W Bobrujsku powstaje skansen radzieckich pomników


Zebrać w jednym miejscu miejską spuściznę czasów ZSRR postanowiły miejskie zakłady komunalne „Ciepłaenerhetyka”.

Pomysł na Park Rzeźby Radzieckiej należy do dyrektora przedsiębiorstwa Uładzimira Audziewicza. Jak powiedział jego zastępca ds. ideologicznych Jakau Łohinau, Audziewicz od dawna nosił się z myślą utworzenia podobnego miejsca dla zachowania radzieckiej spuścizny.

Zaczęło się to ok. trzech lat temu, kiedy przedsiębiorstwo przyjęło kilka posągów z parku dziecięcego w Bobrujsku, w którym stały się one zbędne. Dyrektor „Ciepłaenergetyki” postanowił zachować je dla potomności. Teraz, po odnowieniu odważył się je pokazać mieszkańcom i gościom miasta.

Obecnie na terenie „Ciepłaenerhetyki” stoją cztery pomniki z czasów ZSRR: dwie figury pionierów, jedna – robotnika i jedna – Lenina. Trzy z nich – pionierzy i Lenin – zostały odnowione i na nowo pomalowane. Pomagali w tym uczniowie bobrujskiego collage’u artystycznego nr 15. Robotnik jest na razie ukryty przed ludzkim wzrokiem, czeka na odrestaurowanie. Co prawda i o pozostałych figurach trudno powiedzieć, że są dostępne dla wszystkich chętnych. Wewnętrzny dziedziniec przedsiębiorstwa jest terenem zamkniętym dla postronnych. Zobaczyć je będzie można, kiedy zostaną przeniesione na otwarte terytorium parku.

[vc_single_image image=”1″ img_size=”large”]

„Naszego Dzierżyńskiego nie oddamy”

Zgodnie ze słowami wicedyrektora, wkrótce „Ciepłaenerhetyka” otrzyma jeszcze sześć pomników. Głównie z likwidowanego ośrodka wypoczynkowego dla dzieci Arlonak. Łohinau podkreśla, że gotowych pozbyć się podobnych rzeźb jest gotowych jeszcze wiele przedsiębiorstw i zakładów: nie ma ani środków, ani chęci, żeby o nie dbać.

Co prawda są wyjątki. Pracownicy bobrujskich zakładów szwalniczych Sławianka (wcześniej im. Dzierżyńskiego) oznajmili, że nikomu nie oddadzą swojego „Żelaznego Feliksa”, który stoi na terenie fabryki, do której nawet miejscowe KGB jeździ składać kwiaty przed pomnikiem swojego patrona.

Otwarcie parku odwleka biurokracja

Zdawałoby się, że do innych zakładów pracy i ośrodków wypoczynkowych – tylko przyjeżdżaj i zabieraj! Ale i tu wszystko odwleka biurokracja: przekazywanie pomników trzeba uzgadniać z władzami, aż do szczebla Komitetu Wykonawczego w Mohylewie. Wicedyrektor Łohinau ma nadzieję, że w najbliższym czasie otrzyma wszystkie zezwolenia i rozpocznie się instalowanie rzeźb na przeznaczonym dla nich placu.

Dyrekcja oraz pracownicy „Ciepłaenerhetyki” są pewni: park będzie cieszyć się popularnością wśród zwiedzających. Jedni co prawda podchodzą do idei z przymrużeniem oka, inni cieszą się, że zostanie zachowana pamięć o czasch ich dzieciństwa.

Nie przewidziano żadnego finansowania parku. Wicedyrektor przekonuje, że „Ciepłaenerhetyce” nie przyniesie to żadnych dochodów, a wszystko robi się na rzecz i dla dobra miasta.

[vc_single_image image=”3″ img_size=”large”]

„Tak, sytuacja jest obecnie trudna. I nie tylko u nas, ale we wszystkich przedsiębiorstwach. Ale co w takim razie – siąść i nic nie robić? – pyta Łohinau. – A wklad finansowy w te pomniki jest naprawdę niewielki. Poza tym zawsze można znaleźć pracowników, którzy pomogą i parę jednostek sprzętu.”

Ekspert: ideą parku trzeba objąć cały kraj

Przewodniczący mohylewskiego koła Ochotniczego Towarzystwa Ochrony Zabytków Uładzimir Krauczanka popiera pomysł z Bobrujska. Ekspert uważa, że to najlepsze co można zrobić ze spuścizną po ZSRR – usunąć ją z ulic miast i zgromadzić w jednym miejscu, zebrać w ramach jakieś ekspozycji tematycznej.

„Jestem przekonany, że będzie to ciekawe dla turystów, szczególnie dla następnych pokoleń – popatrzeć na to, co było wykonane rękami ludzi z innej epoki – mówi Krauczanka. – A kwestię tego, co odzwierciedlają te pomniki będą rozstrzygać następne pokolenia. I musimy dać im takie prawo. Chociaż oczywiście, łatwiej wszystko zniszczyć, zburzyć i podzielić społeczeństwo”.

Specjalista od spuścizny historycznej dodaje, że najlepszym wyjściem byłoby, gdyby inicjatywa dotycząca powstania radzieckiego parku tematycznego uzyskała ogólnokrajową rangę.

[vc_single_image image=”5″ img_size=”large”]

Mieszkańcy Bobrujska pełni wątpliwości

Opinie samych bobrujszczan na temat parku są podzielone. Jedni popierają ideę, inni podchodzą do niej sceptycznie.

„To pamięć i jakakolwiek by ona była, trzeba ją zachować. Mówicie, że nienajlepsza pamięć? To dlaczego nasi rodzice, babcie i dziadkowie tak ciepło wspominają te czasy?” – pyta mieszkanka Bobrujska.

„Nie mam nic naprzeciwko. Niech ten, kto się tym przejmuje, się tym zajmuje. Ale wątpliwe, czy ten park przyciągnie turystów do miasta. Przecież Bobrujsk w czasach radzieckich nie był żadnym liderem pod względem tych pomników. Są miejsca, gdzie te pomniki są ciekawsze” – mówi przechodzień.

„Myślę, że ten park nie jest za bardzo potrzebny. Lepiej pomyśleliby np. o pomnikach pisarzy. Mamy ich bardzo mało, trzeba je ustanawiać. Albo o odbudowie naszych cerkwi” – podzieliła się z nami opinią młoda bobrujszczanka.

Marta Nikicina, belsat.eu

 
Aktualności