4 października grupa proputinowskich motocyklistów, Nocnych Wilków, opublikowała na swoim profilu VKontakcie informację o śmierci członka ich klubu. 42-letni mieszkaniec Homla Alaksiej Jaraszewicz zginął 19 września. Portal Nasza Niwa poinformował później: Jaraszewicz prawdopodobnie zginął w Syrii. Sprawdziliśmy, kim był.
Korespondentka belsat.eu za pomocą sieci społecznościowych znalazła znajomego Jaraszewicza, Białorusina Dzmitra Niasciuka. Okazało się, że trzy dni przed śmiercią Alaksieja, spotkali się pod Moskwą.
– 16 września byłem u przyjaciela na urodzinach. Poznałem się z Laszą, pogadaliśmy, piliśmy whiskey. Był spokojny, pewny siebie… A już 19 go zabrakło. Od chłopców [z Nocnych Wilków – przyp. red.] dowiedziałem się, że zginał w Syrii – powiedział Niasciuk.
W rozmowie z korespondentką dodał, że Jaraszewicz, sądząc po naszywkach na motocyklowej kamizelce, miał wśród Nocnych Wilków dość wysoką pozycję.
– Chłopcy przyjechali na pogrzeb. Zostanie pochowany w ojczyźnie, w Homlu. Przyjechało tu wielu naszych i zostaną na Białorusi przez kilka dni.
Jeszcze jeden znajomy Jaraszewicza, Nocny Wilk z podmoskiewskiego Krasnogorska Aleksiej Koposow, powiedział nam przez telefon, że znajduje się teraz w Homlu.
– Tak, Alaksiej rzeczywiście poległ w Syrii. Ciała jeszcze nie przekazano. Dokładnej godziny pochówku nie znam, ale nie myślę, by dziennikarze musieli w tym uczestniczyć. Największy problem w tym, że białoruskie służby nie chcą uznać aktu zgonu wystawionego w Syrii.
Jaraszewicz urodził się w Homlu na Białorusi. Do proputinowskiego klubu motocyklowego należał od końca pierwszej dekady XXI wieku. Formalnie był homelskim Nocnym Wilkiem, ale czasowo przepisał się do filii w rosyjskim mieście Dołgoprudnyj. W ostatnim czasie prawdopodobnie mieszkał w Rosji. W 2012 roku został ranny w strzelaninie pod Zielenogradem, gdzie Nocne Wilki starły się z innym „klubem”. W strzelaninie zginął jeden człowiek, a ciężko ranny Jaraszewicz trafił do szpitala. Potem zeznawał jako świadek w tej sprawie.
Pracował w prywatnej firmie ochroniarskiej Wołk, podporządkowanej szefowi Nocnych Wilków Aleksandrowi Zołdastanowi. Firma ma rozbudowaną strukturę. Jej biura znajdziemy w Moskwie, Woroneżu, Kazaniu, Surgucie, a po aneksji Krymu – w Bakczysaraju.
Alaksiej Jaraszewicz jest jednym z bohaterów dziennikarskiego śledztwa Nowej Gazety, opublikowanym 2 lipca 2014 roku. Materiał dotyczył Rosjan, którym po powrocie z Krymu wręczono medale i podziękowania od Putina: jedni za udział w walkach, inni za działalność propagandową na miejscu. W tajnym spisie odznaczonych, który trafił do dziennikarzy, Alaksiej Jaraszewicz widnieje pod numerem 160.
Przy takiej przeszłości, możemy podejrzewać, że brał udział i w konflikcie w Donbasie. Jego znajomy Koposow nie zaprzecza, ale nie chce też otwarcie potwierdzić, twierdząc, że „rzadko się widzieli”.
Na pytanie, w jaki sposób Białorusin trafił do Syrii, Koposow odpowiedział:
– On tam pracował w firmie budowlanej.
Ale co Białorusin mógł budować w kraju prawie zupełnie zniszczonym przez wojnę? W mediach społecznościowych rzuca się w oczy wspomnienie jednego z towarzyszy zabitego. Na zdjęciu profilowym Arman Żanajdarow pozuje w mundurze z rosyjską flagą.
– Nie raz nadstawiał pleców za braci. Żartowali: Locha, masz 9 żyć. Zginął jak wojownik, w walce – pisze Żanajdarow.
Czy delegacja do Syrii była dla Jaraszewicza pierwszą i jedyną, póki co nie wiemy. Ale „firmą budowlaną”, w której miał pracować w momencie śmierci, może być na przykład Grupa Wagnera – oddział rosyjskich najemników pod dowództwem oficera GRU, podpułkownika rezerwy Dmitra Utkina.
Wagnerowcy brali dział w wojnie w Donbasie i szturmie Palmiry w Syrii. Średni miesięczny żołd najemnika w tej formacji wynosi 250 tysięcy rosyjskich rubli (prawie 15 000 złotych). Firmę finansuje wpływowy biznesmen z bliskiego otoczenia Putina Jewgienij Prigożyn. Przed wysłaniem do Donbasu, czy Syrii najemnicy przechodzą trening w bazie Specnazu pod Krasnodarem. Rosyjskie Ministerstwo Obrony nie podaje dokładnej liczby poległych w Syrii, także dlatego, że nie włącza strat „kondotierów”.
Kreml zalegalizował możliwość użycia swoich żołnierzy, a także cudzoziemców służących w rosyjskiej armii za granicą. W grudniu 2016 roku Putin podpisał ustawę „O obowiązku wojskowym i służbie wojskowej”, która pozwala wysyłać za granicę rosyjskich żołnierzy w celu udziału w operacjach pokojowych i antyterrorystycznych, w ramach krótkich kontraktów. A 8 października tego roku Putin popisał dekret, w którym taką możliwość nadaje także cudzoziemcom.
De iure obywatele Białorusi mogą teraz wstępować w szeregi wojsk Federacji Rosyjskiej i walczyć na froncie. W ten sposób nie naruszają rosyjskiego prawa, choć stoi to w sprzeczności z białoruskim prawem.
Dlaczego najemnicy Grupy Wagnera mogą dziś legalnie brać udział w walkach w Syrii? W czerwcu tego roku petersburski portal Fontanka odkrył, że: syryjskie Ministerstwo Ropy Naftowej i Surowców Naturalnych oraz rosyjskie Ministerstwo Energetyki zawarły umowę, według której rosyjska firma Europolis została zobowiązana do odbicia z rak przeciwników Asada złóż ropy i gazu, odbudowania infrastruktury i ochrony obiektów. Jak wykazali dziennikarze kanału telewizyjnego RBK, Europolis jest ściśle związane z Prigożynem i z Grupą Wagnera, i ma w Syrii swojego oficjalne biuro. Może właśnie przez taką „firmę budowlaną” Białorusin zginął na wojnie w Syrii.
***
Usiłowaliśmy skontaktować się z bliskimi Alaksieja, którzy mieszkają w Homlu. Jednak jak twierdzą, nie są jeszcze gotowi na rozmowę z prasą.
Będziemy dalej śledzić losy Białorusinów biorących udział w działaniach zbrojnych na terytorium innych państw.
Kaciaryna Andrejewa, PJr, belsat.eu