaczny koszt zniszczonych okrętów wojennych, praktyka ich podnoszenia z dna istnieje w wielu flotach świata.
– Ale biorąc pod uwagę, że te jednostki zostały już dawno wycofane z produkcji, bardzo trudno będzie je przywrócić. Odpowiednie części zamienne w rzeczywistości nie są już dostępne. Data jego budowy [1988-1989 – przyp. belsat.eu] sugeruje, że części zamienne do niego nie są już produkowane – wyjaśnił.
W nocy 1 lutego Główny Zarząd Wywiadu przeprowadził operację specjalną w pobliżu tymczasowo okupowanego Krymu. Przedstawiciele wywiadu podali, że w wyniku ataku dronów nawodnych w jeziorze (zalewie) Donuzław rosyjski został zatopiony kuter rakietowy “Iwanowiec”. Po kilku trafieniach morskimi bezzałogowcami na pokładzie nastąpiła detonacja uzbrojenia własnego okrętu. Los załogi wciąż jest nieznany.
pj/belsat.eu wg Radio Swoboda