Spory naftowo-gazowe. Czy Unia Celna jest dla Białorusi korzystna?


Nowy Kodeks Celny Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej i kontrola obrotu towarów wewnątrz Unii. Takie są oficjalne powody spotkania premierów Unii Euroazjatyckiej, które rozpoczęło się w czwartek w Mińsku.

Największe zainteresowanie specjalistów przyciągają jednak rozmowy między Rosją i Białorusią. Jaj poinformował wicepremier Rosji Arkadij Dworkowicz, obie strony muszą porozumieć się w spawie ostatecznego uregulowania sporu naftowo-gazowego.

Dorzucą zniżkę, dadzą ropę… ale co zabiorą?

Rosyjski wicepremier Dworkowicz dał analitykom zagadkę. Językiem pełnym aluzji powiedział, że Rosja da i ropę i zwroty za gaz, ale Białoruś musi podpisać jeszcze kilka porozumień.

Sprawa dotyczy odnowienia wielkości dostaw rosyjskiej ropy do białoruskich zakładów petrochemicznych, które Rosja w ostatnim kwartale zmniejszyła o jedną trzecią. Według władz w Mińsku, spowolniło to białoruską gospodarkę o 0.3 punktu procentowego PKB. Spowodowało też nerwową reakcję rządu.

Teraz Kreml nie tylko obiecuje wznowić dostawy ropy, ale i zrekompensować straty obniżając ceny za gaz w drugim półroczu. Oczywiście pod warunkiem, że Mińsk zapłaci to, co jest winien za pierwsze pół roku. Według „Kommersanta”, suma rosyjskiego subsydium gazowego powinna wynieść w tym roku około 400 milionów dolarów i dwa razy więcej w następnym roku. O tym, co Moskwa dostanie od Mińska, strony póki co nie mówią.

Znając Dworkowicza i jego obsesje, można zakładać, że nastąpi zwrot do tak zwanych „pięciu projektów integracyjnych”. Mówiąc prościej, chodzi o to, by kapitał rosyjski posiadł trochę akcji pewnych białoruskich zakładów. Wcześniej mówiło się o MAZie – mińskiej fabryce samochodów ciężarowych.

Czy to korzystne dla Białorusi?

Były kierownik Nacbanku (odpowiednik NBP – przyp. red.) Stanislau Bahdankiewicz przypomina, że nawet jeśli Białoruś pójdzie na ustępstwa i dostanie obiecane subsydia, białoruscy producenci dalej pozostaną na rosyjskim rynku w niekorzystnej sytuacji. Dotacje Gazpromu dla rosyjskich wytwórców zostaną bowiem podwojone. Wspólne warunki dostaw gazu do krajów Unii Euroazjatyckiej planuje się wprowadzić za ponad 8 lat.

„Wspólnego rynku, wynikających z niego korzyści, o których tyle się mówiło, gdy podpisywaliśmy akt wejścia do Unii, tak naprawdę nie ma. A w takim razie, bezwzględnie, taka cena, jaką płacimy obecnie za gaz i która będzie dalej obowiązywać, naszej gospodarki nie może satysfakcjonować”, – podkreślił Stanislau Bahdankiewicz.

Mińsk, między innymi, do teraz nie przelał Gazpromowi 280 milionów dolarów, których nie zapłacił za rosyjski gaz z pierwszego półrocza. Minister energetyki Białorusi Uładzimir Patupczyk obiecał, że zrobią to jeszcze w ubiegłym tygodniu. Według analityków, oznacza to, że spór naftowo-gazowy pomiędzy sojusznikami nie jest do końca uregulowany, i jeżeli strony do dojdą dziś do zgody, może ona rozgorzeć z nową siłą.

Stanislau Iwaszkiewicz, PJr, belsat.eu

foto: ITAR-TASS

Aktualności