Stanowisko Wilna wobec budowy białoruskiej elektrowni jądrowej nie ulegnie zmianie po wyborze nowego prezydenta. W komentarzu dla belsat.eu zapewnił o tym litewski minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius.
– Trudno mówić mi w imieniu prezydenta, ale myślę, że nasze stanowisko jest dość konsekwentne. Opiera się na faktach, na argumentach – oznajmił szef litewskiej dyplomacji.
Linas Linkevičius przyznał, że „gdzieś można szukać kompromisów”. Ale w kwestiach dotyczących budowy białoruskiej elektrowni jądrowej ich poszukiwanie jest niemożliwe, bo to bardzo delikatny temat.
– Jeżeli 50 kilometrów od naszej stolicy wyrasta taki obiekt o wątpliwych normach bezpieczeństwa, to jakie mogą być kompromisy? – zapytał retorycznie minister.
W minioną niedzielę, w II turze wyborów prezydenckich na Litwie, nowym szefem państwa został Gitanas Nausėda. Wcześniej polityk wypowiadał się dość pojednawczo w sprawie powstającej nieopodal litewskiej granicy białoruskiej elektrowni jądrowej.
Mówił m.in., że nie powinna ona rzucać całkowicie cienia na stosunki litewsko-białoruskie, ponieważ głównym interesem Litwy jest zachowanie Białorusi jako państwa niepodległego i niezależnego od Rosji. Zauważał przy tym, że przeorientowanie białoruskiego systemu energetycznego lub produkcyjnego w związku z użytkowaniem energii elektrycznej pochodzącej z elektrowni jądrowej podniesie stopień niezależności Białorusi od Rosji.
mh, cez/belsat.eu