„Zaczystka” w Czapajeuce. Białoruscy Cyganie na celowniku milicji


Mohylewska Czapajeuka. 17.05.2019.
Zdj. Nadzieja Hacak/belsat.eu

Wieczorem OMON wdarł się do kilku domów. Używając siły zatrzymano kilkudziesięciu mężczyzn. Brutalny nalot na romskie siedliska w Mohylewie odbył się po zabójstwie milicjanta, który przed śmiercią wskazał podobno na „cygański ślad”. Na miejscu była reporterka belsat.eu.

„Cygański ślad”

Ciało Jauhiena Patapowicza, 22-letniego funkcjonariusza drogówki, znaleziono w czwartek w nocy w lesie pod Mohylewem. W ciągu dni pełnił służbę i miał wyjechać do dzielnicy Czapajeuka, na miejsce wypadku. Według jednej z wersji szedł pieszo i poprosił o podwiezienie kierowcę czarnej wołgi.

A o 18:27 wysłał kolegom powiadomienie:

„Pilne. Czarna wołga. Trzech Cyganów. Tablice rejestracyjne rosyjskie”

Jego zwłoki odnaleziono po kilku godzinach.

Wiadomości
Białoruski milicjant porwany i zastrzelony pod Mohylewem
2019.05.17 11:09

Milicja rozpoczęła akcję „Syrena”: dyżurowała na wszystkich wyjazdach z miasta i na obwodnicy. W całym kraju zatrzymywano czarne wołgi i sprawdzano właścicieli. Poszukiwanego pojazdu, ani przestępców nie udało się jednak tego dnia zatrzymać.

Nocą uzbrojeni funkcjonariusze OMON-u wkroczyli do romskich domów w Czapajeuce. Mężczyzn i kobiety rzucano na podłogę i bito kolbami automatów. Dziesiątki zatrzymanych do tej pory znajdują się w areszcie.

Mohylewska Czapajeuka. 17.05.2019.
Zdj. Nadzieja Hacak/belsat.eu

„Problemów z nimi nie ma, ale lepiej ich omijać”

Mohylewska Czapajeuska to spora dzielnica domów jednorodzinnych. Mieszkają w niej obok siebie Białorusini i Romowie. Większość mieszkańców jest jeszcze w pracy. Od czasu do czasu ulicą przechodzą tylko starsi ludzi. Pytamy, gdzie znaleźć Cyganów.

– A gdzie większy dom, to oni – mówi jedna z babć.

Pokazuje na dom z rzeźbionym w drewnie balkonem. Podobno mieszka tu cygański baron lub ktoś z jego rodziny. Zza płotu słychać głosy, ale nikt nie otwiera,

– W zasadzie nie ma z nimi żadnych problemów, ale staram się ich omijać. Jeszcze co zrobią? – mówi starsza kobieta, nieufnie spoglądając na niebieski balkon. – Wcześniej chcieli wróżyć, a ja tego nie lubię, bo jestem wierząca.

W końcu ulicy dostrzegamy Cygankę. Idzie powoli, ze spuszczonym wzrokiem. Biegnie przy niej pies, który co chwilę trąca ją nosem.

Мікрараён Чапаеўка, Магілёў. 17 траўня 2019. Фота Надзеі Гацак
Mohylewska Czapajeuka. 17.05.2019.
Zdj. Nadzieja Hacak/belsat.eu

„Sam położyłem się na podłodze”

– Wracam z aresztu, zaniosłam synowi paczkę – mówi, pokazując sklejone marmoladki. – Wszystko przyjęli, a cukierków nie. Powiedzieli, że nie wolno.

Poprzedniego dnia Luba (na jej prośbę zmieniliśmy imię) siedziała z rodziną przy stole. Odwiedziła ich matka i szwagier.

– Usłyszeliśmy łomot do drzwi. Otworzyliśmy, a ty wpadają OMON-owcy z automatami. Zaczęli krzyczeć i rzucać nas na podłogę. Dzieci są małe, płakały… Nie rozumieliśmy, dlaczego do nas przyszli – opowiada kobieta.

Chwilę potem podjeżdża do nas samochód. Wysiada z niego Rom w białej koszulce polo. To mąż Luby.

– Kiedy zobaczyłem jak biegną, to sam położyłem się na podłodze – żeby nie bili – kontynuuje opowieść żony. – Dostałem kolbą trzy razy: w głowę i pomiędzy łopatki. Krzyczeli „Zamknijcie się, suki! Pozbędziemy się was stąd!”

Leżąc ojciec widział, jak milicjanci biją jego dwóch synów. Potem wszystkich zapakowano do samochodów i zawieźli na komendę.

Na miejscu przestępstwa.
Zdj.sk.gov.by

„Twarzą do ściany”

– Zaprowadzili nas do dużej sali gimnastycznej. Kazali stanąć twarzą do ściany. Trzymali wszystkich razem, mężczyzn i kobiety. Kiedy mężczyzn gdzieś zabrano, milicjantki kazały kobietom się rozebrać i robić przysiady – mówi Luba.

Ją i męża wypuszczono o 5 nad ranem, ale obu synów zatrzymano na 72 godziny. Rzekomo pod zarzutem „drobnego chuligaństwa” – w protokole zapisano, że oddawali mocz w miejscu publicznym…

– Ale naprawdę krzyczeli: „Będziecie siedzieć, dopóki nie znajdzie się zabójca!” – relacjonuje matka zatrzymanych.

Jej mąż dodaje, że kiedy jeden z synów przechodził skuty korytarzem, to zdążył powiedzieć, że biło go po twarzy trzech milicjantów.

W miejscu zabójstwa milicjanta wciąż pracują śledczy.
Zdj. belsat.eu

„Cyganie nie jeżdżą wołgami”

– Zrozumcie, nikt z naszych nigdy nie zabiłby milicjanta! Gdyby Cygan takie coś zrobił, to sami byśmy to z nim załatwili! No i Cyganie nie jeżdżą wołgami, tylko zagranicznymi samochodami… – wzdycha.

Luba zaczyna w końcu płakać:

– Od kiedy pojawiły się informacje, że porucznika zabili Cyganie, odczuwamy nienawiść ze strony innych ludzi. A milicjanci traktują nas jak bydło…

„Trzeba dojść do siebie”

Obok stoi jeszcze jeden cygański dom. Nikt nie odpowiada na stukanie – podobno gospodarza i jego całej rodziny jeszcze nie zwolniono z milicji. Po półgodzinie bramę otwiera starszy człowiek.

To Michaił, który tylko pomaga Romom w gospodarstwie. Wczoraj też dostało mu się od milicji – na dowód pokazuje nam czarnofioletową plamę na swetrze. Nie chce opowiadać szczegółów.

– Najpierw trzeba trochę dojść do siebie – mówi i zapala papierosa.

Wiadomości
Obława na Romów. Tak milicja bada „cygański ślad” w zabójstwie funkcjonariusza
2019.05.19 11:47

„Trwa planowa praca”

Julia Hanczarowa, rzeczniczka Komitetu Śledczego Białorusi nie zauważyła jednak, że po głośnym zabójstwie zaszło coś nadzwyczajnego w stosunku do mieszkańców.

– Wspólnie z funkcjonariuszami operacyjnymi milicji oraz ekspertami wciąż jest kontynuowane wyjaśnianie okoliczności popełnionego przestępstwa. Trwają niezbędne czynności śledcze i działania operacyjno-poszukiwawcze. Są przesłuchiwani świadkowie. Trwa planowa praca w ramach postępowania karnego – oznajmiła Hanczarowa w wywiadzie dla Radia Swaboda.

Oficjalnego potwierdzenia milicyjnych nalotów oraz zatrzymań nie ma. Milicja omawia komentarzy w tej sprawie.

Kaciaryna Andrejewa, cez/belsat.eu

Aktualności