Istnieje zagrożenie, że fundusze UE pójdą do białoruskich organizacji prorządowych WYWIAD


Szef białoruskiego MSZ wziął udział w posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych krajów Partnerstwa Wschodniego. Ocieplenie relacji Białorusi z Zachodem skomentował dla Biełsatu członek rady białoruskiego opozycyjnego Ruchu „O wolność” Juraś Mielaszkiewicz.

Zdaniem białoruskiego opozycjonisty wizyty Uładzimira Makieja i Alaksandra Łukaszenki w krajach UE świadczą o pojawianiu się konsensusu wśród elit UE, że z Białorusią warto współdziałać.

„Oni postrzegają Łukaszenkę jako partnera, z którym warto rozmawiać na temat rozwiązywania wewnętrznych białoruskich problemów, jak i kwestii regionalnych”

Jego zdaniem, Łukaszenka stał się bardziej akceptowalny w Europie po tym, gdy na Ukrainie wybuchł kryzys militarny i humanitarny – białoruski prezydent był również zawsze postrzegany jako przywódca Białorusi, bez względu w jaki sposób doszedł do władzy.

Opozycjonista uważa, że Europa nadal będzie wspierać procesy rozwoju demokracji i społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi. Nowa sytuacja jest jednak wyzwaniem dla białoruskiej opozycji.

 „Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że dostęp do tych środków otrzymają prorządowe instytucje, które będą umacniać autorytarne tendencje w kraju i promować odejście od standardów wyznawanych przez UE.” – odpowiedział.

Czytaj więcej>>> Białoruska opozycja ostro krytykuje przedstawicielstwo ONZ w Mińsku

Polityk został zapytany też o stosunek Rosji do nowego otwarcia w stosunkach  Białorusi i Zachodu. Jego zdaniem,  Łukaszenka nigdy konsekwentnie nie prowadził polityki prozachodniej i istnieje zagrożenie, że zabraknie mu środków i sił dla takiego balansowania. W efekcie doprowadzi to do ostatecznego skierowania się na Wschód.

Mielaszkiewicz przypomina w tym kontekście optymizm zachodnich elit po 2008 r., gdy do Mińska na rozmowy z Łukaszenką przyjeżdżali szefowie polskiego i niemieckiego MSZ Radosław Sikorski i Guido Westerwelle, obiecując pomoc w zamian za demokratyzację. W efekcie po wyborach prezydenckich w 2010 r. nadzieje te zakończyła fala brutalnych represji wymierzonych w opozycję.

Opozycjonista uważa, że wyprawa szefa białoruskiego MSZ do Brukseli ma aspekt przede wszystkim prestiżowy, jednak to tylko część toczonego dialogu.

„Wiele będzie zależeć od politycznej sytuacji na Białorusi – zachowania władz. Jeżeli będą robić rzeczy, które stoją w sprzeczności z deklaracjami składanymi na tego typu forach – nie będzie żadnego efektu np. materialnego, na jaki liczą” – dodał.

Rozmawiała Tacciana Ułasienka.

 

Jb/ www.belsat.eu/pl/

Aktualności