W Warszawie na Dzień Woli był konkurs kulinarny. Zwyciężyły „słodycze po szlachecku”


Białorusini, którzy mieszkają w Warszawie, Dzień Wolności obchodzili biorąc udział w konkursach i częstując się smakołykami. Na imprezie w Domu Białoruskim można było spróbować sałatki „Pińska Bohema”, „draników – weganików”, czyli jarskich placków ziemniaczanych oraz „szaryków – smaczniaryków”, co można przetłumaczyć jako „kulki – smaczniulki”.

Uroczystość z okazji rocznicy 25 marca rozpoczęła się od odśpiewania białoruskiej pieśni „Mahutny Boża”, będącej duchowym hymnem Białorusinów. Minutą milczenia uczczono pamięć zmarłej kilka dni temu Hanny Wolskiej, znanej producentki i żony słynnego muzyka Lawona Wolskiego.

Prowadząca spotkanie dziennikarka naszej TV Walaryna Kustawa odczytała rocznicowe orędzie przewodniczącej emigracyjnej Rady Białoruskiej Republiki Ludowej Iwonki Surwiły, dyrektor Domu Białoruskego Uład Kobiec przypomniał z tej okazji, że na początku lat 90. Rada BRL zamierzała przekazać swoje pełnomocnictwa rządowi w Mińsku, ale po dojściu do władzy reżimu nieprzychylnego białoruskości, odłożono to na nieokreślony termin.

Częścią nieoficjalną spotkania była prezentacja i wspólna degustacja potraw, które przygotowali uczestnicy spotkania.

Ina Dziamid z Pińska przyniosła sałatkę „Pińska Bohema” ze śledziem i pomarańczami. Przepis powstał dzięki miejscowym artystom, którzy podczas jednego z twórczych spotkań odkryli, że w lodówce mają tylko te dwa artykuły spożywcze. Zdaniem uczestniczki na Białorusi powinno promować się lokalne potrawy i produkty.

„U nas, na Polesiu uprawia się powszechnie ogórki. Bardzo chciałabym, żeby na Pińszczyźnie obchodzono nie Dożynki, ale Dzień Ogórka” – stwierdziła pani Ina.

Organizator i prowadzący kursy językowe „Mowa Nanowa” Staś Ramanczuk przyniósł bliny, a białoruski archeolog Wadzim Bielawiec i jego kolega z Ukrainy Kirył Myzhin – kaszę gryczaną z zapiekanymi kiełbaskami i ogórkami małosolnymi.

„Doszliśmy do wniosku, że podobną kaszę mogli jeść nasi przodkowie w VI-VII wieku. Tam jest wszystko, co mieli oni” – podkreślili naukowcy.

Dyrektor Domu Białoruskiego powiedział nam, że zorganizowanie Dnia Woli jako święta kulinarnego zaproponowali w serwisach społecznościowych sami warszawscy Białorusini.

„Najważniejsze w tym święcie jest, aby pobyć razem, w domowej atmosferze. Ludzie powinni wiedzieć, że zawsze w taki dzień mogą przyjść do Domu Białoruskiego” – zapewnia Uład Kobiec.

Pochodząca z Syberii prawniczka i obrończyni praw człowieka Olga Sałamatowa nie ukrywała, że najbardziej smakują jej draniki, czyli białoruskie placki ziemniaczane. Zdradziła, że pod Homlem mieszkał jej dziadek, a ona sama marzy o odwiedzeniu małej ojczyzny swoich przodków.

„Język białoruski jest dla mnie absolutnie jak ojczysty. Rozumiem swoich białoruskojęzycznych przyjaciół, czytam po białorusku, po prostu nie mam nawyku mówienia” – uważa Rosjanka.

Zwycięzcami konkursu na najciekawsze danie zostali Siarhiej i Tacciana Pielasowie – za blok czekoladowy „po szlachecku”.

„Za czasów mojego dzieciństwa, kiedy nie było zbyt wielu smakołyków, mama robiła przysmak z kakao, masła i ciastek. Żeby przypomnieć ten smak dzieciństwa, przynieśliśmy blok czekoladowy” – mówił Siarhiej Pialesa, nb. autor i prowadzący programów nadawanych przez TV Biełsat.

Zwycięska rodzina w nagrodę dostała puzzle – godło proklamowanej 25 marca 1918 r. niepodległej Białoruskiej Republiki Ludowej.

Drugie miejsce zdobyła Wita Panczyna – za „szaryki – smaczniaryki”, co można przetłumaczyć jako „kulki – smaczniulki”. Takie kulki z wafli – z dodatkiem soku buraczanego, marchewkowego i jabłkowego – robiła jej babcia z Bychowa. Nagrodą dla Wiki był biało-czerwono-biały sztandar narodowy.

Trzecie miejsce na podium zajął Kirył Kułahin, który przygotował „draniki – weganiki”, a więc wegańskie placki ziemniaczane – bez jajek i prawie bez mąki. Zdobył za nie pamiątkowy kubek.

Wiktar Szukiełowicz, cez/ belsat.eu Zdj. autora i Siarhieja Pielasy

Aktualności