Od kilkudziesięciu lat w Karpatach na Ukrainie nie było takich deszczy. Rzeki i strumienie wyszły z brzegów, niszcząc drogi i całe wsie.
Unia Europejska jest gotowa pomóc Ukrainie w likwidowaniu następstw powodzi w Karpatach. Ministerstwo Spraw Zagranicznych kraju poprosiło o wsparcie w przezwyciężeniu skutków klęski żywiołowej na zachodzie Ukrainy. Jako pierwsza na wezwanie odpowiedziała Szwecja, zaproponowała wysłanie specjalnych barier wodnych i techników do pomocy. Nasz korespondent na Ukrainie Ołeh Reszetniak odwiedził region dotknięty katastrofą
„Woda to bezlitosna siła” – pomyślałem natychmiast, gdy zobaczyłem skalę katastrofy w Karpatach. Z trudem dotarliśmy do małej górskiej wioski Łanczyn w obwodzie iwanofrankowskim.
Cały miesiąc w Karpatach lało jak z cebra. Ziemia nie nadążała z wchłonięciem wody. Intensywne opady deszczu od 22 do 24 czerwca jeszcze pogorszyły sytuację. Ludzie ratowali się jak mogli. Liczne strumyki w ciągu kilku godzin zamieniły się w dzikie, górskie rzeki niszczące wszystko na swojej drodze. Poziom wody we wsi bardzo szybko wzrósł o dwa metry.
Przetrwały tylko domy, które stały wyżej. Jednak gospodarstwa Iwana i Iryny już nie ma. Podczas naszej rozmowy powtarzali wciąż jedno:
– Nie dbamy o to. Najważniejsze, że uratowaliśmy dzieci. Mogło być gorzej. Dla kogo byłby ten ocalały dom?
Kiedy strumień błota, kamieni i wyrwanych z korzeniami drzew zaczął zmiatać wszystko na swojej drodze, dzieci były w domu. Jednak ściany, nie mogąc wytrzymać nacisku, zaczęły się zapadać. Iryna w ostatniej chwili dosłownie wypchnęła swoje potomstwo przez okno .
Prace ratunkowe trwają w regionie do dnia dzisiejszego. Strażacy i wolontariusze uprzątają zwały błota i drzew, dostarczają żywność ludziom i oczyszczają ważne drogi.
Na poboczu drogi widać ślady ogromnego potoku, który zmył kilka domostw. Rozmowy miejscowych krążą jedynie wokół tego tematu. I chociaż przyroda zrobiła sobie krótką przerwę – deszcze mają wrócić do Karpat.
Ołeh Reszetniak dla vot-tak.tv