Związany z białoruskim MSW kanał w Telegramie opublikował wczoraj nagranie, na którym aresztowana Sofija Sapiega przyznaje się do ujawniania w internecie danych osobowych milicjantów. Według jej bliskich, została zmuszona do mówienia nieprawdy.
W niedzielę Rosjanka Sofija Sapiega została porwana z samolotu wraz z białoruskim opozycyjnym dziennikarzem Ramanem Pratasiewiczem. 23-latkę oskarżono o kierowanie protestami na Białorusi i redagowanie internetowej „Czarnej księgi Białorusi”, w której publikowane są dane osobowe milicjantów.
Wczoraj związany z białoruskim MSW kanał w Telegramie „Żołtyje sliwy” (pol. „Żółte przecieki”) opublikował nagranie, na którym dziewczyna przyznaje się do popełnionych jej czynów.
Biełsat rozmawiał z przyjaciółmi i matką zatrzymanej, którzy uważają, że dziewczyna nie miała nic wspólnego z białoruską opozycją i została zmuszona do takich zeznań.
– To jakieś brednie, że Sofija demaskowała milicjantów – mówi jej przyjaciel z grupy na studiach, który prosi o zachowanie anonimowości.
Chłopak bardzo przeżywa zatrzymanie Sofii, o której mówi jako o osobie bardzo delikatnej i dobrze wychowanej.
– Lubiła malować, interesowała się modą i filozofią Martina Heideggera. Z Ramanem była od pół roku, może trochę dłużej. Poznali się w barze w Wilnie, po tym jak tu przyjechał. Co do polityki, to Sofija urodziła się we Władywostoku, dzieciństwo spędziła na Białorusi, a po ukończeniu szkoły wyjechała do Wilna. Według mnie jest szybciej obywatelką świata niż kimś, kto aktywnie wchodzi w jakąś politykę.
Związkowi Sofiji z opozycyjnym kanałem w Telegramie zaprzeczyła także jej przyjaciółka Kaciaryna Szafranowicz. Dziewczyny od pięciu lat razem studiują na Europejskim Uniwersytecie Humanistycznym w Wilnie.
– Niczego o tym nie widziałam i nigdy nie słyszałam, żeby brała aktywny udział w życiu politycznym.
Matka Sofii Hanna Dudzicz w rozmowie z dziennikarzami RT powiedziała, że jest w szoku i nigdy nie słyszała, by jej córka miała związek z „Czarną księgą Białorusi”.
– Dziesiąty raz oglądam to nagranie i nie rozumiem, co ona mówi. Nie rozumiem, co się w ogóle dzieje. Jaka „Czarna księga”? To Sofija? Czy ja się już pogubiłam, czy to sen, czy to mistyfikacja?
Według rosyjskiej Nowej Gaziety opublikowane nagranie pochodzi z kamery MSW. Dziewczyna była też przesłuchiwana w obecności adwokata i wtedy nie mówiła, że jest redaktorką „Czarnej listy Białorusi”.
Rosyjski działacz społeczny Maksim Kac stworzył petycję z żądaniem uwolnienia Sofiji Sapiegi.
dr,pj/belsat.eu