W Grodnie dyskutowano nad losem Starego Zamku. Ale kopułę i tak postawią


Od prawie dwóch lat nie cichnie spór wokół projektu restauracji Starego Zamku w Grodnie. 24 lipca przedstawiciele miejscowych władz, naukowcy, historycy, architekci i dziennikarze spotkali się przy okrągłym stole, aby ustalić, co robić z królewską rezydencją.

Czytajcie więcej:

Dyskusja okazała się bardzo gorąca. Pierwszy raz zainteresowani historycy i przedstawiciele mieszkańców mogli otwarcie zadać pytania autorom projektu restauracji.

Stary Zamek w Grodnie podczas restauracji. Zdjęcie – Wasil Małczanau/Biełsat

Podczas swojego wystąpienia kierownik projektu rekonstrukcji Uładzimir Baczkou wytłumaczył, jakie wysiłki włożono w uzgodnienie projektu i dlaczego postanowiono odtworzyć wygląd zamku właśnie z XVI i XVII wieku.

Stary Zamek w Grodnie podczas restauracji. Zdjęcie – Wasil Małczanau/Biełsat

Według niego, już w latach 90. przeprowadzono niezbędne badania archeologiczne i wydrukowano “Raport historyczno-archeologiczny” – 145 stron tekstu. Dokument stworzyło wspólnie siedmioro historyków sztuki. Na bazie raportu rozpoczęto prace projektowe.

Stary Zamek w Grodnie podczas restauracji. Zdjęcie – Wasil Małczanau/Biełsat

W tym czasie w Ministerstwie Kultury Białorusi przeprowadzono kilka narad naukowo-metodycznych. Przedyskutowano na nich najważniejsze okresy w historii zamku: XII wiek, gotycką rozbudowę dokonaną za wielkiego księcia Witolda i epokę renesansu – XVI-XVII w. Już na drugiej naradzie naukowcy rozpatrywali propozycje realizacji koncepcji. Podano trzy warianty, które uzgodniono dla przyszłej restauracji.

Stary Zamek w Grodnie podczas restauracji. Zdjęcie – Wasil Małczanau/Biełsat

Po 1994 roku, gdy do władzy doszedł Alaksandr Łukaszenka, sprawa ucichła. Kolejną ministerialną naradę zwołano dopiero w 2007 roku. I już po roku w Ministerstwie Kultury uzgodniono plan inwestycyjny, który nie zakładał budowy kontrowersyjnej kopuły. Początkowo zamkowa wieża miała otrzymać dach namiotowy.

Stary Zamek w Grodnie podczas restauracji. Zdjęcie – Wasil Małczanau/Biełsat

– Oczywiście, że wychodziliśmy z wszystkich opracowań i materiałów, do których dotarliśmy. Zdecydowaliśmy odtworzyć galerię z XVI wieku u czystej formie z żółtej cegły. I uważam, że nasze postępowanie było uzasadnione. Zajęliśmy się studiami nad twórczością Santi Gucci [włoskiego architekta i rzeźbiarza, którego do Grodna sprowadziła Bona Sforza] i jego szkoły. Udało się nam wykonać ogromną prace w kwestii detali. Rozumiemy, co wykorzystywał Gucci i co mógł wykorzystać w czasie tej rozbudowy. Gdy jednak w 2014 roku Akademia Nauk podliczyła koszt pracy nad kopułą, to okazało się, że jej koszt jest wyższy, niż reszta prac w zamku razem wzięta. I musieliśmy się ograniczyć. Do Ministerstwa Kultury zaraz wysłano kilka wariantów zmian – oświadczył podczas konferencji Uładzimir Baczkou.

Przestarzała metoda restauracji?

Z kierownikiem projektu Uładzimirem Baczkowem nie zgadza się architekt-restaurator Zmicier Sawieljeu.

– Według mnie, problem tkwi w samym podejściu do restauracji. Stylizacja na XVI wiek to przestarzała metoda restauracji. Dziś należy zachowywać rożne epoki. Jednak pan Baczkou powiedział, że nie widzi żadnej artystycznej i historycznej wartości pozostałości XIX wieku. Tak nie może mówić specjalista. Dla mnie samego jego autorytet jest wątpliwy. Fragment wieży bramnej został zniszczony i zakryty nową kładką. Drugim problemem jest to, że dysponujemy jedynie niedokładnym rysunkiem wieży z XVI wieku, którego nie potwierdzają inne źródła. Wydaje mi się więc, że taka rekonstrukcja nie może mieć miejsca.

Stary Zamek w Grodnie podczas restauracji. Zdjęcie – Wasil Małczanau/Biełsat

Według architekta-rekonstruktora, są i pozytywy: budowlańcy i szefostwo restauracji uznaje wyniki badań archeologicznych, które wciąż trwają. Pod ich wpływem restauratorzy wprowadzają też pewne zmiany w projekcie.

– Jednak o tych zmianach na podstawie wykopalisk wiedzą jedynie specjaliści i nie wpłynie to na zewnętrzny odbiór zamku. Otoczenie zamku zmieniało się przez wieki, i jeśli odtwarzamy XVI-XVII w., zniszczona zostanie fasada i ogólny wygląd. Nie można tak robić. W ogóle pytaniem jest, jak długo ten zamek był rezydencją królewską. Przez większość czasu pełnił zupełnie inne funkcje i istotny jest każdy okres związany z istnieniem zamku. Ale najważniejszą i najbardziej kontrowersyjną rzeczą jest to, że “makówka” i tak zostanie. Władze Grodna chcą mieć ładny obrazek, jednak tam, gdzie zaczyna się stylizacja, kończy się restauracja – tłumaczy ekspert.

I tak jest to początek dialogu

Przewodniczący Białoruskiego Towarzystwa Ochrony Pomników Historii i Kultury Anton Astapowicz przyznaje: na obrady przy okrągłym stole jechał z przekonaniem, że ogólne kwestie restauracji nie będą rozwiązane. Szczególnie ze względu na to, że projekt został uzgodniony centralnie, przeszedł ekspertyzę i uzyskał zgodę Państwowego Nadzoru Budowlanego.

– Zmienić cokolwiek jest bardzo ciężko. Dla mnie osobiście była to jedynie wymiana opinii i początek dialogu. Dlatego, że wkrótce rozpoczną się drugi i trzeci etap restauracji – mówi Astapowicz.

Stary Zamek w Grodnie podczas restauracji. Zdjęcie – Wasil Małczanau/Biełsat

Oprócz tego białoruski historyk i kulturoznawca jest zadowolony ze zmian, które wprowadzono w trakcie samych robót.

– Teraz już rzeczywiście dochodzi do zmian w projekcie. Nawet do zmian rozplanowania, zmian wysokości. Kamienica, którą początkowo skazano na demontaż, zostanie zachowana. Zmiany ciągle trwają, za co w pierwszej kolejności możemy podziękować Ministerstwu Kultury i zdecydowanemu stanowisku specjalistki Swiatłany Krajuszkinej. Bardzo skrupulatnie studiuje ona dokumentację projektu i wszystkie propozycje projektowe, materiały kwerend i badań naukowych, po czym inicjuje wprowadzenie zmian – dodał Anton Astapowicz.

Czytajcie więcej:

Paulina Walisz, pj/belsat.eu

Aktualności