"To nagroda za skuteczność". Agnieszka Romaszewska-Guzy o rewizji w biurze Biełsatu


Dziś rano do naszych biur w Mińsku wtargnęła milicja. Zatrzymano znajdującego się tam operatora Alaksandra Lubianczuka i zarekwirowano komputery. „Nie powstrzyma to pracy kanału”, twierdzi dyrektor Biełsatu.

Z czym można związać napad na biuro w Mińsku i czego to skutek?

Myślę, że to jest skutek bardzo dobrej pracy naszych dziennikarzy podczas ostatnich protestów, podczas tego miesiąca protestów na Białorusi.

Co tu dużo mówić, to taka „nagroda za skuteczność”.

Dlaczego białoruskie władze wyciągają stary i zakurzony wątek ze znakiem towarowym?

Białoruskie władze zawsze lubią mieć w takich sytuacjach pretekst, no i sprawa znaku towarowego jest taką pałką, która zawsze leży gdzieś przygotowana. Już od lat nie było to poruszane, a teraz widzę, że postanowiono się tym posłużyć. To jest czysty pretekst.

Trzeba też przypomnieć jedną bardzo istotną rzecz: wznowienie sprawy znaku towarowego, która była już prawomocnie osądzona przez Sąd Najwyższy Białorusi, który przyznał nam rację, została ponownie wyciągnięta przez zastępcę prokuratora generalnego, który wniósł rewizję nadzwyczajną. No i teraz nadal trzyma się tą sprawę. Miałam już propozycje, żeby zmienić nazwę. Rozmawiać można o różnych rzeczach, ale dziewięć komputerów to władze powinny oddać.

Czy to wpłynie jakoś na pracę kanału? Czy jest jakiś plan kryzysowy?

Oczywiście, że plan kryzysowy jest. I oczywiście, że wpłynie to na jakość pracy. Dziewięć komputerów to dziewięć komputerów. To bardzo przyzwoity sprzęt i mam nadzieję, że władze go zwrócą. Ale to nie spowoduje, że kanał przestanie działać. Co do tego nie mam obaw.

Rozmawiał Jan Babicki


Przeszukania i konfiskaty sprzętu miały dziś miejsce w obydwu mińskich biurach kanału Biełsat. W jednym z nich zatrzymano też naszego operatora. Dziś o 10 rano funkcjonariusze pojawili się w biurze mieszczącym się w mieszkaniu w centrum Mińska. Pracowników naszego kanału nie wpuszczono na klatkę schodową, lokatorów budynku do mieszkań odprowadzali milicjanci.

Kierownik redakcji informacyjnej Biełsatu Alaksiej Dzikawicki uważa przeszukania za odpowiedź władz na rzetelną prace naszych dziennikarzy.

Bardzo dobrze i profesjonalnie pracowaliśmy podczas protestów przeciwko “dekretowi o darmozjadach”. W przeciwieństwie do naszych kolegów, mogliśmy publikować materiały i fotografie nie tylko w Internecie, ale i z pomocą satelity – mówi Dzikawicki.

DD, PJr, belsat.eu

Aktualności