Siedmioro opozycyjnych aktywistów jest oskarżonych o udział w masowych zamieszkach.
Proces zatrzymanego jeszcze przed zeszłorocznymi wyborami prezydenckimi jednego z liderów białoruskich chrześcijańskich demokratów Pawła Siewiaryńca oraz aktywistów proeuropejskiej inicjatywy – Iryny Szczasnej, Maksima Winiarskiego, Zmitra Kazłowa, Jauhiena Afnahla, Andreja Wojnicza i Pawła Juchniewicza – odbywa się za zamkniętymi drzwiami.
Na salę rozpraw nie wpuszczono nawet członków rodzin oskarżonych tłumacząc to, że materiały sprawy dotyczą tajemnicy „objętej prawem”. Z tego powodu adwokaci zostali zobowiązani do nierozgłaszania tajemnicy śledztwa i nie mogą mówić nic na temat szczegółów oskarżenia i stanowiska zajmowanego przez swoich klientów.
Na 20 min przed początkiem dzisiejszego posiedzenia sądu jego budynek nakazano opuścić wszystkim, którzy przyszli, aby wyrazić solidarność z więźniami politycznymi. Było to ok. 40 osób. Potem milicja zażądała, aby ludzie odeszli od samego gmachu sądu, ponieważ może to zostać uznane za nielegalne zgromadzenie. Zebrani ustąpili i przeszli na drugą stronę ulicy, kiedy milicja ściągnęła posiłki – w postaci funkcjonariuszy OMON-u.
Wtedy też miało dojść do zatrzymania co najmniej trzech osób: Alaksandra Burakowa – współpracownika Deutsche Welle, niezależnego dziennikarza Uładzimira Łapcewicza oraz działacza białoruskiej chadecji Aleha Aksionawa.
ad, cez/belsat.eu