Kobylacka Góra pod Orszą to drugie miejsce na Białorusi, które państwo uznało za miejsce represji stalinowskich. NKWD zabijało tu niewinnych ludzi do lat 50-tych. Miejsce pamięci może jednak zniknąć z powierzchni ziemi.
Jednym z rozstrzelanych był Iwan Hil. Krewni myśleli, że ich ojciec i dziadek zmarł w 1942 roku na zapalenie wyrostka. O tym, że mężczyznę już w 1937 roku rozstrzelało NKWD, rodzina dowiedziała się dopiero podczas pieriestrojki.
– Zrobili go brygadzistą w tej wsi. Przyjechał ktoś z obwodu i powiedział: trzeba stogowac siano. A on, jako człowiek doświadczony, powiedział: za wcześnie na stogowanie, siano nie wyschło. Ale jak naczelnik powiedział, tak zrobili – wspomina wnuczka rozstrzelanego Łarysa Areszyna.
Siano oczywiście zgniło. A cała wina spadła nie na naczelnika z miasta, a na brygadzistę Iwana Hila. Kołchoźnika rozstrzelano, a jego rodzonych braci wysłano do budowy Kanału Białomorskiego.
Aż do początku lat 90-tych XX wieku za porządkowanie Kobylackiej Góry odpowiadała miejscowa szkoła. Ale, według aktywisty społecznego Ihara Kazmierczaka, przestała ona opiekować się pomnikiem rozstrzelanych.
– Dziś robią to jedynie aktywiści społeczni i rodziny rozstrzelanych. Ustawiają tabliczki z nazwiskami zamordowanych, stawiają krzyże – mówi Kazmierczak.
Masowe groby odkryto już w 1982 roku – szczątki zabitych znaleziono podczas budowy odgałęzienia linii kolejowej. Obecnie planowana jest budowa drogi przez miejsce pamięci. Podejście władz szokuje.
– Pewnego razu przysłali nam list, odpowiedź na nasze pytanie. Stwierdzili, że w ogólnie nie mają dowodów na to, że rozstrzeliwano tam ludzi – mówi Kazmierczak. – W tym roku udało mi się taką korespondencją wywalczyć to, że w razie budowy drogi, teren zbadają archeolodzy.
Jak dodaje Ihar Kazmierczak, takich miejsc w okolicach Orszy jest sześć. Podczas ostatniego okrągłego stołu miejscowi aktywiści postanowili założyć klub krewnych zamordowanych i rozpocząć kampanię informacyjną w celu poszerzenia wiedzy o represjach stalinowskich na ziemi orszańskiej.
Zobacz także:
Witaut Siwczyk, zdjęcie – Wolha Wiciebskaja