news
Media

Rosyjska TV o Tusku: diler trawy, polityczna prostytutka i kukiełka Zachodu

Rosyjska państwowa TV poświęciła prawie godzinny program Donaldowi Tuskowi.
14.06.202415:09

Rosyjski państwowy Pierwyj Kanał poświęcił prawie godzinny program premierowi Donaldowi Tuskowi. Polskim politykiem zajęła się była rosyjska agentka w USA, a obecnie deputowana Dumy Państwowej Maria Butina. Cykl pod tytułem „Kukiełki spadkobiercy Tutti” utrzymany jest w półżartobliwym tonie i w każdym odcinku omawiana jest jedna postać „globalnej mafii” rządzącej światem.

tusk propaganda rosyjska
Program Marii Butiny demaskuje „spisek globalistów” przeciwko Rosji.
Zdj: 1 Kanał

Polskiemu politykowi we wstępie wypomniano i występ w programie „Szansa na sukces”, porażkę w konkursie wąchaczy tabaki, jak i słynnego „dziadka w Wehrmachcie”, który miał „dobrowolnie wstąpić w szeregi faszystów”. Potem przedstawiono krótki opis polsko-polskich sporów ze wskazaniem, że Donald Tusk z niegdyś umiarkowanego wobec Rosji polityka stał się „jastrzębiem”. Naturalnie pod wpływem USA. Premier jest przez Marię Butinę nazywany „doświadczonym majordomusem” – to średniowieczne słowo oznaczało głównego zarządcę domu możnowładcy. A więc w domyśle jedynie namiestnika kogoś ważniejszego, kto tak naprawdę rządzi Polską.

Była rosyjska szpieg skupiła się w pierwszej części programu na wypowiedzi Tuska na temat szpiegowskich zagrożeń dla Polski ze strony Rosji i Białorusi. I jak na zawołanie w programie pojawił się też osobiście sam zbiegły na Białoruś były sędzia Tomasz Szmydt.

– Tusk też był w szoku, ale zebrał się w sobie, by ujawnić imię tego człowieka, który przyniósł im tyle kłopotów – ironizowała dalej Butina, by po chwili połączyć się ze zbiegłym sędzią.

Media
Tournée Tomasza Szmydta w łukaszenkowskich i kremlowskich mediach
2024.05.09 21:02

Tomasz Szmidt pytany o powód swojego wyjazdu na Białoruś po raz kolejny powołał się na zagrożenie dla życia ze strony „totalitarnego reżimu, który rządzi Polską”.

szmydt propaganda telewizja rosyjska butina tusk kaczyńśki polska były sędzia
W programie „Kukiełki spadkobiercy Tutti” nie mogło zabraknąć byłego sędziego Tomasza Szmydta.
Zdj: 1 Kanał

Potem rozmówca Butiny przeszedł do charakterystyki Donalda Tuska, którą miał sformować na podstawie rozmów ze znajomymi „z wysokich politycznych kręgów”.

– Część z nich widziało w nim zagrożenie. Nie wygląda na to, żeby on był samodzielnym politykiem. Mówiąc w skrócie, on może znajdować się w rękach jakichś służb. BND – niemieckich specsłużb – powiedział.

Dalej Szmydt stwierdził, że „przeszkadzał” premierowi Tuskowi oraz PiSowi. Mówił też o reformie systemu sędziowskiego ministra Zbigniewa Ziobry, która doprowadziła do „bałaganu” i mianowania „politycznych” sędziów.

Potem w studiu zaczęła się „dyskusja” z zaproszonymi gośćmi. Nikołaj Starikow, przedstawiony jako autor książki „Kronika rusofobii”, stwierdził, że przychodząc do władzy Donald Tusk chciał za jednym zamachem zbić cztery polityczne cele. Po pierwsze, oskarżając zaangażowanego w reformę sądownictwa Szmydta (reformę, którą zdaniem Starikowa miała uniezależnić je od Brukseli), polski premier chciał uderzyć w poprzedni rząd. Po drugie, odwrócić reformę „w interesie” Brukseli, bo „zajmował się nią jakiś szpieg”.

– On stwarza kłamliwe wrażenie jakiegoś rosyjskiego zagrożenia i chce w ten sposób wybudować nową Linię Maginota, nazywaną „Linią Tuska” – dodał.

Kolejnym celem premiera miała być chęć wpisywania się w działania zachodnich elit szukających wszędzie rosyjskiego zagrożenia.

Butina tymczasem (znowu ironizując) stwierdziła, że wobec tego rzekomego szpiegowskiego białoruskiego i rosyjskiego zagrożenia, Tusk zdecydował się wybudować „ścianę” na granicy. Nie po to jednak, by zatrzymać szpiegów z Rosji i Białorusi, ale by uniemożliwić opuszczenie kraju takim osobom, jak Szmydt.

Wiadomości
Szmydt chce białoruskiego obywatelstwa. Ale rezygnować z polskiego nie zamierza
2024.05.17 11:06

Iwan Skorikow, szef katedry Ukrainy w Instytucie Krajów WNP w nieco chaotycznej wypowiedzi połączył Tuska, jego przewodnictwo w UE, budowę „Tarczy Wschód” za „ogromne pieniążki”, Ukrainę i banderowców. Stwierdził, że były sędzia nie pojechał do Szwecji czy Szwajcarii, bo z racji tego, że Tusk zajmował kiedyś wysokie stanowisko w UE, mógłby zostać wydalony do Polski. Wtórowała mu Butina, która stwierdziła, że „tam nie ma wolności” i zakazano wszystkich „alternatywnych punktów widzenia”. W rosyjskiej propagandzie te alternatywne punkty widzenia to przede wszystkim okazywanie poparcia polityce Władimira Putina.

– I to dowód, że oni przeciwko nam prowadzą prawdziwą wojnę – podkreślił.

Tymczasem Dmitrij Oficerow-Bielski, specjalista ds. Polski z Instytutu Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych Rosyjskiej Akademii Nauk – najprawdopodobniej opierając się na rosyjskich doświadczeniach w tym zakresie – zasugerował, że pieniądze przeznaczone na „Tarczę Wschód” zostaną rozkradzione.

W Rosji trwa teraz akcja aresztowania generałów, którym zarzuca się przyjmowanie ogromnych łapówek za przekręty przy prowadzeniu wojny z Ukrainą, a mechanizmy wyprowadzania pieniędzy z państwowego budżetu do prywatnych kieszeni są znane każdemu nawet średnio zorientowanemu Rosjaninowi.

Dalej o polskim premierze wypowiadał się znany skądinąd były korespondent w Polsce Leonid Swirydow, wydalony z kraju pod zarzutem szpiegostwa, który niegdyś robił wywiad z Donaldem Tuskiem. Analizował przemianę polskiego polityka w kontekście sankcji wobec Rosji. Stwierdził, że w 2008 polityk miał „błyszczeć ze szczęścia”, idąc na wizytę na Kreml.

Media
Czego rosyjskie media nie napisały o pośle Braunie. Polska w rosyjskiej propagandzie
2023.12.15 13:42

Butina, powołując się na wyrwaną z kontekstu wypowiedź Tuska w programie „Szansa na sukces” z 1996 roku, w którym mówił, że w Gdańsku zajmuje się śpiewaniem kolęd, stwierdził, że człowiek, który w wieku 30 lat deklarował, że nic nie robi „teraz, chce rządzić światem”.

Politolog Jurij Bondarenko, przedstawiany jako człowiek znający Tuska, stwierdził, że jest to człowiek nijaki, padło też określenie „tuskłyj” – czyli po rosyjsku „mętny”. Swirydow tymczasem nazwał bez ogródek szefa polskiego rządu „polityczną prostytutką”.

Kolejny ekspert Roman Usiużanin, przedstawiony jako poligrafolog – „weryfikator kłamstwa i prawdy” – stwierdził, że polski polityk w młodości handlował narkotykami.

– On był bezrobotny […] To znany fakt, że w Gdańsku, jeśli chcieliście najlepszej trawy – szliście do Tuska. On mówił, „ja się niczym nie zajmuję”. Dlaczego? Był dilerem.

Potem padły dalsze “fakty” na temat pochodzenia premiera, że jest Kaszubem – a zatem – Niemcem i ma niepolskie nazwisko.

– Sprawa w tym, że Tusk nie do końca jest Polakiem. Kaszubi to Słowianie bliscy Polakom, zniemczeni protestanci. Niemcy w czasie II wojny światowej nie uważali Kaszubów za Polaków i zabierali ich do Wehrmachtu i w ten sposób do Wehrmachtu trafił dziadek Tuska, za co Tusk musiał się usprawiedliwiać. I ten niemiecki składnik – babka Niemka, ojciec półniemiec – Kaszub i stąd bierze się ta mania wielkości – stwierdził Wadim Truchaczew, dziennikarz i wykładowca uniwersytecki.

Uczestnik programu powiedział też, że Tusk, inaczej niż Jarosław Kaczyński, chce budować z Niemcami „nową wspaniałą Europę” i razem „ukarać Rosję” – o czym podobno myślał marszałek Józef Piłsudski, planując „sojusz z Hitlerem”.

Wspomniany Nikołaj Starikow tymczasem określił polskiego polityka mianem osoby, którą „pewne siły” – wciągnęły w politykę, postawiły na czele polskiego rządu i Rady UE.

– Tusk to sługa globalistów, jego zadaniem jest robić, co mu mówią  – podkreślił. – Rusofobia Tuska to rusofobia jego panów – dodał gość programu.

Ostatecznie jednak dyskutanci podzielili się co do tego, czy Tusk jest „genetycznym rusofobem”, czy „chorągiewką na wietrze”. Butina argumentowała, że w antykomunistycznej opozycji działał już od 13. roku życia, inni przekrzykiwali ją, że jednak nie ma własnych opinii i jest ofiarą mód i stąd wynika jego niechęć do Rosji.

Media
„Oszukany naród” – łukaszenkowska propaganda współczuje Polakom żyjącym w „dyktaturze”
2024.01.26 12:07

W swojej drugiej części program zamienił się w szczególny rodzaj analizy tego, co się dzieje w Polsce. Białoruski politolog i propagandysta Wadzim Hihin oskarżył Polskę o stworzenie kasty mundurowych, którzy wyznając ideologię faszystowską, zabijają uchodźców na granicy. Mówił to przedstawiciel propagandy państwa, które w 2020 roku dało carte blanche swoim funkcjonariuszom na torturowanie i zabijanie opozycjonistów.

– Tworząc tę szaloną układankę: pożyczyli od jednych, od drugich, tym obiecali, tamtym obiecali, tu zapomnieli, tam zmienili, a w rezultacie zamiast efektywnego rządzenia i suwerennego kraju, o którym tak marzą Polacy, zrobił się cyrk. A na czele tego wszystkiego nieustanny konflikt Tuska i Dudy, którzy nie mogą się dogadać i prowadzą publiczne sprzeczki. Ci, którzy nimi sterują (pamiętacie amerykańską teorię zarządzania kryzysem), są w stanie stworzyć takie potwory, których świat nie widział – podsumowała prowadząca.

Trzeba przyznać, że rosyjska propaganda bez trudu znajduje tematy dla atakowania i krytykowania Polski. Umiejętnie też wykorzystuje podziały polityczne i światopoglądowe w kraju – cytując wzajemne oskarżenia polityków. Pomaga im też fakt istnienia niezależnych od władzy mediów, które czasem przesadnie nagłaśniają afery i skandale polityków znajdujących się po innej stronie barykady. Nietrudno z tego zlepić propagandowy pakiet, jaki zaprezentowała na antenie rosyjskiej państwowej TV Maria Butina.

Polska „hieną Europy”

W mijającym tygodniu portal wojskowego kanału TV Zwiezda uraczył czytelników obszerną analizą polskich spraw pt. „Podział Ukrainy po polsku, czyli jak bezinteresowny jest sojusz Warszawy i Kijowa”. We wstępie autor materiału stwierdza, że Winston Churchill miał całkowitą rację, nazywając Polskę „hieną Europy”. Słowa wypowiedziane przez brytyjskiego polityka w reakcji na zajęcie w 1938 r. czeskiego Zaolzia przez II RP często powracają w rosyjskiej publicystyce.

– Od tego czasu nic się zasadniczo nie zmieniło – dodał.

Aleksandr Chramczichin stwierdził w swoim artykule, że Polska od wieków pragnie stworzenia państwa od „morza do morza”:

– Jednocześnie w kraju, niemal na poziomie genetycznym, nadal istnieje chęć historycznej zemsty. Ponadto panuje skrajna wrogość wobec Rosji i Niemiec. Dlatego Polska pozostaje jednym z nielicznych krajów europejskich, w którym nawet na co dzień dominuje duch militarny, a wojskowy potencjał nie jest redukowany, ale zwiększany – podkreślił.

Autor artykułu analizuje w swoim tekście głównie właśnie zwiększanie militarnego potencjału Polski, pomijając oczywiście fakt, że został on wywołany bezpośrednio rosyjską agresją na Ukrainę. W jego ocenie fakt, że Polacy się zbroją jest przede wszystkim wywołany „rusofobią i geopolitycznymi ambicjami”.

Media
„Rozsądny” głos z Polski: wygrana Rosji w wojnie z Ukrainą zapewni stabilny pokój w regionie. Przegląd propagandy
2024.05.24 13:02

Naturalnie nie zabrakło motywu polskich rzekomych dążeń do odebrania części ziem Ukrainie, co jego zdaniem niedawno niemal doprowadziło do załamania stosunków Warszawy z Kijowem.

– Formalnie było to spowodowane dostawami ukraińskiego zboża do Polski po cenach dumpingowych, co rujnowało miejscowych rolników. Jednak w rzeczywistości przyczyny nieporozumień są znacznie głębsze. Ale to właśnie z powodu problemu zboża wybuchła niemal zwierzęca historyczna wzajemna nienawiść między obydwoma krajami i narodami, której symbolem jest „rzeź wołyńska”. Okazało się także, że pragnienie Warszawy odzyskania swoich południowo-wschodnich terenów, które obecnie są na północnym-zachodzie Ukrainy, nie przeminęło – stwierdził.

Wbrew oczywistym faktom dodał również, że „kwestia wysłania polskich wojsk do zachodnich obwodów Ukrainy była dyskutowana niemal od początku konfliktu”.

– Im dalej, tym bardziej prawdopodobna wydaje się realizacja tego scenariusza. Najpierw jednak będą musieli uporać się ze statusem takiej operacji wojskowej.

I dalej snuł wizje, że wojska polskie mogą zostać wysłane na Ukrainę „pod pretekstem ochrony ludności w jej zachodniej części”. Miałoby się to stać jedynie po formalnym zawiadomieniu Kijowa i doprowadzić do „odzyskania tych terytoriów najpierw de facto, a potem ewentualnie de iure”.

– Teoretycznie Moskwa może spokojnie przyjąć takie „salto” (jest mało prawdopodobne, abyśmy rościli sobie pretensje do ziem zachodniej Ukrainy z jej bardziej niż specyficzną ludnością). Dla Kijowa może to jednak oznaczać wojnę na dwóch frontach, której Ukraina raczej nie będzie w stanie wytrzymać. I nie jest jasne, przed kim będzie musiała skapitulować – podkreślił autor.

W innym wariancie Polska miałaby dla tego celu stworzyć „koalicję chętnych” i jej przewodzić. Taki alians zdaniem publicysty Zwiezdy miałby automatycznie stać się „głównym przedmiotem działań reagowania Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej”

– Wtedy stanie się jasne, w jakim stopniu honorowi panowie są gotowi przelać krew, aby odebrać Kresy Wschodnie. A jaką cenę jest gotowa za to zapłacić Warszawa? – podsumowywał.

Motyw rzekomej aneksji zachodnich ziem Ukrainy powraca regularnie w rosyjskich mediach i nie ma się temu co dziwić, bo regularnie wspomina o tym Władimir Putin i jego przyboczni. Światopogląd rosyjskich elit jest swoistą mieszanką cynicznych kłamstw, które powtarzają tak długo, aż one zaczynają szczerze w nie wierzyć. A treści rosyjskich propagandowych media są ich w prostej linii odbiciem. Zgodnie z zasadą to, co powiedział Putin, staje się automatycznie niepodważalnym faktem.

Media
Putin: tylko Rosja może obronić Ukrainę przed….Polską. Rosyjska propaganda o Polsce
2023.12.22 13:17

Jakub Biernat/ belsat.eu