Samochody rosyjskiego specnazu i systemy rakietowe: Białoruś ofiarą inwazji zabawek militarnych ze Wschodu


Półki grodzieńskich sklepów uginają się pod modelami rosyjskiego sprzętu wojskowego.

O rosyjskich wyrzutniach rakiet Grad, które pojawiły się w białoruskich sklepach, jako pierwsi donieśli internauci w sieciach społecznościowych. My postanowiliśmy sprawdzić sytuację z rosyjskim sprzętem wojskowym w grodzieńskim sklepie „Świat Dziecka”. To tradycyjnie najpopularniejszy w centrum miasta sklep z zabawkami.

Półki okazały się dosłownie zawalone modelami rosyjskich ciężarówek ural i KrAz z obowiązkowymi rosyjskim flagami. Obok – znane wszystkim z wydarzeń na Ukrainie – systemuy rakietowe ognia salwowego Grad.

– Z efektami świetlnymi i dźwiękowymi! – zachwala sympatyczna sprzedawczyni i naciska na przycisk, żeby samochodzik zaczął migać i „strzelać” na cały dział.

Wiele innych miniaturek posiada oznaczenia rosyjskiej policji i OMON-u. Są nawet nowe wielozadaniowe samochody bojowe Tigr – zmodyfikowane na potrzeby OMON-u, z zainstalowanymi na dachu granatnikami, strzelającymi granatami oślepiającymi i ogłuszającymi oraz z gazem łzawiącym. Najnowszy sprzęt do rozpędzania ulicznych demonstracji.

Dla amatorów retro jest GAZ-21, czyli słynna „czarna wołga”. Z godłem ZSRR na przednich drzwiach i napisem „KGB”.

 

[vc_single_image image=”2″ img_size=”large”]

„Oczywiście, gdyby u nas w kraju było wszystko w porządku z polityką kulturalną, to nie byłoby żadnego niebezpieczeństwa w tym, że sklepach z zabawkami sprzedaje się żołnierzyki lub czołgi z symbolami jakiegokolwiek bliskiego lub odległego kraju – uważa komentator wojskowy Aleksander Hiełahajeu. – Jednak przeciwko Bialorusi toczy się wojna informacyjno-kulturalna, która ma na celu narzucenie Białorusinom moskwocentrycznego punktu widzenia. I dlatego nawet takie zabawki, nawet bez czyjegoś zamysłu, uczą dzieci uważać rosyjską armię za „swoją”.

Jedyny zabawny szczegół w tej całej sytuacji to producent „rosyjskich” modeli. Są nim oczywiście… Chiny.

Zainteresowaliśmy się też białoruskimi odpowiednikami modeli rosyjskiego sprzętu wojskowego. Po chwili konsternacji, ekspedientka pokazała nam jedną, jedyną ciężarówkę z malutką naklejką „WS RB” (Siły Zbrojne Republiki Białoruś – od red.), stojącą w kącie, w samym końcu sklepu. – Więcej nie ma – wzruszyła ramionami.

„Poważny problem polega na tym, że te nierówne warunki, w których postawiono średni bialoruski biznes, nie pozwala mu na równi konkurować z rosyjską i chińską masówką – w tym również przemysłem wyrabiającym takie zabawki – kontynuuje Hiełahajeu. – Dlatego niezwykle rzadko w sklepie możemy natrafić na żołnierzyki lub sprzęt w białoruskich barwach”.

Podobne zabawy z dziecięcą świadomością mogłyby wydawać się zabawnym kuriozum, gdyby nie wojna na Ukrainie. A coraz bardziej natarczywa obecność wojskowa Rosji na Białorusi uwidacznia się w groteskowy sposób na półkach sklepów z zabawkami.

АК, belsat.eu

 
Aktualności