Wołodymyr Zełenski przestał być komikiem i został politykiem


Wybrany na prezydenta Wołodymyr Zełenski dostał bardzo silny mandat do zmian na Ukrainie. Ale już dziś wchodzi w świat zgniłych kompromisów i układów, w których obiecywane w kampanii zmiany ugrzęzną.

Po podliczeniu 90 proc. protokołów poparcie dla Wołodymyra Zełenskiego sięga 73,19 proc. To już całkiem blisko rezultatów osiąganych przez Władimira Putina, czy Alaksandra Łukaszenkę. Tylko, że Zełenski tak ogromne poparcie Ukraińców zyskał w uczciwej kampanii wyborczej i demokratycznym głosowaniu.

Petro Poroszenko ma zaledwie 24 proc. głosów. „Nokaut”, „wspaniałe zwycięstwo” i „wielka zmiana” – takie słowa najczęściej przewijają się w światowych komentarzach powyborczych. Plus zdziwienie, że komik został prezydentem całkiem dużego kraju. Są również słowa zdziwienia, że amatorowi udało się rozbić tak doświadczonego polityka, jakim jest Petro Poroszenko. Oraz, że teraz będzie rządził „człowiek zagadka”.

Wołodymyr Zełenski nie jest już jednak ani amatorem, ani komikiem. Trudno nazywać amatorem kogoś, kto przeprowadził profesjonalną pod każdym względem kampanię wyborczą. Bardziej amatorska była ta, którą prowadził Poroszenko. Nie, Zełenski nie jest już ani komikiem, ani amatorem. Został politykiem z krwi i kości i wziął na siebie gigantyczną odpowiedzialność za los pogrążonego w wojnie i kryzysie kraju. Nadal jednak nie wiemy, jak będzie nim rządził.

Prezydent zagadka

W czasie kampanii wyborczej Zełenski niewiele mówił. Był doskonałym projektem. Przyczajonym w pierwszej fazie kampanii za plecami Julii Tymoszenko, którą Poroszenko uważał za głównego wroga. Zełenski celowo dystansował się od polityków. Mamił wyborców, że sam nie jest politykiem. Co oczywiście jest nieprawdą, gdyż sam fakt uczestniczenia w wyborach zrobił z niego polityka.

Przed pojedynkiem z Poroszenką w drugiej turze Zełenski musiał trochę odkryć karty. Czyli przynajmniej zasugerować, jakie ma pomysły na politykę wewnętrzną, zagraniczną, na relacje z Rosją i co chce zrobić z Donbasem. Nadal tego nie robił. Przedstawiał swoją ekipę. Co oczywiście nic nie znaczy, gdyż jednocześnie przyznał, że każdą ważną sprawę będzie konsultował z „ludem”. W praktyce oznacza to, że może dowolnie zmieniać decyzje, bo przecież „lud” tak chciał.

Zresztą ludzie z otoczenia Zełenskiego nie są na tyle znanymi politykami z dorobkiem, by można było śmiało wywnioskować jaką będą prowadzić politykę. Jest wśród nich wielu ambitnych koniunkturalistów. I bardzo sprawnych specjalistów od PR-u, czy marketingu politycznego. Ale to rzemieślnicy, profesjonaliści, którzy mogą wziąć na warsztat każdą ideę.

Trudno też wnioskować cokolwiek z relacji Zełenskiego z oligarchą Ihorem Kołomojskim. Po pierwsze nie wiadomo, jak się będą one układać po elekcji. Najprawdopodobniej w pierwszym okresie prezydentury zależność Zełenskiego od oligarchy będzie duża. Kołomojski wprawdzie wcześniej bronił Ukrainy i finansował walkę z separatystami, ale jest przede wszystkim biznesmenem. I nigdy nie robił nic, co by mogło zaszkodzić jego finansowemu imperium. Kołomojski będzie chciał uzyskać maksimum ze swojej inwestycji: odszkodowanie za znacjonalizowany przez Poroszenkę Prywat Bank, koncesje i wpływy w gospodarce, oraz zemstę na przegranym prezydencie.

Wiadomości
Kołomojski chce wrócić na Ukrainę po zwycięstwie Zełenskiego
2019.04.18 12:56

Później może być różnie. Wokół Zełenskiego skonsoliduje się przecież nowe środowisko, które niekoniecznie będzie chciało ulegać Kołomojskiemu. Dotrzeć do nowego prezydenta będą próbowali inni oligarchowie, z najbogatszym Ukraińcem Rinatem Achmetowem na czele. Już od dziś Zełenski znajdzie się w innym świecie. Będzie musiał wyjść z bezpiecznej bańki ochronnej swojego sztabu wyborczego i otaczających go PR-owców. I zacząć układać relacje z innymi: neutralnymi, ale i wrogimi siłami. Z tymi, którzy od niego czegoś oczekują i z tymi, którzy mu chcą zaszkodzić. Z oligarchami, politykami i innymi państwami.

Festiwal kompromisów

Idealizm Zełenskiego z kampanii szybko się rozpłynie w konieczności zawierania kompromisów. Czasem zgniłych. Choćby takich, jakie musiał zawierać Petro Poroszenko po wyborach w 2014 r., kiedy dogadał się z częścią dawnej Partii Regionów i ludźmi wspierającymi wcześniej Wiktora Janukowycza. Kiedy prezydent z Majdanu musiał współpracować z donieckim oligarchą Rinatem Achmetowem, a czasem z Wiktorem Medwedczukiem, reprezentantem rosyjskich wpływów na Ukrainie i przyjacielem Putina.

Zełenski i jego ludzie punktowali za to Poroszenkę w czasie kampanii. Czy będą mogli robić cokolwiek bez kontaktów z Achmetowem? Wątpliwe. Nie da się rozmawiać choćby o ukraińskiej energetyce bez Achmetowa. Nie da się bez Achmetowa zrobić nic w Mariupolu, gdzie oligarcha ma całe miasto. Nie da się wreszcie zacząć robić cokolwiek z Donbasem, bez donieckiego oligarchy.

Julia Tymoszenko liczy na nowe rozdanie i silną pozycję w koalicji rządzącej po wyborach parlamentarnych. Źródło: youtube.com

Podobnie jest z innymi obszarami gospodarki i regionami. Festiwal kompromisów Zełenskiego zacznie się już wkrótce. W czasie kampanii wyborczej do parlamentu jesienią, Zełenski zamierza wykorzystać euforię po wczorajszym zwycięstwie i zdobyć ze swoją partią „Sługa Narodu” jak najwięcej mandatów. Ale w grze o parlament będzie wielu graczy i większy wybór. Wiadomo już, że ludzie Zełenskiego liczą na współpracę z Julią Tymoszenko i jej partią, która może być potencjalnym koalicjantem. Podobnie jak ugrupowania pod patronatem Kołomojskiego, czy ruch byłego szefa SBU, Ihora Smeszki.

Politycznie Zełenski będzie musiał dogadać się z działającymi od zawsze w ukraińskiej polityce starymi wyjadaczami. Efekt? Dziś ludzie Zełenskiego deklarują, że posprzątają i naprawią np. politykę historyczną. Ale dla nich jest ona trzeciorzędną sprawą. Kto zatem zagwarantuje, czy w ramach kompromisu nie oddadzą ukraińskiego IPN w ręce ludzi Tymoszenko, a ta, robiąc ukłon w stronę nacjonalistycznego elektoratu z zachodniej Ukrainy, nie odda go komuś podobnemu do obecnego Wołodymyra Wiatrowicza?

Wiadomości
„Rozminować przeszłość”. Czy nowy prezydent Ukrainy podejmie się roli sapera?
2019.04.06 13:12

Czy np. Arsen Awakow, obecny minister spraw wewnętrznych nie utrzyma pozycji po wyborach, za wsparcie, jakiego udzialał Zełenskiemu w ostatnich miesiącach? A to oznacza, że MSW i policja, jedne z problematycznych i krytykowanych przez Ukraińców instytucji pozostaną takie, jakie były.

Zełenski wejdzie w sieć kompromisów i zależności. Najbliższe miesiące pokażą jak bardzo. Choć tak naprawdę nowy krajobraz polityczny wyłoni się dopiero po wyborach parlamentarnych. Wtedy też okaże się ile zostanie z hasła Zełenskiego: „zmieniaj!”. Czy nie będzie tak, że zmienił się prezydent, a reszta pozostanie po staremu?

Wywiad
O planach na pierwsze sto dni nowego prezydenta mówi doradca Wołodymyra Zełenskiego
2019.04.19 10:10

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności