Dziennikarze Biełsatu sądzeni za materiał TVP Polonia


Grodzieński sąd i milicja chcą ukarać troje dziennikarzy Biełsatu za poświęcony Czesławowi Niemenowi odcinek programu “Nad Niemnem”. Materiał ten powstał dla TVP Polonia, jego autorzy przyszli na rozprawę, ale sędzia nie był nimi zainteresowany.

W poniedziałek w sądzie grodzieńskiej dzielnicy Leninski Rajon odbyła się kolejna rozprawa w sprawie materiału telewizyjnego o 80. rocznicy urodzin Czesława Niemena. Na ławie oskarżonych zasiedli współpracujący z Biełsatem: dziennikarz telewizyjny Alaksiej Kajrys, operator i gitarzysta punkowy Aleś Dzianisau oraz dziennikarka-etnografka Katarzyna Laudacka. Milicja oskarżyła ich o nielegalny wyrób materiału medialnego we wsi Stare Wasiliszki.

Aleś Kajrys, Aleś Dzianisau i Katarzyna Laudacka.
Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Sprawa od początku jest szyta bardzo grubymi nićmi. Dowodem jest materiał programu dla Polaków na Białorusi pt. “Nad Niemnem”, który powstaje na zamówienie TVP Polonia, ale jest emitowany również na antenie Biełsatu. W napisach końcowych wymienieni zostali też jego autorzy: Andrej Frałou, Jan Roman i Aleksy Szota. Jednak milicja i sąd usiłują pociągnąć do odpowiedzialności zupełnie inne osoby – zajmujących się na co dzień problemami społecznymi, niewygodnych dla władz, Kajrysa i Dzianisawa. Rykoszetem dostała też Laudacka, która akurat tego dnia była w rodzinnej wsi Niemena.

Proces Kajrysa, Dzianisawa i Laudackiej.
Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Jako świadkowie przed grodzieńskim sądem stanęli mieszkający w Starych Wasiliszkach Uładzimir Sianiuta – dyrektor domu-muzeum Czesława Niemena i Tomasz Markiewicz – szkolny kolega słynnego muzyka. Obydwaj świadkowie to już starsi panowie – urodzeni w 1947 i 1935 roku. Obydwaj nie rozpoznali w podejrzanych osób, które przeprowadzały z nimi wywiad dla telewizji.

Uładzimir Sianiuta i Tomasz Markiewicz.
Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

I tu rodzi się pytanie: dlaczego zeznania świadków przed sądem różnią się od ich zeznań na milicji? Według materiałów sprawy wszyscy trzej świadkowie przesłuchiwani przez milicję (dwóch stawiło się w sądzie) zeznawali, że rozmawiali w Starych Wasiliszkach z Laudacką, Dzianisawem i Kajrysem. Staruszkowie mieli ich rozpoznać na podstawie zdjęć pokazanych przez funkcjonariuszy.

– Jacyś chłopcy kręcili, ale nie pamiętam, czy to byli ci – powiedział w sądzie 84-letni Markiewicz. – Nie. Tamci nie byli brodaci. I dziewczyna nie ta. Przecież tu siedzi jeszcze dziecko. Dali mi podpisać protokół przesłuchania i podpisałem. A co podpisałem? Bóg jeden wie.

Proces Kajrysa, Dzianisawa i Laudackiej.
Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Według podsądnych, rzeczywiście byli oni w Starych Wasiliszkach w 80. rocznicę urodzin Czesława Niemena, jednak w swoich sprawach. Aleś Dzianisau i Aleś Kajrys kręcili materiał do powstającego filmu o kompozytorze. Z kolei Katarzyna Laudacka nie ma żadnych związków z dziennikarstwem telewizyjnym – nagrywała na dyktafon osoby starsze, znające wybitnego muzyka. Nagrania trafiły do jej prywatnego archiwum.

Sędzia Zmicier Bubienczyk, który już wielokrotnie prowadził procesy polityczne, robił wiele przerw, by wreszcie przenieść ogłoszenie wyroku na 24 kwietnia. Kluczowe pytanie Dzianisowa co do nazwisk wymienionych w napisach końcowych, sędzia zbył stwierdzeniem: “To nie pana kompetencje!”

Proces Kajrysa, Dzianisawa i Laudackiej.
Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

– Jasnym jest, że to sprawa sfabrykowana – komentuje sytuację Dzianisau. – Szczuczyńska milicja nawet nie umiała dobrze przygotować materiału dowodowego. Widać, że wywierali presję na świadków. Tych starszych panów zwyczajnie wykorzystano. Ich słowa są jak spod kalki, a dziś powiedzieli w sądzie, że nas nie znają, nie pamiętają, nie widzieli. Z programem [“Nad Niemnem”] nie miałem żadnego związku. Co więcej, w napisach końcowych wymieniono nazwiska autorów – żadnego z nich nie było na ławie oskarżonych!

Proces Kajrysa, Dzianisawa i Laudackiej.
Zdj. Wasil Małczanau/belsat.eu

Najciekawsze jest to, że autorzy rzeczonego materiału o Niemenie – Andrej Frałou i Jan Roman, byli na sali rozpraw. Nikt jednak nie zainteresował się nimi.

Zdj. Wasil Małczanau

Grodzieńscy współpracownicy Biełsatu – Aleś Kajrys i Aleś Dzianisau (gitarzysta punkowego zespołu Dzieciuki) – są stale prześladowani przez białoruskie służby. Za swoją dziennikarską pracę byli już skazywani, a ich mieszkania przeszukano. Na celownik milicji trafili po emisji programu o zaniedbaniach pracowników socjalnych w Grodnie. Katarzyna Laudacka nie zajmuje się polityką – pisze o historii i etnografii Grodzieńszczyzny.

Nasi dziennikarze są sądzeni za ten materiał:

ak,pj/belsat.eu; zdjęcia: Wasil Małczanau

Aktualności