Władze w Kijowie podjęły decyzję o likwidacji pięciu lokali wyborczych w konsulatach w Rosji ze względu na bezpieczeństwo swoich obywateli, którzy mogą być narażeni na represje za udział w głosowaniu podczas wyborów prezydenckich.
Poinformował o tym szef ukraińskiej dyplomacji Pawło Klimkin:
– Rosja jest wobec Ukrainy agresorem i okupantem. (…) Przeprowadzanie wyborów na terytorium państwa agresora i okupanta jest a priori bardzo problematycznym krokiem. W przypadku Rosji byłoby to również skrajnie ryzykowne – napisał w artykule na portalu Ukrainska Prawda.
Jak wyjaśnił, chętni do oddania głosu w zaplanowanych na wiosnę wyborach prezydenckich i w jesiennych wyborach do parlamentu mogą to uczynić we własnym kraju albo w konsulatach w Gruzji, Finlandii i Kazachstanie.
– Głównym motywem zamknięcia lokali wyborczych w Rosji jest bez wątpienia bezpieczeństwo. (…) Niepokoi nas przede wszystkim bezpieczeństwo obywateli ukraińskich, którzy mimo nacisków administracyjnych i propagandowych odważą się zostać członkami komisji wyborczych czy po prostu przyjść na wybory – podkreślił Klimkin.
Minister przypomniał, że zgodnie z wynikami badań publicznych zły albo bardzo zły stosunek do Ukrainy deklaruje 56 proc. rosyjskiego społeczeństwa.
– Dlatego nie możemy zagwarantować, że w dniu wyborów nie dojdzie do niebezpiecznych prowokacji. Mogą w nich ucierpieć nie tylko ukraińscy wyborcy i nasi pracownicy (dyplomaci), ale i same siedziby placówek dyplomatycznych – zaznaczył szef MSZ.
Oficjalna kampania przed wyznaczonymi na 31 marca wyborami prezydenckimi rozpoczęła się 31 grudnia.
cez/belsat.eu wg PAP