Od rana w Żodzinie zbiera się tłum przybyły pod tamtejszy areszt z różnych miast Białorusi. Ludzie przekazują osadzonym członkom rodzin paczki. Niektórzy przyjeżdżają tutaj, bo nie wiedzą, gdzie indziej można szukać bliskich, którzy zaginęli po protestach.
Liczba stojących w kolejce z przedmiotami pierwszej potrzeby i żywnością dla osadzonych do południa przekroczyła trzysta osób. Tym, którzy przybyli w poszukiwaniu wiadomości o zaginionych podczas trwających w ostatnich dniach manifestacji, pomagają wolontariusze – sporządzają spisy osób, które następnie przekazują milicjantom celem porównania z listami zatrzymanych. Listy więźniów są jednak niekompletne – służby dysponują jedynie rejestrami z pierwszego dnia protestów, 9 sierpnia.
Jest tu wiele matek z małymi dziećmi i matek, które mają nadzieję znaleźć swoje dzieci za murami aresztu. Wiele łez i rozpaczy. Do zebranych wychodzi milicjant. Prosi, by nie przekazywać ubrań i jedzenia, bo w celach jest ciepło, a zatrzymani trzy razy dziennie otrzymują posiłki. Jednak młody mężczyzna, którego dopiero co na naszych oczach wypuścili, powiedział coś innego – że nie jadł nic od ponad doby.
Jest tu wiele matek z małymi dziećmi i matek, które mają nadzieję znaleźć swoje dzieci za murami aresztu. Wiele łez i rozpaczy. Do zebranych wychodzi milicjant. Prosi, by nie przekazywać ubrań i jedzenia, bo w celach jest ciepło, a zatrzymani trzy razy dziennie otrzymują posiłki. Jednak młody mężczyzna, którego dopiero co na naszych oczach wypuścili, powiedział coś innego – że nie jadł nic od ponad doby.
Około 11.00 pojawiły się listy osób, które już zostały osądzone. Rozprawy odbywają się w więziennym budynku, często bez udziału oskarżonego.
Pod Więzieniem numer 8 czeka około 200 osób. Tu wolontariusze zorganizowali punkt z jedzeniem, rozdają wodę, a tych, których wypuszczono, odwożą do domów w różnych miastach.
Z więzienia wypuszczają po 3 – 4 osoby równocześnie. Na ich widok ludzie klaszczą i krzyczą „Jesteście bohaterami!”. Niektórzy ze zgromadzonych podchodzą do nich i pokazują zdjęcia swoich bliskich z nadzieją, że uwolnieni zapamiętali ich twarze z celi lub korytarza.
Młody mężczyzna tłumaczy, że razem z nim wyszli ci, którzy odsiedzieli swoje 72 godziny i podpisali dokument, iż na pierwsze wezwanie stawią się w sądzie.
– Bardzo możliwe, że ja jeszcze dzisiaj tu wrócę – mówi z uśmiechem.
Inny mężczyzna opowiada, że zatrzymanych 9 sierpnia lekarze nie badali, bo wówczas jeszcze nie przywożono rannych, za to ci, którzy trafiali tu dziesiątego i później, byli często w takim stanie, że zabierało ich pogotowie.
– Najbardziej poturbowanych milicja przywoziła z mińskiej dzielnicy Maskouski Rajon. Tam był jakiś horror. Jeden chłopak wspominał, że w więźniarce napadł na niego OMON-owiec, wyciągnął pistolet i zaczął straszyć, że strzeli mu w głowę. Inny powiedział, że chce do toalety, a oni go wyciągnęli i wybili zęby. Ludzie mieli takie rany, że lekarze nie wiedzieli, w jakiej kolejności ich ratować.
O 12.00 rozpoczął się strajk w pobliskiej fabryce pojazdów budowlanych i rolniczych BiełAZ i od tej pory milicja wypuszczała zatrzymanych szybciej. Ludzie mówią, że więzienie już przepełnione, a jak jeszcze zamkną strajkujących, to już w ogóle nie będzie tam miejsca.
MSW przekazał najnowsze informacje o zatrzymanych za udział w protestach, które w komunikacie nazwano „niedozwolonymi imprezami masowymi”: w nocy z dwunastego na trzynasty sierpnia zatrzymano około 700 osób. W ten sposób całkowita liczba ludzi za kratami zbliżyła się do 6700.
Maryja Hryc, fot. Alaksandr Wasiukowicz / belsat.eu