Władimir Miłow: najgorszą rzeczą dla Putina w białoruskich wyborach jest scenariusz protestu ulicznego


Rosyjski opozycjonista, ekonomista i były wiceminister energetyki Władimir Miłow prognozuje w jakim stopniu i w jaki sposób Kreml jest gotowy zaangażować się w wybory prezydenckie na Białorusi.

Czy Kreml będzie interweniował w wyborach na Białorusi? Oczywiście, że tak. I to pewne, że będzie starał się wpływać na ich wynik. Skoro wiadomo o ingerowaniu przez Rosję w wybory w USA, to w przypadku Białorusi nie może być inaczej.

Jednak Putin raczej nie zastanawia się, który kandydat jest dla niego najniebezpieczniejszy. On najprawdopodobniej uważa, że najniebezpieczniejszym wariantem będzie bezpośredni udział społeczeństwa białoruskiego w procesie wyborczym. Może to bowiem „nabruździć” elitom i naruszyć niektóre z jej wewnętrznych układów. Stanie się tak, gdy ludzie wyjdą na ulice i wywalczą zwycięstwo swojego kandydata.

Opinie
W walce o władzę Łukaszenka bierze rosyjski bank jako zakładnika
2020.06.30 10:16

Myślę, że najgorszą rzeczą dla Putina w wyborach na Białorusi jest scenariusz protestu ulicznego, w którym społeczeństwo stanie się podmiotem. On tego nie lubi i strasznie boi się, że do czegoś takiego mogłoby dojść w samej Rosji.

Oczywiście Putin jest zmęczony Łukaszenką. Chciałby go zastąpić słabszym, bardziej elastycznym i lojalnym wobec Moskwy politykiem. Jestem jednak pewien, że Putin nie jest gotowy, aby to zrobić kosztem ziszczenia się scenariusza ulicznej rewolucji. Ponieważ koszty związane z faktem uczestnictwa społeczeństwa w procesie i zniszczenia status-quo wśród elity i demontażu struktury biurokratycznej, są dla niego nie do przyjęcia.

Co myśli Putin?

Z punktu widzenia Putina pozostanie Łukaszenki przy władzy na dłuższy czas nie jest najkorzystniejszą opcją. Jednak jest jeszcze gorszy wariant – gdyby losy władzy na Białorusi określiła ulica, głosowanie i wola wyborców – niezależnie od rozmaitych nomenklaturowych porozumień.

Myślę, że Putin nie jest gotowy na zmianę Łukaszenki kosztem aktywnego udziału samych Białorusinów w decydowaniu o ich losie. I jeśli na Białorusi będą protesty, Putin prawdopodobnie będzie bronił Łukaszenki. Oczywiście Kreml próbuje grać przeciwko Łukaszence, np. popierając jednego z nomenklaturowych kandydatów.

Władimir Miłów.
Zdj. Halifax International Security Forum – 2017 Halifax International Security Forum, CC BY-SA 2.0,

Jako osoba, która doskonale zdaje sobie sprawę z tego, czym jest Gazprom, całkowicie wykluczam możliwość, że Wiktar Babaryka samodzielnie podjął decyzję o kandydowaniu przeciw urzędującemu prezydentowi. Chodzi przecież o człowieka, który przez 20 lat kierował bankiem zależnym Gazpromu na Białorusi, nagle zrezygnował kilka dni przed ogłoszeniem terminu wyborów i ogłosił zamiar kandydowania.

Jest całkowicie wykluczone, że on mógł to zrobić sam z siebie. Ponadto jego działania stanowiły zagrożenie dla Gazpromu i jego spółek zależnych na Białorusi. I to ryzyko już się zmaterializowało: Biełgazprombank przeszukano, wszczęto sprawę karną. Oznacza to, że samemu Gazpromowi na Białorusi zadano już cios: fizyczny i prawny.

Wiadomości
Główny rywal Łukaszenki oficjalnie zatrzymany z zarzutami machinacji bankowych
2020.06.18 17:43

To oczywiste, że nie działa on niezależnie. Najprawdopodobniej ma on jakąś umowę z Moskwą. Jednak jak powtarzam, Putin będzie tu działał ostrożnie i starał się nie wywoływać masowych protestów oraz aktywnego udziału ludzi w tym, co się dzieje.

Władimir Miłow dla vot-tak.tv

Autor jest rosyjskim opozycjonistą i ekonomistą zajmującym się sferą energetyki. W latach 1997—2001 pracował w Federalnej Komisji Energetyki regulującej rosyjski sektor energetyczny. W latach 2001-2002 był wiceministrem energetyki w rządzie Michaiła Kasjanowa, podczas I kadencji Władimira Putina. Po podaniu się do dymisji rozpoczął działalność opozycyjną i był liderem partii politycznej Demokratyczny Wybór.

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

jb/belsat.eu

Aktualności