W miasteczku Izabelin pod Wołkowyskiem wolontariusze porządkują porzucony luterański cmentarz, na którym spoczywają Niemcy, przez wiele wieków żyjący w tych okolicach.
To ostatnie takie miejsce na Białorusi przypominające o obecności etnicznych Niemców. Po tym, gdy opuścili swoje miasteczko, ich groby zarósł las.
30 wolontariuszy, którzy przyjechali tu z całej Białorusi, bierze udział w obozie zorganizowanym przez Białoruskie Ochotnicze Towarzystwo Ochrony Zabytków Historii i Kultury oraz Radę Studencką.
Ich praca jest prosta: wyrąbywanie krzaków, palenie gałęzi, oczyszczanie terenu cmentarza. Efekty widać od razu. Teraz można przynajmniej pospacerować wśród grobów, które porzucone na dziesiątki lat porosły prawdziwą dżunglą.
Niemcy do Izabelina przyjechali jeszcze w czasach I Rzeczypospolitej i stopniowo wtopili się w lokalną polsko-białoruską społeczność. Niektórzy uciekli z wycofującą się niemiecką armią w 1944 r. Ci co zostali, często stawali się ofiarami sowieckich represji. Jednym ze śladów ich obecności jest protestancki zbór zamieniony na kościół katolicki na początku lat 90 ub.w.
– Podoba mi się tu – mówi Alesia z Borysowa. – Mogłam pojechać na tydzień do Grecji albo tu. W Grecji już byłam, a zresztą tydzień tam, to i tak za krótko. W tym roku wybrałam Izabelin i nie żałuję. Fajna ekipa, a po pracy idziemy do bani.
Logistycznie wolontariuszom pomaga pobliskie gospodarstwo agroturystyczne „Majątek Padarosk”, którego właściciel zaoferował miejsca do spania. Zareagowała też katolicka parafia. Na podwórku plebanii uczestnicy akcji jedzą obiady. Lokalne władze dostarczają jedzenie. Woluntariusze żywią się tym samym, co pracownicy polowi z okolicznego kołchozu – kotletami mielonymi, kaszą gryczaną i kompotem.
– Gdy podpisujemy odbiór obiadów, ciekawie jest popatrzeć na nazwiska miejscowych, którzy postawili podpisy wcześniej – podkreśla Juraś Mielaszkiewicz, zastępca szefa organizacji. – Na przykład widzisz nazwisko Wekwert – to potomek Niemców, którzy tu mieszkali. A teraz to zwyczajny białoruski traktorzysta.
Rok temu wolontariusze wyczyścili też cmentarz żydowski w Izabelinie, znajdujący się kilkaset metrów od niemieckiego.
– Należy zrozumieć, że u nas luterańskie cmentarze znajdowały się w miejscach, gdzie w zwartych grupach mieszkali Niemcy – opowiada szef organizacji Anton Astapowicz. – W Mińsku, Grodnie, Połocku. Jednak wszędzie zostały zniszczone. Tu się zachował. Co ciekawe, Niemcy raczej żyli w większych miastach, a tu w małym miasteczku.
Niemieckie cmentarze wojenne z okresu I wojny światowej można znaleźć na całej zachodniej Białorusi. Tymczasem groby Niemców, którzy żyli tu od wieków, zniknęły bezpowrotnie. Były one z rozmysłem likwidowane w czasach sowieckich. Czasami nagrobków używano do celów gospodarczych. Być może część płyt cmentarnych z Izabelina napotkał ten sam los.
Organizacja chce, by władze wpisały cmentarz w Izabelinie na listę zabytków. To sprawi, że na państwo zostanie nałożony obowiązek dbania o groby, a ich zniszczenie będzie karane prawem.
ak, jb/belsat.eu