Tyle wynika z rozmowy telefonicznej, którą mężczyzna przedstawiającym się jako milicjant odbył z nieletnią córką Alesia Dzianisawa, w czasie gdy jej ojca nie było w domu.
Dziennikarz, który jest równocześnie muzykiem grodzieńskiego zespołu Dzieciuki, napisał w sprawie anonimowego telefonu zapytanie do prokuratury i dzielnicowego komisariatu.
W sobotę do mieszkania Dzianisawa zadzwonił telefon, który odebrała nieletnia córka dziennikarza. Rozmówca powiedział, że jest milicjantem, ale nie podał ani swojego stopnia, ani nazwiska.
– Pytał ją, gdzie jest ojciec. Powiedział, że przeciwko mnie wszczęto sprawę karną – niby za umieszczenie informacji w sieci społecznościowej Vkontaktie. To przesłuchanie, a nie mogę inaczej ocenić tego „pozyskiwania informacji” od mojej niepełnoletniej córki, trwało 10 minut – podkreślił Dzianisau.
Według jego relacji – anonimowy rozmówca zachowywał się grubiańsko, zastraszał dziewczynkę, u której rozmowa wywołała szok.
– Oceniam, że takie zachowanie pracownika organów porządkowych jest sposobem wywarcia presji psychologicznej na mnie i na moją rodzinę i pozbawienia mnie i moich bliskich spokoju w celu utrudnienia mojej działalności kulturalnej jako muzyka grupy Dzieciuki – napisał dziennikarz.
W lipcu dziennikarzowi i jego współpracownikowi Alaksiejowi Kajrysowi milicja skonfiskowała laptopy i telefony. Grodzieńska milicja rozpoczęła śledztwo w sprawie „zniesławienia i obrazy”. Dziennikarze domyślają się, że chodzi o kierowniczkę służb komunalnych w dzielnicy Lenińskaja w Grodnie Swiatłanę Żylińską, o której wspominano w materiale programu informacyjnego Biełsatu Obiektyw 22 kwietnia br.
jb/belsat.eu