Białoruski prezydent wizytował dziś należące do koncernu naftowego Biełaruśnafta zakłady drobiarskie pod Homlem. Przed kamerami zapowiedział swoim podwładnym odpowiedzialność karną za pomór bydła.
– Jeszcze raz powtarzam rządowi, na przyszłość: za pomór bydła traficie za kraty. 85 tysięcy w ubiegłym roku! Wyobrażacie sobie, ile to było mięsa? – pytał Alaksandr Łukaszenka.
Prezydent skomentował w ten sposób ujawnione przez dziennikarzy przypadki masowego padania krów w państwowych oborach. W internecie pojawiły się zdjęcia porzuconych w polu martwych zwierząt, krów wychudzonych i stojących po kolana w oborniku – także w rodzinnej miejscowości Łukaszenki.
Według pracowników gospodarstw, powodem niezwyczajnej sytuacji jest niedobór paszy i rąk do pracy, a także zaniedbania kierownictwa gospodarstw. Białoruski prezydent polecił dziś Prokuraturze Generalnej zająć się tą sprawą.
– To niedopuszczalne! To pasza słaba, to to, to tamto. Bezład! Zwróćcie na to uwagę. Na razie jeszcze rozmawiam z wami po dobroci! – podkreślił prezydent.
W marcu prezydencka wizytacja w zaniedbanej państwowej fermie mlecznej zakończyła się czystką kadrową, a ostatecznie dymisją rządu. Łukaszenkę wyprowadził wtedy z równowagi stan krów, które nazwał „obs***nymi”, a oborę porównał do nazistowskiego obozu koncentracyjnego.
Równocześnie Białoruś od lat ukrywa obecność wirusa afrykańskiego pomoru świń. Dziennikarze, którzy ujawniali kolejne ogniska pomoru trzody chlewnej byli prześladowani przez milicję.
Mięso i mleko są jednymi z głównym produktów eksportowych Białorusi. Rosyjski przemysł spożywczy jest od nich uzależniony, jednak władze w Moskwie wykorzystują to do szantażowania Mińska zakazami sprzedaży żywności.
sk,pj/belsat.eu