„Zostaje tutaj, bo wiem dlaczego ci ludzie są tu i za co walczą” powiedziała Biełsatowi studiująca w Moskwie Nastassija Niecienka z Witebska, która stała się rzecznikiem prasowym protestujących.
Od końca listopada w Rosji trwa protest przewoźników przeciwko wprowadzeniu systemu zbierania opłat na drogach „Platon”. Twórcą systemu i jego właścicielem jest syn jednego z najbogatszych rosyjskich oligarchów i przyjaciela Władimira Putina Arkadija Rotenberga.
Jak dziś poinformował Siergiej Czemiezow – dyrektor generalny państwowej korporacji Rostech,wybranie firmy Rotenberga nie było przypadkowe i wynika z potrzeb „bezpieczeństwa państwowego”. Rostech zresztą sprzedał biznesmenowi swoją połowę akcji firmy-operatora „Płatona”.
Rzecznikiem prasowym ruchu przewoźników jest Nastassija Nikicienka – pochodząca z Witebska, studentka jednego z moskiewskich uniwersytetów.
Nikicienka podkreśla, że kierowcy są niezadowoleni z propozycji Putina, który zamiast zrezygnować z poboru oplat drogowych, zapowiedział jedynie zniesienie istniejącego podatku transportowego. Jednak ponoszone w skali roku opłaty podatkowe są 10-krotnie niższe od średniej rocznej opłaty nakładanej przez „Płaton”.
Obecnie według relacji Nikicienki przewoźnicy przystąpili do tworzenia regionalnych stowarzyszeń, które będą kontynuować protest. Aktywistka, która przebywa wraz z kierowcami na jednym z podmoskiewskich parkingów przypomina, że po rozpoczęciu protestu policja zablokowała dojazd do parkingów i nie może do nich dołączyć żadna nowa ciężarówka. Kierowcy, by wesprzeć protest przyjeżdżają samochodami osobowymi. Według Nikicienki, na podmoskiewskich parkingach przebywa ok. 200 ciężarówek z protestującymi. Jednak w każdej chwili do protestu mogą dołączyć inni kierowcy czekający na sygnał.
Problemem dla protestujących może być brak wyrazistego lidera. Aktywistka tłumaczy to charakterystyką ich profesji:
„Oni całe życie spędzają albo sami, albo razem z partnerem w kabinie. Nie przywykli, by rozwiązywać jakieś problemy razem. Gdy już się tu zjechali, było dla nich niezwykle trudno zebrać się i zacząć coś omawiać. Kierowcy są też w szoku, bo wcześniej wierzyli, że państwowe media nie oszukują własnego narodu.”
Dziewczyna zanim zaangażowała się ruch protestu, najpierw po prostu przynosiła kierowcom kanapki. Potem jednak zaczęła rozmawiać z dziennikarzami, na koniec samo przyłączyła się do protestu.
„Zostałam tu bo zrozumiałam dlaczego ci ludzie tu są, o co walczą. A myślenie “skoro nie jestem kierowcą to co to mnie obchodzi” jest nieprawidłowe. Ludzie walczą o swoją wolność, o swoje prawa” – podkreśliła.
Jej zdaniem gdyby do takich protestów doszło na Białorusi wyglądałyby podobnie.
„Ludzie, którzy tu przychodzą i wspierają, to ludzie o liberalnych poglądach. Tacy są i w Rosji i na Białorusi. I myślę, że na Białorusi ludzie także nie byliby obojętni, również przyszliby, przynosili produkty, olej napędowy i też wspieraliby chłopców” – dodaje.
Czytaj więcej>>>
Rosyjscy przewoźnicy protestują WIDEO NAPISY PL
W Moskwie protestują tirowcy. TASS: to przygotowania do majowej parady zwycięstwa