Białoruś wpuści na swoje terytorium rosyjski specnaz?


Łukaszenka dał zielone światło dla stworzenia projektu umowy międzyrządowej, która pozwoli rosyjskim oddziałom specjalnym na uczestnictwo w operacjach antyterrorystycznych na Białorusi.

„Przyjąć załączony projekt umowy między Republiką Białoruś a Federacją Rosyjską o uczestnictwie oddziałów specjalnego przeznaczenia w prowadzonych na terytorium Republiki Białoruś lub Federacji Rosyjskiej jako podstawę do prowadzonych rozmów” – głosi prezydencki dekret nr. 446 z 6 grudnia – który również przewiduje, że negocjacjami w sprawie umowy zajmie się białoruskie KGB.

ukazSam projekt umowy nie znajduje się w otwartym dostępie, jednak wśród komentatorów pojawiły się opinie, że  umowa da Rosji narzędzie dla legalnego przerzucenia jednostek wojskowych w celu zajęcia białoruskich  obiektów strategicznych.

„Jeżeli Ukraina miałaby taką umowę, to Moskwa nie musiałby wysyłać do Donbasu „urlopowiczów”. Janukowicz poprosiłby i przyjechałyby prawdziwe oddziały GRU” – napisał na swoim profilu Facebooka  mieszkający na Białorusi polski dziennikarz Andrzej Poczobut.

Jego zdaniem, przed wyciągnięciem ostatecznych wniosków trzeba się zapoznać  z ostatecznym tekstem umowy. „Rosyjski specnaz na Białorusi – to jednak nie jest żart” – dodaje.

Innego zdania jest białoruski ekspert ds. wojskowości Alaksandr Alesin. Specjalista uważa, że jeżeli Rosja chciałaby przerzucić na Białoruś szpiegów czy dywersantów na pewno nie pytałaby się o zgodę. Zdaniem Alesina, projekt będzie miał raczej na celu zapewnienie Białorusi dostępu do informacji wywiadowczej, specjalistów czy specjalistycznej techniki używanej w operacjach antyterrorystycznych.

Lobbing służb specjalnych

Według dyrektora Centrum Strategicznych i Międzynarodowych Badań Arsenija Siwickiego, przygotowana umowa jest wynikiem działalności lobbystycznej tej części białoruskich i rosyjskich służb specjalnych, które optują za jeszcze silniejszą integracją wojskowo-polityczną.

Ekspert uważa, że plany nowej umowy zbiegają się z coraz nowymi ostrzeżeniami rosyjskich analityków wojskowych, jakoby zachodnie służby specjalne prowadziły przygotowania do destabilizacji sytuacji na Białorusi.

Siwicki uważa, że umowa, by nie naruszyć zasady suwerenności państwa, nie powinna mieć żadnych zapisów wprowadzających możliwość użycia rosyjskich sił na terytorium Białorusi automatycznie – bez uzyskania odpowiedniej zgody. Jednak jego zdaniem, Rosjanie są znani z tego, że dość frywolnie interpretują tego typu umowy międzynarodowe – działając tak jak jest im wygodniej.

„Hipotetycznie przyjęcie tego typu umowy mogłoby dać Rosjanom możliwość  podjęcia decyzji w jednostronny sposób o wysłaniu swoich jednostek specjalnych na Białoruś w przypadku jakiejś potencjalnej kryzysowej sytuacji, w której najwyższe wojskowo-polityczne kierownictwo (Białorusi – Belsat.eu) zostanie uznane za niezdolne do działania.”

Siwcki uważa też, że tego typu kryzysy można wywołać sztucznie.

„Nie sądzę, że obecnie ktokolwiek wierzy, że zachodnie służby specjalne przygotowują „pomarańczową rewolucję” na Białorusi. Ale jeżeli Rosja zdecyduje się użyć swojej siły militarnej na Białorusi, dla uzasadnienia tego kroku mogą być zastosowane rozmaite prowokacje.” – podkreśla Siwicki.

Jb/ www.belsat.eu/pl/

Aktualności