W wywiadzie dla białoruskiej telewizji minister spraw zagranicznych Rosji oznajmił, że Moskwa stara się bronić swoich interesów na obszarze, który wg jego słów „historycznie do nas wszystkich należy”. I właśnie to ma się nie podobać Zachodowi.
– Zachód spróbował wykorzystać białorusko-rosyjskie ćwiczenia jako podstawę do tego, aby wywoływać histerię – mówił Ławrow na antenie TV STV. – Wszyscy, którzy chcieli, byli na ćwiczeniach. Wszyscy, którzy byli, potwierdzili, że wszystko było przejrzyste. Ale przy okazji tego zgiełku naszym amerykańskim kolegom razem z NATO-wcami udało się rozmieścić na terytorium państw bałtyckich i Polski dodatkowe kontyngenty wojskowe. To znaczy wykorzystano pretekst.
Ławrow stwierdził też, że Zachód jest niezadowolony z tego, iż „Federacja Rosyjska jest krajem, który broni swoich interesów w ścisłej współpracy ze swoimi sojusznikami na obszarze, który historycznie do nas wszystkich należy”.
– Oni spróbowali postawić wszystkich naszych sąsiadów przed wyborem: albo jesteście z Rosją, albo jesteście z Zachodem. Do czego to doprowadziło, widzieliśmy i w Gruzji, i na Ukrainie – oświadczył szef rosyjskiej dyplomacji.
Z tego powodu Moskwa ma sobie bardzo cenić stanowisko, które w kwestiach dotyczących Rosji zajęła Białoruś podczas niedawnego szczytu Partnerstwa Wschodniego. Ławrow zauważył tam bowiem „chęć niektórych państw UE do użycia Partnerstwa Wschodniego w celach antyrosyjskich”. Nie jest tych państw wiele, ale zdaniem ministra zachowują się one dość agresywnie, czego przykładem było wystąpienie premier Wielkiej Brytanii Theresy May.
– Bardzo wysoko oceniliśmy twarde stanowisko Białorusi wymierzone przeciwko takim próbom – pochwalił sojuszników z Mińska szef rosyjskiej dyplomacji.
ІІ, cez/belsat.eu