W Brześciu zatrzymano lisa-maskotkę. Popierał skażenie Bugu ołowiem


Kolejny protest przeciwko budowie chińskiej fabryki akumulatorów, która może stanowić zagrożenie dla mieszkańców i środowiska na Polesiu. Tym razem milicja zatrzymała człowieka w przebraniu lisa.

11 listopada na placu Lenina w Brześciu mieszkańcy Polesia i aktywiści spotkali się, by karmić gołębie. Tylko w ten sposób mogą oni protestować przeciwko budowie fabryki akumulatorów chińskiej firmy iPower. Pochodzące z niej odpady z ołowiem mogą skazić okolicę i Bug, rzekę płynącą przez Białoruś i Polskę.

Mieszkańcy Brześcia wielokrotnie zapraszali na protest przewodniczącego brzeskiego obwodowego komitetu wykonawczego Anatola Lisa. Urzędnik nigdy jednak nie przyszedł spotkać się z ludźmi. Prawdopodobnie dlatego manifestanci postanowili zadrwić z kierownika obwodu i przebrać jednego z aktywistów w kostium lisa.

Lis, który 11 listopada przyjechał na plac Lenina ciemnym mikrobusem, mówił, że popiera budowę fabryki. Po swoim wystąpieniu odjechał samochodem, który został wkrótce zatrzymany przez OMON – pododdziału specjalnego milicji. Funkcjonariusze wyciągnęli przebierańca z busa i zaprowadzili do nieoznakowanego radiowozu.

Wieczorem organizatorzy akcji powiedzieli, że lis jest w areszcie śledczym milicji. Belsat.eu dowiedział się, że jest to Kanstancin Astapuk, jeden z zatrzymywanych wcześniej uczestników protestu. Inna uczestniczka “karmienia gołębi” otrzymała wezwanie na milicję w następną niedzielę o 12.00. W czasie trwania protestu ma być przesłuchiwana w charakterze osoby, wobec której toczy się sprawa administracyjna.

W niedzielę w Brześciu zebrało się stu przeciwników budowy. Protesty trwają od lutego bieżącego roku. Petycję przeciwko otwarciu chińskiej fabryki akumulatorów podpisał co dziesiąty mieszkaniec Brześcia. Potencjalnie niebezpieczną inwestycją są też zaniepokojone polskie służby ochrony przyrody.

Władze Brześcia nie słuchają jednak mieszkańców – chińska fabryka jest jedną z inwestycji powstających w ramach współpracy białorusko-chińskiej. Aktywiści nie dostają zgód na legalne manifestacje, uczestnicy “karmienia gołębi” byli już wielokrotnie zatrzymywani, aresztowani oraz skazywani na grzywny i krótkoterminowe ograniczenie wolności. Władze wywierają też presję na niezależnych dziennikarzy i blogerów, którzy nagłaśniają protest.

Czytajcie również:

sa, pj/belsat.eu

Aktualności