Minister spraw zagranicznych Białorusi uważa Moskwę za organizatora „ukraińskiego scenariusza”, ale odpowiedzialnością obarcza też Kijów.
O tym, że Białoruś pragnie utrzymywać dobre stosunki zarówno z Rosją, jak i z Zachodem, Uładzimir Makiej mówił w wywiadzie udzielonym dziennikarzom stacji telewizyjnej Euronews.
– Znajdujemy się pomiędzy dwoma wielkimi graczami geopolitycznymi: z jednej strony jest Rosja, z drugiej – Unia Europejska. Dziś znaleźliśmy się pomiędzy dwoma „wielkimi ogniami”, które są w stanie – powiedzmy tak – wrogości. Cierpimy wskutek tego, ponieważ białoruska gospodarka jest ukierunkowana na eksport – tłumaczył szef białoruskiej dyplomacji.
Jego zdaniem obecne stosunki białorusko-rosyjskie są „dobre” i nie uważa on, aby płynne zbliżenie z Zachodem wywołało jakiekolwiek problemy w relacjach z Moskwą.
– Nie myślę, aby Rosja chciała zorganizować na Białorusi coś podobnego do „scenariusza ukraińskiego”, że zechcą tak postąpić. To nie jest w ich interesie. Wydaje mi się absurdalnym nawet dyskutowanie o takich hipotetycznych sprawach – oznajmił.
Odpowiedzialnością za rosyjskie działania na Ukrainie szef białoruskiego MSZ obarczył również Kijów.
– Ukraińskie władze popełniły w przeszłości wiele błędów, w których wyniku zaistniała taka sytuacja. Nie boimy się realizacji „ukraińskiego scenariusza” na Białorusi. Nieco różnimy się od Ukraińców i nigdy nie dopuścimy do takiej sytuacji, która miała miejsce na Ukrainie – zapewnił Makiej.
Dziennikarze Euronews przeprowadzili rozmowę z ministrem spraw zagranicznych Białorusi 24 marca. Wyemitowano ją 6 kwietnia, a następnie na swojej stronie internetowej opublikował jej treść MSZ.
DD, cez/belsat.eu