W Jakucku żelazną ręką rządzi „Królowa Północy”


Jakucja zajmuje niemal jedną piątą terytorium Rosji. Stolicą regionu w arcytrudnych warunkach rządzi Sardana Aksentiewa, pierwsza kobieta na tym stanowisku.

Jakuck ma tylko trzysta tysięcy mieszkańców. Całą Republikę Sacha, czyli Jakucję zamieszkuje zaledwie trzy razy więcej osób, niż jej stolicę. Za to rozmiary syberyjskiej republiki robią wrażenie: zajmuje niemal jedną piątą terytorium Rosji i ma obszar prawie dziesięć razy większy od Polski.

Dla Moskwy Jakucja jest cenna, choć daleka i egzotyczna. Głównie z jednego powodu: to królestwo diamentów. Spółka Alrosa pozyskuje w Jakucji jedną trzecią światowego wydobycia diamentów i zapewnia prawie dwa miliardy dolarów dochodu rocznie.

I to właśnie tam, na dalekiej prowincji, od roku Jakuckiem rządzi charyzmatyczna mer Sardana Aksentiewa. Jest nie tylko pierwszą kobietą na tym stanowisku w historii Jakucji, ale i politykiem niezależnym od kremlowskiej władzy.

Królowa Północy

Ma już kilka przydomków: „Żelazna dama”, „Terminator” i „Królowa Północy”. Rok temu 49 letnia Sardana Aksentiewa wygrała wybory mera stolicy Jakucji z Aleksandrem Sawwinowem, kandydatem Jednej Rosji, putinowskiej partii władzy. I w ten sposób została pierwszą kobietą w historii Jakucji na tak wysokim stanowisku.

We wrześniu 2018 r. Kreml poniósł w Jakucku dotkliwą i symboliczną porażkę. Zachował wprawdzie władzę w całej republice i w radzie stolicy, jednak mimo licznych manipulacji, przegrał prestiżowe wybory mera Jakucka.

Stało się tak, gdy do wyborów nie dopuszczono Władimira Fiedorowa, jednego z popularniejszych lokalnych polityków. Ten przekazał swoje poparcie właśnie Sardanie Aksentiewej. W kampanii wyborczej Jedna Rosja początkowo lekceważyła niezależną kandydatkę. Kiedy jednak jej notowania zaczęły rosnąć, władza zaczęła robić problemy i np. blokować jej wiece wyborcze, zatrzymywać biznesmenów sponsorujących kampanię.

Gdy zaczęła rządzić, zyskała sympatię wprowadzonymi oszczędnościami. Sprzedała służbową, luksusową terenówkę toyoty, przesiadając się na skromniejszy samochód. Ograniczyła wydatki miasta na samochody i inne profity urzędników. W grudniu zwolniła urzędnika, który chciał organizować imprezę noworoczną za 16 tys. dolarów. Na koszt miasta.

Łatanie dziur

Aksentiewa jest bardzo aktywna w sieciach społecznościowych. Nie tylko prowadzi instagram, na którym na bieżąco chwali się dokonaniami w mieście, ale i wertuje profile mieszkańców Jakucka. Kiedy na jednym z nich ujrzała, że w Jakucku drogowcy kładą gorący asfalt na śnieg i błoto, natychmiast interweniowała. Taki sposób łatania dziur w Rosji jest powszechnie stosowany, ale powoduje, że po miesiącu droga znowu jest dziurawa. Aksentiewa zwolniła firmę nieudolnie naprawiającą drogi w Jakucku.

Jej popularność została wystawiona na próbę w czasie pierwszego, poważnego kryzysu.

W marcu imigrant z Kirgizji zgwałcił młodą Jakutkę. W Jakucku wybuchły zamieszki i regularne polowania na imigrantów z Azji Centralnej. Pojawiła się groźba samosądów i pogromów. Aksentiewa wystąpiła przed tysiącami mieszkańców i obiecała im zahamowanie migracji i ograniczenie liczby gastarbeiterów. Kryzys został zażegnany.

– Nie chodzi o kwestie etniczne, ale gospodarcze – przekonywała wtedy pani mer.

Mimo tego tłumaczenia pozostał pewien niesmak i opinia, że Aksentiewa uległa rozjuszonym tłumom. W Moskwie zaś zapracowała sobie na opinię zbyt niezależnej i grającej na siebie. Powiązane z prokremlowskimi politykami jakuckie media nieustannie atakują panią mer. Głównie za to, że jej władza to przede wszystkim PR. Jedno jest pewne: w batalii wizerunkowej Aksentiewa pobiła samego Władimira Putina. Choć sama powtarza, że nie jest opozycjonistką, tylko niezależnym samorządowcem. Putin tymczasem z wyborów na wybory notuje w Jakucji coraz gorsze wyniki. W ostatnich – jedne z najgorszych w całej Rosji.

 

Być może dlatego, że od lat obiecuje w telekonferencjach z mieszkańcami, że zbuduje most na Lenie (jedna z wielkich rzek Syberii), łączący Jakuck ze światem. Odizolowane i skute lodem przez większą część roku miasto przegrywa jednak z… Krymem. Środki z budżetu federalnego poszły na most łączący Rosję z okupowanym krymskim półwyspem, a nie do Jakucka.

Opinie
Krym zamiast masła. Rosyjski prezydent odwiedza półwysep podczas protestów
2019.08.12 13:26

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności