Zełenski mami Ukraińców nadzieją na zmiany na lepsze. Kto mu uwierzył?


Obwód dniepropietrowski to matecznik Wołodymyra Zełenskiego i jego patrona, oligarchy Ihora Kołomojskiego. Mieszkańcy Dniepra wierzą, że zdarzy się cud i Ukraina rozkwitnie zaraz po zwycięstwie komika.

Wśród ukraińskich regionów Wołodymyr Zełenski najwyższe poparcie zdobył w obwodzie deniepropietrowskim. Przekroczyło 45 proc. Co w praktyce oznacza, że na komika w pierwszej turze głosował niemal co drugi wyborca. Jeszcze wyższe poparcie Zełeński miał w swoim rodzinnym Krzywym Rogu. W drugim co do wielkości mieście obwodu dniepropietrowskiego zdobył 50 proc. głosów. Drugi był miejscowy polityk, prorosyjski Aleksandr Wiłkuł.

Petro Poroszenko poległ całkowicie. W obwodzie dniepropietrowskim zyskał 8,5 proc., a w rodzinnym mieście Zełenskiego nieco ponad 6 proc. Dla prezydenta to ogromna porażka. Swoją kampanię oparł o hasła obrony ojczyzny i patriotyzmu, tymczasem właśnie obwód dniepropietrowski to zaplecze frontu i kolebka nowoczesnego, ukraińskiego patriotyzmu.

Mówiący po rosyjsku region odparł w 2014 r. próby wzniecenia prorosyjskich powstań, a potem bardzo się angażował w wojnę na Donbasie. Poroszenkę wspierał tam i agitował za nim mer Dniepra (dawniej Dniepropietrowsk), Borys Fiłatow. Nic to nie pomogło. Mieszkańcy regionu są rozżaleni i odwrócili się od prezydenta. Z nadzieją patrzą na „swojego”, człowieka z Krzywego Rogu, Wołodymyra Zełenskiego.

Wygrać “internety”

Centrum handlowe „Most” Dnieprze. W kolejce do kasy młodzi ludzie wpatrzeni w smartfony. Przez sklepowy gwar przebijają się słowa Wołodymyra Zełeńskiego: debata będzie otwarta dla wszystkich, na stadionie olimpijskim… Młodzi ludzie oglądają na Youtube krótki filmik w którym komik wyzywa Poroszenkę na debatę przed drugą turą wyborów. Śmieją się i pogłaśniają swoje smartfony, żeby wszyscy wokół słyszeli.

Zełenski zdecydowanie wygrał w internecie. O ile na Facebooku kampania Poroszenki była jeszcze dość aktywna, to już w nowszych i popularniejszych wśród młodzieży komunikatorach: Instagramie, YouTube i telegramie dominował komik.

Володимир Зеленський іде на дебати!

Володимир Зеленський іде на дебати!

Opublikowany przez Команда Зеленського Środa, 3 kwietnia 2019

Jego sztab niemal codziennie wypuszcza filmiki i memy. Potrafi wykorzystać każdą sytuację: np. kiedy w wyborczy wieczór Zełenski grał w ping-ponga, nic sobie nie robiąc ze stresu przed ogłoszeniem wyników.

Pokazywanie komika jako pewnego siebie, zdystansowanego wobec polityki i polityków luzaka to część strategii sztabu Zełenskiego. Inna część, to uświadomienie ludziom, że komik sprawi cud z dnia na dzień i wszystkim będzie się żyło lepiej, bo Zełenski jest człowiekiem z „ludu”, a nie z politycznej elity.

– W 2014 r. moi rodzice głosowali na Poroszenkę, bo obiecał, że bardzo szybko stanie się cud i Ukraina rozkwitnie, a teraz głosowali na Zełenskiego, bo są wściekli na Poroszenkę, że cudu nie było i wierzą komikowi, że dokona cudu zaraz po wyborach – opowiada Lera Małczenko, dziennikarka z Dniepra związana z Instytutem Masowej Informacji. – Ludzie w Dnieprze myślą inaczej. Kiedy w Kijowie zarzucają Zełenskiemu, że jest marionetką oligarchy Ihora Kołomojskiego, u nas uznają, że to jego zaleta.

W domu Lery Małczenko o polityce już się nie rozmawia. Bo to tylko powód do kłótni. Zresztą o tym kto na kogo głosował dużo się nie mówi. Ludzie wychodząc z lokali wyborczych po pierwszej turze ukrywali, że głosowali na komika. Ale teraz przestają się wstydzić. Dobry wynik i wielka szansa na zwycięstwo zrobiły swoje. W Dnieprze zaś ożyła nadzieja, że w Kijowie będzie rządził ich człowiek.

Miasto Kołomojskiego

Oligarcha pojawia się w Dnieprze bardzo rzadko. Nawet, kiedy był gubernatorem w 2014 r., złośliwi wyliczyli, że Kołomojski przyjechał do miasta trzy razy: kiedy dali mu stanowisko, na konferencję prasową i kiedy Poroszenko mu zabrał posadę. W czasie, kiedy rządził swoim klubem FK Dnipro, kibice policzyli, że na trybunach pojawił się zaledwie dziesięć razy. A potem doprowadził klub do bankructwa, wyrzucenia z ligi i dziś fanatyczni kibice Dnipra nienawidzą oligarchy. A jednak w Dnieprze każdy powie: to miasto Kołomojskiego.

– Ludzie mu są wdzięczni, że w krytycznym 2014 r. stanął po właściwiej stronie i wsparł Ukrainę, obronił miasto przed rosyjską dywersją – mówi Lera Małczenko i dodaje – Tutaj dobrze wszyscy wiedzą, że jak inni oligarchowie, tak i Kołomojski nie jest do końca uczciwy. Ale ukraińscy wyborcy są emocjonalni i gwałtownie potrafią pokochać, lub znienawidzić.

Teraz nienawidzą prezydenta-oligarchy Poroszenki, a pokochali komika i jego patrona, oligarchę Kołomojskiego. I choć w ostatnim czasie nie zrobił on zbyt wiele dla Dniepra, mieszkańcy i tak go szanują. Wybudował nowoczesne i znane na całym świecie muzeum żydowskie i centrum kultury. Ale jego inwestycje w mieście są stosunkowo niewielkie.

Pizzeria Veterano w Dnieprze, prowadzona przez weteranów wojny w Donbasie. Fot. własna

Dawno wyrósł z poziomu lokalnego i stał się oligarchą robiącym interesy na całej Ukrainie. Stracił zainteresowanie miastem i nawet niespecjalnie się przejął kłótnią z dawnym wspólnikiem, Borysem Fiłatowem. Obecny mer Dniepra demonstracyjnie poparł Poroszenkę, ale dla Kołomojskiego to nie ma już znaczenia. Dobrze zainwestował w Wołodymyra Zełenskiego i teraz walczy o całą Ukrainę, a nie jeden region.

– Pytam się moich znajomych, czemu uważają, że Kołomojski i Zełenski zbawią Ukrainę. I oni nie potrafią odpowiedzieć. Tylko atakują, że komik jest uczciwy, i że wystarczy chcieć i będzie dobrze – mówi Maks Melnik, aktywista i były pracownik grupy Prywat Kołomojskiego – Nie biorą pod uwagę, że dla naszego oligarchy, jak dla dawnych, polskich magnatów, na pierwszym miejscu jest jego majątek, a potem państwo.

W pizzerii „Veterano”, założonej przez weteranów wojny w Donbasie, zbierają się znajomi Maksa Melnika, którzy pięć lat temu brali udział w rewolucji i euromajdanie. Dziś pytają się: co to będzie, kiedy wygra Zełenski. Maks Melnik uważa teraz, że to dobrze, że wygra Zełenski. Bo dość szybko się skompromituje i ludzie zobaczą, że nie wystarczy umieć zrobić efektowną kampanię, a Ukraińcom potrzebne jest otrzeźwienie, by przestali wreszcie być naiwni.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności