Decyzję o odmowie wpuszczenia do ciężarówki z ładunkiem żywności, wysłanym przez NSZZ “Solidarność”, białoruskie służby uzasadniły niekompletną dokumentacją – poinformował przewodniczący regionu podlaskiego “S” Józef Mozolewski.
Wczoraj, późnym popołudniem transport, który prawie dobę wcześniej wyjechał z Polski przez przejście graniczne w Bobrownikach (Podlaskie) i na terminalu po stronie białoruskiej czekał na możliwość wjazdu na Białoruś, po odmownej decyzji tamtejszych służb wrócił do Polski.
Przewodniczący podlaskiej Solidarności Józef Mozolewski mówił w czwartek, wieczorem w TVP3 Białystok, że związkowcy byli w stałym kontakcie z kierowcą (Białorusinem pracującym dla jednej z warszawskich firm przewozowych).
– W nocy otrzymaliśmy dosyć dramatyczne informacje, ponieważ został – można powiedzieć – aresztowany, bo został skuty, dwie godziny był przesłuchiwany, przestraszony człowiek. Ciągle nas informował, że boi się, że jest niebezpieczna sytuacja – dodał.
Pytany o powody odmownej decyzji Mozolewski mówił, że “stwierdzono, że jest niekompletna dokumentacja”. Dodał, że już w czwartek przed południem do Solidarności docierały informacje, że transport zostanie cofnięty i tak się stało.
Zaznaczył, że kolejnej takiej próby nie będzie, ale zapewniał, że nie tylko “S”, ale też europejskie związki zawodowe są przygotowane, by udzielić pomocy potrzebującym na Białorusi.
– Ale chcieliśmy trochę – mówiąc kolokwialnie – przetestować tę sytuację, wysyłając jednego tira, chcieliśmy zobaczyć, czy zostanie wpuszczony na teren Białorusi. Wiedzieliśmy, że będą różnego rodzaju próby udowadniania ze strony białoruskiej, że to jest jakaś akcja polityczna – mówił przewodniczący.
W jego ocenie protestujący Białorusini potrzebują solidarności międzyludzkiej.
– Pamiętamy, co się wydarzyło 40 lat temu w Polsce, jak nam były potrzebne przysłowiowe konserwy, bo takie jechały na Białoruś, potrzebna była mąka i wiele innych produktów (…), ale potrzebna była też solidarność i wsparcie różnych struktur społecznych z Europy i my taką pomoc otrzymywaliśmy – dodał Mozolewski.
W jego ocenie dzisiaj tego samego oczekują Białorusini.
W ciężarówce wysyłanej na Białoruś przez “S” było niespełna 20 ton żywności, głównie konserwy mięsne i rybne. Adresatem miał być Białoruski Kongres Demokratycznych Związków Zawodowych w Mińsku, z przeznaczeniem dla pracowników strajkujących zakładów.
– To jest pomoc humanitarna, żadna inna. My tutaj nie przemycamy w żaden sposób ani materiałów związkowych, ani nic. Zdecydowaliśmy, że sami nie wjeżdżamy na Białoruś, żeby nie dawać jakiegokolwiek pretekstu, że związkowcy z Solidarności próbują się dostać na stronę białoruską – mówił w środę dziennikarzom w Bobrownikach zastępca przewodniczącego NSZZ “Solidarność” Bogdan Biś.
Podkreślał, że akcja nie ma żadnego podtekstu politycznego.
– Jeżeli to, że daje się komuś kromkę chleba, jest pomocą polityczną, to ja współczuję tym, którzy tak myślą – zaznaczał.
pj/belsat.eu wg PAP