– To proces, którego finalizacji powinniśmy się spodziewać niebawem (…). Białoruś i Rosja są już zbliżone do siebie pod względem politycznym. Niektórzy oczekują, że ich zjednoczenie może nastąpić w 2024 roku, kiedy dobiegnie końca kadencja prezydenta Rosji Władimira Putina – stwierdził szef łotewskiej dyplomacji.
Rinkeviczs zdystansował się od – jak stwierdził – lansowanej przez niektórych europejskich polityków idei pełnienia przez kraje bałtyckie roli pomostu między Rosją a UE.
– W latach 90. istniała pewna obsesyjna idea, że kraje bałtyckie powinny stanowić taki pomost w dziedzinie finansowej i logistycznej. Po 2014 roku nie jest to już realne. Mamy być silną częścią UE i tylko w tej roli układać sobie stosunki z Rosją – dodał.
Łotewski polityk podkreślił konieczność obecności wojsk NATO w pobliżu rosyjskiej granicy.
– Ma ona charakter obronny, a zarazem służący wyperswadowaniu (agresorowi – PAP) ataku po tym, gdy faktem stała się nielegalna aneksja przez Rosję Krymu oraz inwazja na wschód Ukrainy – wskazał Rinkeviczs.
Szef łotewskiego MSZ usprawiedliwił też USA z wycofania się z traktatu INF o likwidacji pocisków pośredniego i średniego zasięgu. Wskazał, że pierwsza postanowienia tej umowy złamała Moskwa.
– Nie jesteśmy przestraszeni z tego powodu, ponieważ pociski rakietowe są już w obwodzie kaliningradzkim. Pociski te otaczały terytorium naszego kraju jeszcze przed wycofaniem się USA z traktatu – zaznaczył szef dyplomacji Łotwy.
Rinkeviczs wskazał, że zakres negatywnego działania Kremla widoczny jest również w Hiszpanii. Metody używane przez Moskwę do podsycania separatyzmu katalońskiego nazwał “wysublimowanymi”.
Wskazując na konieczność dalszego rozszerzania Unii Europejskiej, szczególnie o Albanię i Macedonię Północną, Rinkeviczs zaznaczył, że jest bardzo sceptyczny wobec możliwości przyjęcia Serbii do UE. Zaznaczył, że Belgrad na razie nie spełnia warunków członkostwa.
pj/belsat.eu wg PAP