Szefowi rosyjskiego nadzoru rolno-spożywczego nie grozi już białoruski areszt?
Blokującego eksport białoruskich towarów Siergieja Dankwerta jeszcze w lutym chciał widzieć Alaksandr Łukaszenka. Rosyjski urzędnik dowiedział się jednak ostatnio, że jest bezpieczny.
Przewodniczący Rady Republiki (izby wyższej parlamentu) Michaił Miasnikowicz spotkał się 30 czerwca w Moskwie z kierownikiem rosyjskiego nadzoru rolno-spożywczego Siergiejem Dankwertem podczas posiedzenia Wysokiej Rady Państwowej Państwa Związkowego Białorusi i Rosji.
O szczegółach spotkania Miasnikowicz opowiedział w wywiadzie dla programu „Kontury” państwowej TV ANT, informuje rządowa agencja informacyjna BiełTA.
– W jakimś stopniu przyznał się [Dankwert], że „do sieci” wpadli nie do końca ci, którzy naruszali prawo, ale także ci, którzy uczciwie pracowali – powiedział przewodniczący Rady Republiki.
Według Miasnikowicza Dankwert pogodził się także z tym, że rozpatrywanie dokumentów przez stronę białoruską czasem mocno się przeciąga.
Odpowiadając na pytanie, czy przyjazd Dankwerta na Białoruś jest w najbliższym czasie możliwy, Michaił Miasniakowicz odpowiedział, że ta kwestia została omówiona.
– Powiedziałem mu: niech pan przyjeżdża, nie boi się, nikt się pana czepiać nie będzie.
Zobacz także:
Przypomnijmy, że 3 lutego podczas telewizyjnego show pt. “Wielka Rozmowa z Prezydentem” Aleksandr Łukaszenka kazał ministrowi spraw wewnętrznych wszcząć sprawę karną przeciwko szefowi Rossielhoznadzoru jako osobie, która osobiście blokuje import owoców białoruskiego przemysłu rolnego. Rosjanie twierdzą jednak, że Białoruś sprzedaje im nie tylko swoje płody rolne, ale też produkty przemysłu spożywczego z krajów Unii Europejskiej, które są objęte rosyjskim embargo. W ten sposób do Rosji trafiają np. polskie jabłka i portugalskie owoce morza. Strona rosyjska próbowała ograniczyć ten proceder, ale bezskutecznie.
Zobacz także:
