Zmęczony Putin mówi: chcę rządzić długo


Putin był wczoraj poirytowany i znużony, ale w kakofonii nieistotnych pytań i sztampowych odpowiedzi jedna była ważna. Rosyjski prezydent po raz pierwszy otwarcie przyznał, że myśli o wydłużeniu swoich rządów.

Coroczne konferencje prasowe Władimira Putina stały się już rytuałem. I jak każdy rytuał, z czasem straciły świeżość i wagę. Odbywają się już głównie siłą rozpędu i widać, że zmęczeni są nimi zarówno dziennikarze, jak i sam Putin. Od treści ważniejsza stała się forma. Od ważnych tematów, ciekawostki i sensacje. Degradacja znaczenia konferencji Putina trwa od kilku lat. Wczorajsze spotkanie rosyjskiego prezydenta było jednym z dłuższych spośród 15 . Trwało 4 godziny i 18 minut.

Dwadzieścia dwie minuty dłużej Putin odpowiadał na pytania tylko w 2008 r. Ale wtedy zaczynał się kryzys i było naprawdę poważnie. Teraz nie ma kryzysu, jest za to krocząca stagnacja i marazm. Mimo sukcesów w polityce międzynarodowej (np. na Bliskim Wschodzie), Rosja pozostaje w izolacji. Ale to nie odpowiedzi na ważne pytania przebiły się najbardziej z wczorajszej konferencji, ale niemal plotkarski temat córek prezydenta. Nie było też specjalnie słynnych bon-motów Putina. Albo były, tylko już tak się osłuchały, że nie robiły wrażenia. Ważniejsze było tak naprawdę to, czego Putin nie powiedział, albo to, czemu zaprzeczał.

Znużenie

Idea konferencji była przecież taka, że przywódca, który niezmiernie rzadko udziela wywiadów, ten jeden raz w roku zbiera wszystkich zainteresowanych dziennikarzy w jednym miejscu i jest dla nich do dyspozycji i całkowicie otwarty. Oczywiście wielkie konferencje nigdy nie były otwarte i szczere. Od początku były starannie wyreżyserowanym show z ustawionymi odpowiednio kamerami.

Wczoraj dziennikarze przynieśli tabliczki, maskotki i inne gadżety. Byle prezydent lub jego rzecznik zauważyli ich i dali prawo zadać pytanie. Ta upokarzająca dla mediów praktyka doskonale wpisuje się w charakter konferencji. Dziennikarze w zasadzie są tłem i to, jakie pytania zadają nie ma większego znaczenia. Liczy się to, co gwiazda show odpowie.

– I tak osiągnęliśmy najniższe ceny na energię dla Białorusi, nasze dochody ze sprzedaży gazu dla Białorusi są cztery razy niższe od tych z handlu z UE – mówił Putin odpowiadając na pytanie o integrację z Białorusią. – Integracja to prawidłowa decyzja, bo Białorusini i Rosjanie to kulturowo prawie jeden naród – dodał.

Ale już na drugą część pytania, o to, czy chce być prezydentem nowego państwa związkowego, nie odpowiedział. Kiedy dziennikarze odnosili się w pytaniach do opinii zachodnich mediów, albo polityków, Putin był poirytowany.

– Wierzycie zachodnim mediom? Poczytajcie, co oni piszą o waszym kraju, Turcji! – rzucił tureckiemu dziennikarzowi na pytanie o rosyjskich najemnikach w Libii.

Na jego twarzy malowało się znużenie, że znowu musi tłumaczyć, dlaczego Zachód kłamie i jest nastawiony wrogo wobec Rosji. Np. kiedy tłumaczył, że Parlament Europejski niewłaściwie ocenił stalinizm równając go z nazizmem.

– Stalin nigdy nie spotkał się z Hitlerem, w odróżnieniu od zachodnich przywódców – tłumaczył Putin dodając – Tak, wojsko sowieckie weszło do Polski, ale już po tym, jak polski rząd stracił kontrolę nad swoimi siłami zbrojnymi i znajdował się gdzieś pod rumuńską granicą, nie mieliśmy z kim rozmawiać o tym.

Po drodze tradycyjnie oskarżył Polskę o rozbiór Czechosłowacji wspólnie z Niemcami. Takie relatywizowanie doskonale wpisuje się w kremlowską narrację historyczną. Putin nie powiedział jednak nic nowego. Usprawiedliwianie Stalina i odbudowa jego znaczenia, jako wielkiego wodza z czasów wojny trwa od kilku lat. A apogeum osiągnęła w 2015 r., w czasie rocznicy zakończenia II wojny światowej. Zresztą ukłonów w stronę postsowieckiego sentymentu było więcej. Putin sprzeciwił się np. idei przeniesienia jego zwłok

Perspektywa tronu

Po co w takim razie Putin w ogóle rozmawia z mediami w taki sposób? Odpowiedź jest prosta: z przyzwyczajenia. I dlatego, że lubi być postrzegany, jako przywódca światowego mocarstwa niewiele różniący się od swoich zachodnich kolegów. Konferencje robią prezydenci USA, Francji, premierzy państw europejskich, więc dlaczego nie Putin? Nie będzie przecież jak Alaksandr Łukaszenka, czy liderzy z Kazachstanu, albo Turkmenistanu. Putin musi zachowywać pozory.

Wiadomości
Ekspert: Putin postawił Łukaszence zaporowe warunki integracji
2019.12.19 16:17

Wczorajszy wywód prezydenta o parlamentaryzmie w Rosji doskonale to potwierdza. Putin ocenił, że warto się zastanowić nad wzmocnieniem parlamentu (Dumy), gdyż system partyjny w Rosji ma się świetnie, Rosjanie oczekują pluralizmu i mają wybór. To nic, że naprawdę opozycyjne partie nie mogą brać udziału w wyborach. Prezydent nie powiedział zresztą wczoraj ani słowa na temat procesów i skazanych za udział w letnich manifestacjach w Moskwie, które były protestem właśnie przeciw zakazowi udziału opozycji w wyborach. Pytany o dziennikarza Iwana Gołunowa (jego niesłuszne zatrzymanie pod zarzutem posiadania narkotyków również było przyczyna protestów, a potem czystek w policji), Putin dość lekceważąco udawał, że nie pamięta nazwiska.

Putin bardzo mało mówił natomiast o sprawach, które najbardziej obchodzą Rosjan: perspektywach rozwoju gospodarczego rozwoju. Rytualnie obiecywał reformy i opowiadał, że państwo zadba o najbardziej potrzebujących. Oznacza to tyle, że prezydent jest świadomy, że najbliższe lata będą tak samo złe, albo gorsze niż do tej pory. Dlatego generalny przekaz konferencji był taki, że wielu zmian nie należy się spodziewać. Zmęczony Putin będzie prowadził taką samą politykę zagraniczną: konfrontacyjną wobec Zachodu i dlatego przeciętnemu Rosjaninowi – z powodu zachodnich sankcji – lepiej się żyć nie będzie.

Wiadomości
Putin: Armia Czerwona weszła do Polski, bo rząd stracił kontrolę
2019.12.19 13:54

Będzie nadal próbował wymusić na Ukrainie swój pomysł na kwestię Donbasu (mówił wczoraj, że nie ma innej drogi niż porozumienia z Mińska) i integrację z Białorusią (jak najniższym kosztem dla Rosji). Wczorajsza konferencja miała jednak swój gwóźdź programu i coś, co ma znaczenie. Putin wspomniał o możliwych zmianach w konstytucji i możliwości wykreślenia z niej słów, że prezydentem można być tylko dwie kadencje pod rząd. A to oznacza, że Kreml jeszcze nie określił się co zrobić po 2024 r. – ostatnim roku prezydentury. Na razie testuje różne możliwości: powołanie państwa związkowego, zmiany w konstytucji umożliwiające dalsze rządy Putina.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności