Wierni, którzy zgromadzili się wczoraj przed zamkniętym kościołem pw. św. Szymona i Heleny w centrum Mińska zostali rozpędzeni przez milicję. Władze białoruskiej stolicy chcą odebrać parafii dzierżawioną świątynię i plebanię.
Parafianom i wiernym z Mińska milicja nie pozwoliła wczoraj po południu zebrać się przed świątynią, by modlić się w intencji odzyskania Czerwonego Kościoła. Poinformował o tym na Facebooku fotoreporter Wiktar Wiedzeń.
– O godzinie 15 ludziom udało się jeszcze ze swoim proboszczem zgromadzić pod murami kościoła na modlitwę. O 17, gdy tradycyjnie więcej osób przychodzi się pomodlić, pojawili się milicjanci, a potem także funkcjonariusze w cywilnych ubraniach, którzy wypychali wiernych z tereny świątyni – napisał fotograf.
Dodał, że mundurowi usiłowali też uniemożliwić modlitwę przed drzwiami zamkniętego kościoła proboszczowi Uładzisławowi Zawalniukowi, jednak im się to nie udało.
Wiktar Wiedzeń przekazał też, że wczoraj z kranów plebanii zniknęła woda. Została przywrócona po wizycie pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego “Minskaja Spadczyna” (Mińskie Dziedzictwo). Ciepła i prądu na plebanii i zakrystii nie było także bezpośrednio po pożarze 26 września. Zgodnie z decyzją Mińskiego Miejskiego Komitetu Wykonawczego, księża mają opuścić plebanię i oddać klucze do 13 października. Jest to akurat 175. rocznica urodzin fundatora świątyni Edwarda Woyniłłowicza.
Czerwony Kościół jest jedną z najważniejszych świątyń katolickich na Białorusi, jak też symbolem oporu wobec reżimu Alaksandra Łukaszenki. Stoi on przy Placu Niepodległości (dawniej Plac Lenina) w bezpośrednim sąsiedztwie Domu Rządu, siedziby władz miasta, Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego i Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego. Podczas antyreżimowych protestów w 2020 roku demonstranci wieloktonie chronili się w nim przed OMONem. To także tam odprawiane były msze za ojczyznę i zabitych przez milicję.
26 września nad ranem doszło do podpalenia świątyni, a niewielki pożar szybko został ugaszony. Od tego czasu władze nie pozwalają wiernym i kapłanom wejść do kościoła “ze względów bezpieczeństwa”. Z kolei Miejskie Przedsiębiorstwo Komunalne “Mińska Spadczyna” wymówiło parafii dzierżawę budynku i usunięcie z niego wyposażenia. Formalnie jest to związane z nałożonym na wspólnotę ogromnym podatkiem od gruntu, którego nie jest ona w stanie spłacić.
pj/belsat.eu