Białoruscy medycy przeciw reżimowi. Rozmowa z przedstawicielem ruchu „Białe Kitle”


Jak twierdzą przedstawiciele inicjatywy „Białe Kitle” (biał. “Biełyja Chałaty”), liczba lekarzy, którzy wyjechali z Białorusi, jest ogromna. Próby zastąpienia ich stażystami prowadzą do poważnego obniżenia jakości usług medycznych w kraju. Ruch działa w celu konsolidacji środowiska lekarskiego i pretenduje na pozycję jego rzecznika na Białorusi i poza granicami kraju. O tym, dlaczego inicjatywa nie jest reprezentowana w Radzie Koordynacyjnej i czy jest wspierana przez białoruskie siły opozycyjne porozmawialiśmy z jednym z jej liderów, który prosił o zachowanie anonimowości.

Lekarka w białym kitlu patrzy przez okno. Zdjęcie ilustracyjne – Alisa Hanczar / belsat.ru

– Czy „Białe Kitle” to organizacja, stowarzyszenie czy tylko nazwa kanału w Telegramie?

– Nie jesteśmy zarejestrowaną organizacją, nie jesteśmy też organizacją pozarządową, choć mamy wewnętrzną strukturę i regulamin.

„Białe Kitle” to inicjatywa białoruskich medyków, która pojawiła się w odpowiedzi na bezprecedensową przemoc funkcjonariuszy wobec protestujących w sierpniu 2020 roku – kiedy na własne oczy zobaczyliśmy przerażające skutki ich działań, wybuchów granatów hukowych i gumowych kul. Żaden z nas wcześniej nie doświadczył czegoś takiego, takie sytuacje widzieliśmy tylko na filmach wojennych. Liczba ofiar i rodzaj obrażeń wskazywały na to, że ludzie rzeczywiście byli masowo i celowo torturowani, strzelano do nich z bliska i bito ich niemal na śmierć…

Oczywiście po tym wszystkim medycy nie mogli milczeć i wyszli na ulice razem z setkami tysięcy Białorusinów. Nasi koledzy działali jako wolontariusze w pobliżu aresztów, komisariatów i więzień, udzielali pierwszej pomocy rannym w protestach.

Kanał w Telegramie pojawił się jako droga wyrażania reakcji na wydarzenia w kraju oraz zwrócenia uwagi na problemy w służbie zdrowia i tak jest do dziś. Chcemy również dać możliwość wypowiedzi lekarzom, którzy obecnie zostali praktycznie pozbawieni prawa głosu. Uważamy, że należy konsolidować środowisko lekarskie i przekazywać ludziom prawdę.

– Czy to oznacza, że „Białe Kitle” to przede wszystkim projekt medialny?

– Żeby być prawdziwym rzecznikiem środowiska zawodowego, musi nas do tego upełnomocnić odpowiednia grupa społeczna. W dzisiejszym środowisku nie ma możliwości przeprowadzenia ankiety wśród pracowników służby zdrowia i wyłonienia ich przedstawiciela w drodze demokratycznych procedur. Prawie wszystkie inicjatywy, z nielicznymi wyjątkami, to zastępczy przedstawiciele. Ale jesteśmy częścią siły, która działa na rzecz rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Naszym zadaniem jest dać głos pracownikom służby zdrowia i rozwijać się wraz ze społeczeństwem.

Stwierdzenie, że spełniamy kryteria projektu medialnego, byłoby nadużyciem. Ale chcemy nim być i z góry przyjmujemy tę definicję.

„Niesubskrybowanie „Białych Kitli” to iluzja bezpieczeństwa”

– Ile osób działa w zespole „Białych Kitli”?

– Ze względów bezpieczeństwa nie możemy odpowiedzieć na to pytanie. Ale gdy tylko sytuacja pozwoli, wymienimy wszystkich członków zespołu. Planujemy też oficjalną rejestrację.

– Jak fakt opuszczenia Białorusi przez tysiące lekarzy wpłynął na sytuację w służbie zdrowia?

– Bezprecedensowa fala represji w znacznym stopniu dotknęła również medyków. Represje do tej pory nie ustąpiły. Dlatego ogromna liczba naszych kolegów musiała opuścić ojczyznę. Liczba wykwalifikowanych specjalistów, którzy wyjechali, jest ogromna. Próby zastąpienia ich stażystami prowadzą do bardzo poważnego obniżenia jakości usług medycznych. Wiele osób na Białorusi doświadczyło trudności w znalezieniu dobrego specjalisty.

Jak na ironię, to dotknęło to również tych, którzy represjonowali pracowników medycznych. Polityka represji i zastraszania doprowadziła system publicznej służby zdrowia do opłakanego stanu. A dalej będzie już tylko gorzej.

Пратэст медыкаў
Akcja solidarności z medykami ze Szpitala nr 9 w Mińsku, których 13 września 2020 roku zatrzymano podczas Marszu Bohaterów. Ich koledzy ze szpitala wyszli na ulicę z nazwiskami represjonowanych. Mińsk, Białoruś, 14 września 2020 roku.
Zdj. belsat.eu

– Jeśli mowa o liczbie pracowników medycznych, którzy wyjechali – czy można powiedzieć ilu, choćby w przybliżeniu?

– Nikt nie zna dokładnej liczby. Wiadomo jednak, że Polska od 2020 roku wydała białoruskim medykom ponad 800 licencji. Siedemnastu pracowników medycznych zostało uznanych za więźniów politycznych na Białorusi, niektórzy z nich już odbyli swoje wyroki.

– W październiku 2021 roku kanał telegramowy „Białe Kitle” i czat o tej samej nazwie zostały uznane w Białorusi za „ekstremistyczne”. Co zmieniła decyzja władz?

– Wpłynęła, oczywiście, na liczbę naszych subskrybentów. Choć dziś to raczej nie jest wskaźnik nastrojów społecznych. Większość ludzi jest zastraszona i chce się maksymalnie chronić, choć zdarzały się przypadki, gdy funkcjonariusze milicji sami brali telefony zatrzymanych i dodawali do subskrybowanych „ekstremistyczne” kanały. Potem zatrzymani dostawali za to kary aresztu. Tak więc niesubskrybowanie „Białych Kitli” jest jedynie iluzją bezpieczeństwa.

W ciągu tych lat, od kiedy działamy, zdążyliśmy opracować strategię komunikacyjną i wiemy, co chcemy powiedzieć społeczeństwu. Możemy zapewnić, że „Białe Kitle” utrzymują zasoby i mają wizję dalszego działania.

„Jesteśmy strukturą w pełni autonomiczną”

– Na nowej liście współpracowników Rady Koordynacyjnej nie ma wzmianki o waszej inicjatywie. Wasi przedstawiciele nie współpracują z Radą?

– Zgodnie z naszą wewnętrzną umową, nie możemy zostać członkami ani przedstawicielami żadnej struktury politycznej. A w celach bezpieczeństwa wszyscy uczestnicy inicjatywy muszą pozostać anonimowi.

– Jak mówią przedstawiciele Rady Koordynacyjnej, jest ona organem reprezentującym całe białoruskie społeczeństwo demokratyczne. Kto reprezentuje w niej środowisko lekarskie? Fundusz Solidarności Medycznej też nie ma swoich przedstawicieli w Radzie.

– W Radzie Koordynacyjnej zasiadają przedstawiciele środowiska lekarskiego.

– Czy „Białe Kitle” nawiązały współpracę ze Zjednoczonym Gabinetem Przejściowym Swiatłany Cichanouskiej?

– Wspieramy informacyjnie struktury demokratyczne, których działania wydają nam się słuszne i właściwe, ale o poważnej współpracy nie możemy jeszcze mówić.

– Czy Gabinet Przejściowy pomaga wam w jakiś sposób?

– „Białe Kitle” to organizacja całkowicie autonomiczna. Aktywnie współpracujemy z białoruską inicjatywą E-Zdrowie i z Funduszem Solidarności Medycznej, ale nie jesteśmy od nich uzależnieni. Pomóc nam może każdy – poprzez naszego bota można informować o stanie systemu ochrony zdrowia, łamaniu praw pracowników służby zdrowia i pacjentów.

– W latach 2020-21 „Białe Kitle” bardzo aktywnie pomagały dziennikarzom w znalezieniu ekspertów medycznych, którzy komentowali wydarzenia społeczne i polityczne na Białorusi. Teraz uzyskanie komentarza białoruskiego lekarza – nawet na czysto medyczny temat – może stanowić nie lada problem. Dlaczego tak się dzieje?

– Staramy się komentować w mediach sprawy, które dotyczą naszych kolegów, lub gdy sami mamy jakieś ważne informacje. Zdarzały się sytuacje, że odmawialiśmy komentarza z powodu braku czasu, ale to pojedyncze przypadki. Nasi koledzy, którzy zostali na Białorusi, obawiają się o swoje bezpieczeństwo, dlatego wielu z nich odmawia komentarzy niezależnym mediom, z których prawie wszystkie są uznane przez reżim za „ekstremistyczne”.

Białoruski ambulans. Zdjęcie ilustracyjne. Autor: TK/Belsat.eu

– Gdy w połowie stycznia 2023 wysłaliśmy do waszego chat-bota zapytanie o komentarz eksperta dotyczący nowej mutacji koronawirusa, dostaliśmy odpowiedź, że raczej nikt tego nie skomentuje, bo „wszyscy są kompletnie wyczerpani”. Czy lekarze, którzy wyemigrowali z Białorusi, zaczynają cichnąć i znikać…?

– Dokładnie tak jest.

Według danych urzędów zatrudnienia z końca 2022 roku na Białorusi brakowało ponad 8 tys. pracowników medycznych. Mimo to represje wobec medyków trwają. 27 lutego w Grodnie rozpoczął się proces więźnia politycznego, ratownika medycznego Artura Chłusa. 1 marca w Mińsku chirurg plastyczny Alaksiej Duży nie wyszedł na wolność po zasądzonych mu 27 dniach aresztu. Lekarz ze Smorgoni Jauhien Bużynski został skazany na sześć lat więzienia za podżeganie do nienawiści i znieważenie Alaksandra Łukaszenki. Według stanu na 5 marca na Białorusi jest 1456 więźniów politycznych.

Zmicier Mirasz, ksz/belsat.eu

Aktualności