Arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz nie został wpuszczony do kraju – informuje Catholic.by, oficjalny portal Kościoła katolickiego na Białorusi.
– Na przejściu granicznym Kuźnica Białostocka-Bruzgi białoruska straż graniczna odmówiła przewodniczącemu białoruskiego episkopatu Kościoła katolickiego wjazdu do kraju. Nie podano przyczyny — poinformował bp Juryj Kasabucki.
Po godzinie 17 czasu białoruskiego samochód metropolity wjechał na Białoruś. Jednak abp Kondrusiewicz wrócił na terytorium Polski – poinformował Radio Swaboda ks. Jury Sańko, sekretarz prasowy Kościoła katolickiego na Białorusi.
– Będzie on dalej domagać się powrotu do ojczyzny. I my tu także będziemy protestować, kontaktować sięze wszystkimi instytucjami państwowymi na Białorusi. Dlatego, że Kościół katolicki Białorusi nie może pozostać bez swojego pasterza. Żadnych wytłumaczeń tej decyzji władz wciąż nie otrzymaliśmy – dodał ks. Sańko.
Portal przypomina, że jest on obywatelem Białorusi.
Abp. Tadeusz Kondrusiewicz wracał na Białoruś z Polski z podróży służbowej. Podczas pobytu w Polsce arcybiskup udzielił wywiadu Radiu Maryja i telewizji Trwam. Hierarcha podkreślał, że „ludność białoruska dorosła do tego, by walczyć o swoje prawa”. Tłumaczył to zmianą pokoleniową.
Duchowny wyraził też oficjalne stanowisko Kościoła katolickiego na Białorusi wobec kryzysu politycznego i podkreślił, że Kościół chce jego pokojowego rozwiązania w duchu okrągłego stołu.
Ostatnio swoje niezadowolenie z postawy białoruskich Kościołów i innych związków wyznaniowych wyraził Alaksandr Łukaszenka. Prezydent oświadczył, że „dziwi go stanowisko Kościołów” w związku z protestami na Białorusi. Oświadczył, że Kościoły i Cerkwie powinny zająć się modlitwą, a nie polityką, zaś duchowni nie powinni „iść na pasku odszczepieńców”.
Zwierzchnicy Kościoła katolickiego i Cerkwi prawosławnej na Białorusi apelowali wcześniej do władz o zaprzestanie stosowania przemocy wobec obywateli i uregulowanie sytuacji w kraju drogą pokojową.
Na reakcję podwładnych białoruskiego prezydenta nie trzeba było długo czekać. Białoruskie radio państwowe zaprzestało transmisji katolickiej Mszy Świętej, która była stałą częścią porannego pasma od lat ’90.
W ostatnią środę OMON zablokował wejście do kościoła św. Szymona i św. Heleny, znanego jako Czerwony Kościół w centrum Mińska. Schronienia szukali w nim uczestnicy pacyfikowanej wtedy na Placu Niepodległości manifestacji. W czwartek milicja aresztowała około 150 uczestników ekumenicznej procesji w intencji zakończenia przemocy w kraju, której szlak wiódł od najważniejszej świątyni białoruskiego prawosławia, Soboru Ducha Świętego do właśnie Czerwonego Kościoła.
Niespodziewanie swoje stanowisko stracił też zwierzchnik białoruskich prawosławnych metropolita Paweł. Pochodzący z Rosji duchowny nie dość, że odwiedził w szpitalu ofiary brutalności białoruskiej milicji, to dodatkowo oświadczył, że gratulacje związane z ponownym wyborem Alaksandra Łukaszenki były przedwczesne. Władze Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, którym podlega białoruskie prawosławie, mianowały byłego egzarchę zwierzchnikiem metropolii kubańskiej na południu Rosji.
jb/belsat.eu