Uzyskanie przez Rosję dominującej pozycji w krajach Sahelu po wycofaniu się Francji, pozwoli jej wywierać presję na część państw europejskich. Z uwagi na zagrożenie migracyjne i terrorystyczne, Moskwa będzie chciała wymuszać ich kompromisową postawę wobec rosyjskich działań w innych regionach. Np. na flance wschodniej NATO.
Sahel to stepowy, usiany kamieniami, półpustynny pas lądu w Afryce. W najszerszym miejscu mierzy ponad cztery tysiące kilometrów, a rozciąga się od wybrzeża Atlantyku w Gambii, przez Niger, Czad aż po terytorium Erytrei nad Morzem Czerwonym. Nazwa Sahel pochodzi od arabskiego słowa „sahil”, które oznacza „brzeg”. Dla mieszkańców regionu jest brzegiem Sahary-piaszczystego morza. Sahel obejmuje: Mauretanię, Mali, Niger, Czad, Sudan i Erytreą, ale a jego zasięgu leżą Burkina Faso i Senegal.
Pora sucha trwa tam większość roku, ok. jedenastu miesięcy co powoduje, że brak tam wody. Nieliczne zbiorniki wodne już dawno wyschły, a wody gruntowe znacznie opadły, co doprowadziło do zupełnego upadku pasterstwa koczowniczego będącego niegdyś źródłem utrzymania jego mieszkańców oraz tradycyjnego stylu życia. Od połowy lat sześćdziesiątych, z przerwami do teraz, trwa tam susza, która przyczyniła się do śmierci ok. 50 milionów ludzi oraz migracji rzesz uchodźców. Powszechna stała się migracja do miast lub jeszcze dalej, przez Saharę oraz kraje Afryki północnej, do Europy, której pierwszym przystankiem są Grecja oraz Włochy.
Coraz więcej mieszkańców tego regionu ucieka z niego nie tylko przed głodem, ale także przed powszechną tam przemocą powodowaną przez organizacje terrorystyczne wykorzystujące go jako swoją bazę do wypadów na sąsiednie kraje. Jeśli susza oraz przemoc na niewyobrażalną skalę będą nadal trwały może się to przyczynić do kolejnego kryzysu migracyjnego, przy którym ten niedawny był zaledwie przedsmakiem kłopotów jakie mogą czekać Europę.
Wg Global Terrorizm Index 48 proc. wszystkich przypadków śmierci z rąk terrorystów na świecie miał miejsce w Sahelu. Zwłaszcza w Mali, Nigrze i Burkinie Faso. Region jest wręcz zalany bronią dostarczaną zarówno dyktatorom i terrorystom przez Rosję. Mimo biedy Sahel skrywa bowiem pod jałową ziemią prawdziwe bogactwa: ropę, gaz, złoto, uran oraz metale rzadkie. Przyciągają one jak padlina sępy, rozmaite organizacje o charakterze terrorystycznym jak np. rosyjską Grupę Wagnera bogacącą się niezmiernie na ich wydobyciu i eksporcie w zamian za militarne wsparcie dla wojskowych junt rządzących w niektórych z nich jak np. w Mali, Burkina Faso czy w Republice środkowej Afryki.
Do lat 60 ub.w. większość państw Sahelu była koloniami francuskimi, za wyjątkiem włoskiej Erytrei czy brytyjskiego Sudanu. Tłumaczy to silne wpływy francuskie – kulturalne, gospodarcze oraz wojskowe. Do dziś stacjonuje tam kilka tysięcy francuskich żołnierzy. Jednak ta sytuacja się ostatnio zmieniła po zapowiedzi prezydenta Emmanuela Macrona wycofania francuskiego kontyngentu.
Jako, że polityka międzynarodowa nie znosi próżni, w miejsce to weszła Rosja, która choć nie bezpośrednio, ale coraz mocniej umacnia swoją obecność. Mimo, że znane są przypadki bezpośredniej ingerencji dyplomacji rosyjskiej – jak chociażby w Republice Środkowej Afryki, gdzie przedstawiciele rosyjskiego rządu nalegali, by prezydent Faustin-Archange Touadéra zniósł konstytucyjne ograniczenia dotyczące liczby kadencji prezydenckich. Po odmowie, został obalony w drodze zamachu wojskowego. Dziś wojskową juntę już oficjalnie wpiera i chroni Grupa Wagnera, którą oskarża się o mordy na ludności cywilnej oraz opozycji.
Państwa Sahelu ze względu na biedę, przemoc oraz wszechobecną korupcję, są krajami niestabilnymi politycznie. W ciągu ostatnich lat miały w nich miejsce wojskowe przewroty np. w Mali, Czadzie, Burkinie Faso czy ostatnio w Nigrze. Są dowody na to, że mogła stać za nimi Grupa Wagnera.
James Kariuki, zastępca ambasadora Wielkiej Brytanii przy ONZ otwarcie oświadczył, że to właśnie Grupa Wagnera spełnia taką destabilizującą rolę w tym regionie, a jej celem nie jest zapewnienie bezpieczeństwa, ale wsparcie rodzimych dyktatur, w zamian za dostęp do zasobów: złota, diamentów oraz uranu. Grupa Wagnera wspiera nawet kampanie dezinformacyjne podsycające antyzachodnie nastroje wśród ludności.
Jej agenci doradzali nawet dyktatorom jak prowadzić w mediach społecznościowych, kampanie ośmieszające ruchy demokratyczne oraz państwa Zachodu, głownie Francję. W Republice Środkowej Afryki przy jej wsparciu zaczęły powstawać kreskówki dla dzieci pokazujące jak Rosja ratuje Afryką.
Oficjalnie grupa Wagnera jest już w Mali, Republice Środkowej Afryki i Mozambiku, ale podejrzewa się, że jej agenci są we wszystkich państwach Sahelu. Ostatnio zaktywizowali się w Nigrze, gdzie wojskowi obalili legalnie obranego i prozachodniego prezydenta Mohameda Bazouma.
Zaraz po jego aresztowaniu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki tysiące demonstrantów z rosyjskimi flagami demonstrowało przed wojskową bazą Francji na obrzeżach stolicy kraju, Niamey. To zresztą dość zrozumiałe – ze względu na silną niechęć mieszkańców regionu do niedawnych, francuskich okupantów.
Cele Rosji w Sahelu
W ten sposób zwiększenie wpływów w państwach Sahelu pozwoli Rosji na wywieranie presji na niektóre państwa europejskie obawiające się ogromnej migracji uchodźców stamtąd oraz zagrożenia terrorystycznego. Władimir Putin doskonale rozumie, że im większa presja na Paryż w Sahelu choćby w postaci groźby uruchomienia fali niekontrolowanej migracji, tym bardziej będzie kompromisowe francuskie stanowisko wobec działań Kremla na obszarach, gdzie Francja nie ma swoich bezpośrednich interesów – a więc np. w państwach Europy Wschodniej.
Może się wydawać z europejskiej perspektywy, że problemy z jakimi boryka się Sahel nas nie dotyczą. Nic bardziej błędnego. Dotyczą. Przez Sahel prowadzą bowiem główne szlaki migracyjne oraz przemytnicze. Jest on także miejscem, gdzie swoje bazy mają terroryści islamscy. Przykład organizowanej przez reżim Łukaszenki nielegalnej migracji do Polski czy Litwy uchodźców z Bliskiego Wschodu pokazuje, jak wielkie jest to zagrożenie.
Antoni Styrczula dla belsat.eu
Więcej tekstów autora w dziale Opinie
Redakcja może nie podzielać opinii autora.