Płoszcza 2006 - 10 lat temu Białorusini zorganizowali swój pierwszy Majdan


[/vc_column_text][vc_column_text]19 marca 2006 r. po wyborach prezydenckich na plac Październikowy w Mińsku wyszło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Dzień później na placu stanęło kilkanaście namiotów, a protest zaczęto nazywać „płoszczą”. Odtąd to białoruskie słowo oznaczające plac, podobnie jak na Ukrainie słowo „majdan” stało się symbolem protestu społecznego.

Przed akcją białoruską opozycję ostrzegał ówczesny szef KGB Stepan Sucharenka, który zagroził, że uczestnicy protestu mogą zostać uznani za terrorystów – a za ich działania może grozić kara 25 lat więzienia lub nawet śmierci.[/vc_column_text][vc_single_image image=”140355″ img_size=”large”][vc_column_text]Uczestnicy protestu przemianowali plac Październikowy na plac Kalinowskiego – na cześć przywódcy powstania styczniowego na Litwie. Miasteczko namiotowe znajdowało się pod stałą presją omonu, który otoczył protestujących. Mimo to mieszkańcy mińska przynosili protestującym ciepłe rzeczy i jedzenie. Nad wyłazem kanalizacyjnym zbudowano nawet prowizoryczną toaletę. Protestowi nie sprzyjała pogoda,  19 marca w pierwszy dzień protestu uczestników zaskoczyła burz śnieżna, nocą temperatura spadała poniżej zera.

Do siłowego likwidacji miasteczka doszło w nocy 24 marca, po tym gdy Mińsk opuścili międzynarodowi obserwatorzy . Do aresztów trafiło 400 osób. W białoruskiej telewizji pokazywano reportaże, na których przedstawiano protestującą młodzież jako narkomanów, żyjących w higienicznych warunkach.

Dzień później jeden z opozycyjnych kandydatów Alaksandr Kazulin poprowadził część protestujących w stronę mińskiego aresztu, gdzie przetrzymywano  mieszkańców miasteczka. Pochód został brutalnie rozpędzony przez oddziały sił specjalnych milicji.  Sam Kazulin potem został skazany na 5,5 roku więzienia za zorganizowanie zamieszek. Pozostali uczestnicy protestów podczas trwających kilka minut rozpraw zostali skazywani na  kary kilkunastodniowego aresztu.

https://www.youtube.com/watch?v=hB73OEw4m4s[/vc_column_text][vc_column_text]Jak podkreśla politolog Alaksandr Klaskouski, rok 2006 r. był złotym okresem dla reżimu Łukaszenki. Białoruś otrzymywała ogromne dotacje od Rosji, co poprawiało sytuację gospodarczą w kraju. Ludzie wyszli więc na płoszczę nie z powodów ekonomicznych, ale by zaprotestować przeciwko fałszerstwom wyborczym. W uznanych przez OBWE za sfałszowane wyborach Łukaszenka uzyskał 82 proc., jego głowy opozycyjny oponent Alaksandr Milinkiewcz – 6 proc., Alaksandr Kazulin – 2,3 proc.

Następnym razem Białorusini wyszli na powyborczą demonstrację 19 lutego 2010 roku. Na ulice Mińska w proteście przeciwko fałszerstwom wyborczym wyszło wtedy nawet 50 tys. osób. Tym razem władze przygotował się lepiej na  taką okoliczność. Grupy zorganizowanych prowokatorów rozpoczęły szturm na dom rządu, co było sygnałem do brutalnej pacyfikacji akcji. Do aresztów trafiło wtedy około 700 osób. Pobici zostali nie tylko szeregowi uczestnicy protestów, ale również kilku opozycyjnych kandydatów na prezydenta.

O atmosferze jaka panowała wśród grupy białoruskiej młodzieży przed Płoszczą opowiada film Walerego Ruselika “Mary s szufliady” (Marzenia z szuflady), zmontowany z materiałów nagranych przez jego bohaterów

Jb/ WWW.belsat.eu/pl/

Aktualności