Powołanie Andrieja Biełousowa na stanowisko ministra obrony Rosji to bardzo zła wiadomość dla Ukrainy i każdego, w kogo może być wymierzona rosyjska agresja.
Siergiej Szojgu był ministrem obrony przez 11 i pół roku. Władimir Putin wybrał moment dla jego dymisji w typowy dla siebie sposób: nie wtedy, gdy armia ponosiła porażki i nie czyniła żadnych postępów, a krytyka ministra była wszechobecna (wiosna 2022 – lato 2023), ale wtedy, gdy armia zaczęła odnosić sukcesy.
Główny publiczny orędownik dymisji Szojgu, Jewgienij Prigożyn, prawdopodobnie nie może już odczuwać radości. A przecież maszerował na Moskwę ze swoimi najemnikami właśnie z tego powodu – aby doprowadzić do dymisji Szojgu.
Główne zarzuty wobec byłego ministra obrony to gigantyczna korupcja, zła organizacja zaopatrzenia armii w broń i sprzęt, liczne problemy w logistyce wojskowej, które prowadzą do nadmiernych strat żołnierzy i sprzętu, taktyka „ataków z mięsem armatnim”, niemal zerowy poziom zaufania żołnierzy oraz dowódców niskiego i średniego szczebla do generałów oraz strategia i taktyka działań bojowych w stylu radzieckim (wojna, którą prowadzi Rosja, nie jest zbyt zaawansowana technologicznie). Ale w tym ostatnim względzie sytuacja w ciągu ostatnich dwóch lat nieco się zmieniła: rosyjska armia się uczy, choć powoli.
Innym problemem jest słaba współpraca na poziomie horyzontalnym i duże problemy komunikacyjne w wojskowych strukturach. Dowódcy niskiego i średniego szczebla nie są uprawnieni do podejmowania niezależnych decyzji. Raporty do wyższych dowódców są raczej nastawione na łagodzenie sytuacji niż jej rzetelną analizę. Odgórne rozkazy często nie uwzględniają rzeczywistej sytuacji „w terenie”.
Nawet połowa lub jedna trzecia powyższych powodów powinny wystarczyć, aby odsunąć Szojgu od stanowiska. Można go łatwo obwinić za słabe wyniki całej kampanii na Ukrainie. Za Szojgu przemawiają tylko dwa argumenty: znaczenie („waga polityczna”) tej postaci i jego lojalność wobec wodza.
Prawdopodobnie dymisja Szojgu mogłaby nastąpić rok lub dwa wcześniej, gdyby „patriotyczna społeczność” i rywale Szojgu w rosyjskiej elicie politycznej (w tym kontekście mówi się o Siergieju Czemiezowie i Wiktorze Zołotowie) nie nakłaniali Putina do podjęcia tej decyzji aż tak mocno. Rosyjski przywódca nie cierpi podejmować decyzji pod presją. A w tym przypadku – proszę bardzo: presja opadła – i oto ogłoszona zostaje oczekiwana dymisja.
Nowy rosyjski minister obrony Andriej Biełousow nie jest wojskowym, nawet nie służył w armii. Ale ideologicznie jest państwowcem, pracował bezpośrednio dla Putina i jest wobec niego bardzo lojalny. Jest dobrze znany ze swojej uczciwości, prostolinijności i poświęcenia, gotowości do zrobienia wszystkiego, aby osiągnąć cel. Do tego dochodzi umiejętność skrupulatnego zagłębiania się w szczegóły i dobre umiejętności analityczne. Te cechy dało się odczuć jeszcze na początku lat 2000. Biełousow nie pracował wtedy jeszcze w organach państwowych – kierował ośrodkiem analizującym sytuację gospodarczą. Regularnie się ze sobą kontaktowaliśmy.
Będąc człowiekiem zupełnie cywilnym, Biełousow będzie idealnie pasował do kultury armii pod względem ducha i sposobu myślenia. Problem polega na tym, że cechy, które posiada, są nie dostosowane do kultury armii rosyjskiej.
– Dziś będziesz kopać rowy, według starego powiedzenia, „od płotu do obiadu”, bo „ja jestem szefem, a ty – głupcem”. A jutro pójdziesz na szturm na tym zalesionym terenie z 80 proc. szans, że zostaniesz tam na zawsze. Tylko dlatego, że szef potrzebuje czegoś do raportu dla swojego przełożonego i żąda sukcesów. Jeśli odmówisz, trafisz „do piwnicy” (również z wysokim prawdopodobieństwem pozostania tam na zawsze).
Poprzedni akapit z grubsza opisuje „kulturę korporacyjną” rosyjskiej armii. Łączy ona niskie szanse na przetrwanie dla zwykłych żołnierzy oraz duże pole do manewru w kwestii „kłamstw i kradzieży” dla generałów.
Biełousow jest inny. Jest gotowy stanąć na głowie, by wypełnić powierzone mu zadanie i zmusi wszystkich do pracy nadludzkimi siłami, ale podejdzie do sprawy racjonalnie, a nie na chybił trafił. Przeanalizuje sytuację, dowie się, jakie zasoby są potrzebne do rozwiązania problemu i jak dokładnie należy to zrobić. Biełousow jest bardzo zorganizowany, dokładny i precyzyjny. A kiedy nie udaje mu się dostarczyć tego, co obiecał, nie postrzega tej sytuacji jako „czegoś, co można zrobić później”, ale jako poważny problem osobisty.
Takie podejście może zmienić rosyjską armię i uczynić ją bardziej niebezpieczną, ponieważ w tej instytucji rola osobowości jest bardzo ważna. Pod wpływem dowództwa generałowie zaczną działać bardziej racjonalnie. Będzie mniej kłamstw i bezsensownych, głupich rozkazów. Generałowie wyjdą ze strefy zrelaksowanego, luksusowego życia i będą musieli być gotowi się do pracy ponad siły. Jeśli im się to nie uda, Biełousow z chęcią zajmie się wyszukiwaniem utalentowanych młodych oficerów, których można będzie awansować.
Są to oczywiście bardzo złe wieści dla Ukrainy. Samo zwiększenie racjonalności zarządzania, wraz ze zwiększoną motywacją i poświęceniem dowódców, utrudni opór wobec rosyjskiej agresji. Myślę, że nowemu ministrowi uda się to osiągnąć, zwłaszcza że zastanie bardzo niski poziom racjonalności, motywacji i poświęcenia. Jeszcze gorzej, jeśli Biełousowowi uda się uczynić rosyjską armię bardziej zaawansowaną technologicznie.
Obecnym generałom bardzo trudno będzie oprzeć się Biełousowowi. Między innymi dlatego, że jego relacje ze służbami bezpieczeństwa są pomysłowe i proste, a służby mu ufają. Dodatkowo on sam raczej nie uchodzi za osobę chciwą. Niedawne aresztowania na najwyższym szczeblu Ministerstwa Obrony i Sztabu Generalnego powinny pokazać wojskowym, że Biełousow ma pełne zaufanie Putina i będzie działał w porozumieniu ze służbami bezpieczeństwa. To dramatycznie zmniejsza szanse tych, którzy mogliby opierać się decyzjom ministra obcego środowisku wojskowemu.
Biełousow doskonale zna możliwości i ograniczenia rosyjskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego. Dlatego nikogo nie zdziwiłoby, gdyby trafił na stanowisko związane z koordynacją dostaw broni dla armii. Powołanie go „na drugą stronę” – do armii, a nie do koordynacji dostaw – było całkowicie niekonwencjonalną i nieoczekiwaną decyzją. Ale przewagą Biełousowa może być fakt, że w przeciwieństwie do swoich poprzedników, dobrze zdaje sobie sprawę, czego można, a czego nie należy oczekiwać w kwestii dostaw broni i może koordynować współpracę kompleksu wojskowo-przemysłowego z armią bez zabawy w „przeciąganie liny” i bez prób obwiniania za wszystkie problemy dostawców.
Punktem wyjścia Biełousowa do spraw wojskowych będą ekonomia i finanse. W 2023 roku Rosja wydała na wojnę około 40 proc. budżetu federalnego, czyli około 6-7 proc. PKB. To bardzo dużo. Po otwarciu dla armii i kompleksu wojskowo-przemysłowego prawdziwego rogu obfitości w roku 2022 Putin chce teraz powiedzieć, że za te pieniądze można osiągnąć więcej i wydać je znacznie efektywniej. To właśnie zrobi Biełousow. Proces zwiększania efektywności wydatków będzie bardzo bolesny – może być znacznie więcej spraw karnych przeciwko wojskowym dowódcom.
Gdyby zadanie ograniczało się do tego, Putin mianowałby Biełousowa zastępcą ministra obrony pod kierownictwem Szojgu, wyznaczając mu rolę niezależnego inspektora finansowego. Fakt, że tak się nie stało, oznacza, że mandat Biełousowa jest szerszy – reorganizacja całego zarządzania armią i poprawa jej wyposażenia technologicznego. Rosyjska gospodarka okazała się znacznie bardziej wydajna i gotowa do walki niż armia i funkcjonariusze, teraz armia musi to nadrobić.
W warunkach wojny na Ukrainie Putin wyraźnie mniej docenia mydlenie oczu, tworzenie mitów PR i inne formy prężenia muskułów, w czym Szojgu był wielkim mistrzem. Teraz ważniejsza jest organizacja i zaawansowanie technologiczne. Wskazuje na to również nowe stanowisko Nikołaja Patruszewa, byłego szefa FSB i sekretarza Rady Bezpieczeństwa. Patruszew będzie teraz pomagał Putinowi rozwijać przemysł stoczniowy – i nic więcej.
Biełousow znacznie lepiej nadaje się do przedłużającej się i zaciekłej wojny na kilku frontach niż Szojgu czy Patruszew. Dyktatorzy często popełniają ten sam błąd: obawiając się zdrady, mianują na kluczowe stanowiska nie błyskotliwych i kompetentnych współpracowników, ale lojalnych i często przy tym pozbawionych talentu, niekompetentnych. Takich nominacji Putina w ciągu jego ćwierćwiecza u władzy było niezliczenie wiele.
Z jakiegoś powodu Putin powołuje kompetentnych menedżerów do struktur gospodarczych i finansowych. Z kolei lojalni, ale niezbyt skuteczni menedżerowie byli wielokrotnie powoływani do sił bezpieczeństwa. Najwyraźniej przed wojną z Ukrainą Putin uważał, że kompetencje są ważne w zarządzaniu sprawami cywilnymi, a główną i jedyną cechą funkcjonariusza służb powinna być lojalność. Wojna mogła zachwiać tą percepcją.
Mianując Biełousowa ministrem obrony, Putin zmienił utarty schemat i na dłuższą metę znacznie utrudnił sytuację tym, z którymi Rosja już jest w stanie wojny i których może zaatakować.
Borys Grozowski dla vot-tak.tv / belsat.eu
Inne teksty autora w dziale Opinie
Redakcja może nie podzielać opinii autora.