Wymieniali Białorusinom ruble na pocięty papier. Pójdą do więzienia


Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zakończyło się postępowanie odwoławcze w procesie dwóch mężczyzn oskarżonych o oszustwo przy wymianie dużych kwot rubli białoruskich na euro. Oszukani przez nich obywatele Białorusi mieli stracić równowartość 440 tys. zł

“Korzystna wymiana pieniędzy”

W styczniu białostocki sąd okręgowy orzekł dla dwóch oskarżonych mieszkańców Jeleniej Góry kary 6,5 i 5 lat więzienia oraz grzywny. Zdecydował też, że mają oddać poszkodowanym Białorusinom równowartość straconych przez nich rubli.

Obrońcy oskarżonych chcieli w tej sprawie uniewinnienia lub łagodniejszej kary; oskarżyciel posiłkowy kar surowszych, bo po 12 lat więzienia, zaś prokuratura – utrzymania wyroku sądu I instancji.

Orzeczenie sądu apelacyjnego zapadło dziś. Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał kary sześciu i pół oraz pięciu lat więzienia oraz grzywny dla dwóch oskarżonych.

Akt oskarżenia w tej sprawie obejmował jedno usiłowanie i dwa dokonane oszustwa, które miały miejsce w 2014 r. i 2015 r. w Białymstoku i Ostrowi Mazowieckiej. Białorusinom dawano do policzenia prawdziwe banknoty, ale potem dostawali w reklamówce pocięte kartki papieru.

Według prokuratury scenariusz przestępstwa był zawsze taki sam: zaczynał się od składanych turystom ze Wschodu, np. w białostockich galeriach handlowych, propozycji kupna od nich dużych kwot białoruskich rubli. Zachętą był proponowany korzystny kurs euro, dający około 10 proc. zysku w stosunku do obowiązującego akurat przelicznika bankowego.

Torba bez dna

Żeby zdobyć zaufanie „klientów”, z każdym przeprowadzano od jednej do kilku mniejszych transakcji, które nie wzbudzały podejrzeń. Gdy kwota miała być już duża, oszust korzystał ze spreparowanej torby foliowej z dwiema komorami. Jedna miała dno i w niej znajdował się, wyglądające jak pliki banknotów, pocięty, malowany kredkami papier, czasem obłożony z obu stron z pojedynczymi banknotami euro.

Druga komora dna nie miała – kiedy oszust podawał pieniądze do przeliczenia i wkładał je do torby przewieszonej przez ramię, pliki euro wpadały na dno torby, a kontrahenci dostawali do rąk zwiniętą reklamówkę z pociętym papierem.

Prokuratura chciała w tej sprawie kar pięciu lat i 3,5 roku więzienia i obowiązku naprawienia szkody. Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego wnioskował o jeszcze surowszą karę – 12 lat więzienia i taki wniosek ponowił w swojej apelacji.

Stracił pieniądze, musiał sprzedać dom

Obrońcy kwestionowali ustalenia sądu okręgowego. Twierdzili, że było w tej sprawie wiele wątpliwości, a sąd nie rozstrzygnął tych wątpliwości na korzyść oskarżonych. W wystąpieniach końcowych adwokatów padały słowa m.in. o “myleniu fikcji literackiej z życiem”, nawiązując do scenariusza filmu “Sztos”, czy braku jednoznacznych dowodów na to, jaka rzeczywiście była kwota, którą stracił jeden z oszukanych Białorusinów.

Oskarżonych na rozprawie odwoławczej nie było. Był za to Białorusin, który stracił pieniądze. Jak mówił przed sądem, do tej pory żaden z oskarżonych nie zaproponował mu spłaty choćby części. Tymczasem on, żeby rozliczyć się na Białorusi z osobami, od których pożyczył pieniądze, żeby w Polsce korzystnie zamienić ruble na euro i na tym zarobić, musiał sprzedać dom.

cez/belsat.eu wg PAP

Aktualności