Kogo chce przestraszyć Rosja?


Zapowiedzi Władimira Putina dotyczące zwiększenia rosyjskiego arsenału broni jądrowej komentuje białoruski politolog Aleś Łahwiniec.

– W tym, co powiedział Putin, nie ma nic nowego. 6 miesięcy temu powiedział, że arsenał Rosji wzbogaci się o 50 rakiet międzykontenentalnych, a teraz ogłosił pojawienie się kolejnych 40. Dzisiejsza polityka Rosji to demonstracja gotowości do odparcia jakiegokolwiek ataku NATO i gotowości użycia swojej siły militarnej, by bronić swoich interesów.

– Czy może to być odpowiedzią na plany Stanów Zjednoczonych co do rozmieszczenia uzbrojenia ciężkiego w krajach NATO?

– Znaleźliśmy się w pewnej spirali konkurencji militarnej, choć nadal nie można jej porównać do wyścigu zbrojeń z czasów zimnej wojny. Spiralę zapoczątkowała sama Rosja poprzez agresję przeciwko Ukrainie. Wiemy, że to prośba Polski i państw bałtyckich zmotywowała Stany Zjednoczone do dostarczenia tym krajom broni oraz do rozmieszczenia 5 tys. żołnierzy na ich terytorium. Rosja wykorzystuje to jako usprawiedliwienie do zwiększenia swojego potencjału wojskowego. Chodzi przede wszystkim o wymianę gestów i o to, że żadna ze stron nie może drugiej ustąpić.

Rosja nie tylko przeprowadza coraz więcej ćwiczeń i zwiększa swój potencjał jądrowy, ale też się tym chwali. Do kogo jest skierowana ta kampania i co Rosjanie chcą przez nią powiedzieć?

– Obecne działania Rosji to przede wszystkim inicjatywa propagandowa. Rosji nie wystarczy pieniędzy, żeby w pełni sprzeciwić się NATO. Obecne wypowiedzi i deklaracje są tylko dla użytku wewnętrznego, służą temu, by pokazać niezniszczalność władzy Putina i to, że Rosja jest gotowa pójść na ostrzejszą konfrontację w celu obronienia swoich interesów.

– Czy zagrożenie użycia broni jądrowej jest realne?

– Prawdopodobieństwo użycia takiej broni w konfrontacji Rosji z Zachodem jest bardzo małe.

– A jak NATO reaguje na takie kroki?

– NATO odpowiedziało na agresję przeciwko Ukrainie intensyfikacją współpracy wojskowej oraz rozmieszczeniem dodatkowej broni i sił na terytorium Polski i krajów bałtyckich, które są w sytuacji bezpośredniego zagrożenia. Trzeba zauważyć, że potencjał NATO jest o wiele większy od potencjału Rosji. Możliwe jest za to, że NATO nie ma tak silnej woli politycznej, ponieważ sojusznicy mogą czasem mieć rozbieżne interesy, istnieje też pewna niechęć do wstępowania w poważną konfrontację z Rosją. Można jednak powiedzieć, że NATO i tak poważnie podeszło do dzisiejszej rosyjskiej polityki zagranicznej.

rozmawiał Aleh Rażkou