Białoruski prezydent uznał, że białoruski sport może postawić na nogi jedynie wojskowy. Nowym minister jest 50-letni Siarhiej Kowalczuk, który od 14 lat był pracownikiem Służby Bezpieczeństwa Prezydenta.
Alaksandr Łukaszenka oświadczył, że na posadę ministra wyznacza wojskowego, bo tylko on może „zrobić porządek”.
– Generał nie dał sobie rady, dlatego sięgnęliśmy niżej, choć nie bardzo nisko – skarżył się Łukaszenka.
To kolejny wojskowy zarządzający białoruskim sportem. 15 lutego Łukaszenka zdymisjonował Aleksandra Szamkę, generała-majora w randze ministra za „niepodjęcie stanowczych środków w walce z korupcją i przestępstwami gospodarczymi w podległych organach”.
– Na razie u nas w sporcie więcej jest problemów, niż zwycięstw i sukcesów. Myśl z kim będziesz pracować, zbuduj system. Ale najważniejsze – brakuje nam dyscypliny. Zespół trenerski pracuje okropnie, oprócz kilku trenerów – powiedział Łukaszenka zwracając się do Kowalczuka.
Sam Kowalczuk jest osobą dosyć tajemniczą i nie i wiadomo nawet, jaką funkcję pełnił Służbie Bezpieczeństwa Prezydenta. Urodził się pod Brześciem, w 1989 r. skończył Odeską Wyższą Szkołę Artyleryjsko-Dowódczą, w 1999 r. białoruską Akademię Wojskową. W latach 1989-2004 służył w Siłach Zbrojnych ZSRR i Białorusi. Potem przeszedł do Służby Bezpieczeństwa Prezydenta.
Białoruś podczas Igrzysk Olimpijskich zdobyła 3 medale – dwa złote i jeden srebrny.
jb/belsat.eu