Z Homla, gdzie za współpracę z naszą telewizją na 14,4 mln rubli grzywny skazano Natallię Krywaszej i Kastusia Żukouskiego, sztafeta prześladowań dziennikarzy wraca do Brześcia.
„18 czerwca zadzwonił do mnie funkcjonariusz milicji z komisariatu w dzielnicy Leninowskiej i powiedział, że wszczęto przeciwko mnie postępowanie administracyjne – powiedział nam Aleś Lauczuk. – A to oznacza tylko jedno: cokolwiek bym zrobił, będzie protokół, będzie sąd i będzie grzywna. Mechanizm uruchomiono i już on działa”.
„Jestem oskarżony o to, że 3 maja przeprowadziłem wywiad z napastnikiem brzeskiego klubu Dynamo i najlepszym strzelcem w historii białoruskiej piłki nożnej – Ramanem Wasilukiem – mówi dziennikarz. – Widzę, że władza upadła jeszcze niżej. Przychodzić do znanego na cały kraj piłkarza i prosić go o zeznania przeciwko dziennikarzowi to poniżające”.
„Ostrzeżono mnie, że na stadion już przchodzili funkcjonariusze KGB i sugerowali kierownictwu, żeby uniemożliwić mi tam pracę. Ale dotąd nikt nie miał do mnie żadnych pretensji – kontynuuje Lauczuk. – A KGB zasugerowałbym zajęcie się działalnością, którą ta organizacja powinna się zajmować. Na przykład bezpieczeństwem narodowym – chociażby koncertem zespołu CCCP, który wkrótce odbędzie się w Brześciu”.
Alesia Lauczuka już prześladowano za współpracę z Biełsatem. Po raz pierwszy stanął przed kolegium w grudniu 2014 r. – za „nielegalny wyrób i rozpowszechnianie produkcji medialnych”. Sędzia Łarysa Nazarenka skazała go na 6 mln rubli grzywny. W marcu tego roku grzywną w wysokości prawie 4 mln rubli ukarał go sędzia Raman Karban.
Od początku tego roku niezależnym białoruskim dziennikarzom wymierzono kary finansowe w wysokości ponad 108 mln rubli. 2/3 tej sumy przypadła na oskarżonych o współpracę z Biełsatem.
JŁ, belsat.eu