"Ojciec rozumiał tragedię małego człowieka". Syn słynnego fotografa o zdjęciach ojca z Czarnobyla


Wśród zdjęć Siarhieja Bruszki można znaleźć świadectwa i historie ludzi, którzy musieli przeżyć następstwa wybuchu w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. W 37. rocznicę katastrofy w Czarnobylu publikujemy materiał z 2021 roku, w którym Zmicier Bruszko, syn Siarhieja Bruszki, opowiada Biełsatowi o tym, jak życie jego ojca było związane z wydarzeniami po katastrofie.

Zdj. Siarhiej Bruszko

Siarhiej Bruszko był znanym białoruskim fotografem dokumentalistą, który pracował dla gazety “Krasnaja Smiena”. Zmarł w 2000 roku. Jego syn Zmicier Bruszko pracował jako fotoreporter m.in. dla TUT.by.

 

Fotografia to cała historia, opowieść o człowieku. I o osobie opowiadającej tę historię. Kiedy patrzę na zdjęcia mojego ojca, rozumiem, co miał w środku. Sumiennie przestudiował temat Czarnobyla, wiedział i rozumiał, co robi. I nie chodzi o to, że wybrał ten temat. Po prostu życie mojego ojca toczyło się równolegle z historią Czarnobyla.

Wiadomości
Do Zony ma wrócić życie. Plany władz Ukrainy na Czarnobyl
2021.04.25 09:58

Dla mojego ojca projekt i zdjęcia z Czarnobyla to nie katastrofa spowodowana przez człowieka, ale ludzka tragedia. I o człowieku, który został pozbawiony swojej ojczyzny. Pod pewnymi względami historia ta odnosi się nawet do czasów współczesnych. Widziałem mojego ojca w filmie w 1993 roku, kiedy ludzie w wioskach strefy przesiedlenia żegnali się z sąsiadami i wyjeżdżali na stałe. Było to swoiste pożegnanie z ojczyzną, podobnie jak Polonez Ogińskiego.

W dniu wysiedlenia ze skażonej wsi Nowaja Jelnia, obwód mohylewski, 1993 rok.
Zdj. Siarhiej Bruszko

A kiedy w Pałacu Sztuki odbyła się wystawa “Zmiana”, odnaleziono krewnych osób ze zdjęć. Niestety, ci ludzie już nie żyją. Krewni powiedzieli, że dawni sąsiedzi nigdy więcej nie widzieli się w swoim życiu.

Rozumiał, jak trudno było ludziom opuścić swoje domy i przenieść się do przykładowej Malinówki. Kiedy przesiedleńcy zaczęli orać ziemię w pobliżu giełdy samochodowej, ojciec, który sam pochodził ze wsi, poczuł, że ludzie wracają do swojej ojczyzny, do ziemi, do swojego sposobu życia. Nadawał sens tej tragedii małego człowieka.

Zdj. Siarhiej Bruszko
Zdj. Siarhiej Bruszko

Fotografował historię po wybuchu, a także po wysiedleniu. Czarnobyl to nie tylko strefa, ale także nowotwory, w tym nowotwory dziecięce. A jest to bardzo trudny temat, ponieważ po eksplozji liczba dzieci z chorobami nowotworowymi znacznie wzrosła. Ojciec robił też zdjęcia w Republikańskim Naukowo-Praktycznym Centrum Onkologii Dziecięcej.

Opowiadano mi historie z ujęć. Na przykład 26 kwietnia 1996 roku mój ojciec i Siarhiej Gryc natknęli się na pożar. Była tam sucha trawa, a na czas Radaunicy [święto powielkanocnych modlitw – Belsat.eu] przyjechali jacyś ludzie, pili, ktoś rzucił niedopałek i z tego powodu spłonęła połowa powiatu w rejonie mohylewskim. Fotografowali pożar w okolicy. Strażacy nawet krzyczeli do nich: “Chłopaki, uciekajcie stąd!”.

Wiadomości
Miejsce pamięci i atrakcja turystyczna: Czarnobyl 35 lat po katastrofie
2021.04.26 08:05

Pożar ten przeszedł przez strefę czarnobylską jak huragan. Sądząc po zdjęciach, które widziałem, było to naprawdę okropne. Tamtejsze wioski doszczętnie spłonęły.

Zdj. Siarhiej Bruszko
Zdj. Siarhiej Bruszko

Fotografowanie ofiar katastrofy czarnobylskiej było trudne nie tylko pod względem emocjonalnym, ale także materialnym. Jak wygląda podróż z Mińska na obrzeża obwodu homelskiego do strefy czarnobylskiej w latach 1980-1990 – kosztowna zarówno pod względem własnej energii, jak i zasobów. W rzeczywistości przychodzisz do ludzi, którzy są pogrążeni w smutku. Czasami cieszą się, że widzą cię w czasie święta Radaniucy, kiedy wracają do domu, ale potem znowu są smutni. Warto o tym mówić, aby pamiętać o historii dziesiątek tysięcy ludzi, a nie tylko o dacie tragedii. Ale trzymanie się, zachowanie zimnej krwi i praca są bardzo trudne.

Zdj. Siarhiej Bruszko

Mój ojciec był humanistą i przyjmował ludzki ból przez siebie – było to dla niego bardzo trudne. Ale zawód fotografa jest podobny do zawodu lekarza: jest ciężko, boli, ale trzeba to robić. W końcu takie historie nie pozwalają zapomnieć o ludzkiej twarzy tej strasznej katastrofy spowodowanej przez człowieka. Ta historia trwa do dziś, a my musimy się z nią pracować.

Zdj. Siarhiej Bruszko
Wiadomości
Historia jednego zdjęcia: losy uczestników zeszłorocznego Szlaku Czarnobylskiego w powyborczej rzeczywistości
2021.04.26 13:12

mgm, lp/ belsat.eu