Stratfor: rośnie presja na Białoruś i kraje bałtyckie


Region Bałtycki, do którego włącza się także Białoruś, jest gorącym punktem w rywalizacji Rosji i NATO, podkreślono w materiale analitycznym prywatnej agencji wywiadu Stratfor.

Nie ma przesłanek, by ta rywalizacja szybko wyhamowała, czytamy w prognozie na trzeci kwartał 2017 roku.

Co więcej, w związku z wojną w Syrii, stosunki pomiędzy Moskwą i Waszyngtonem zaostrzają się, a Unia Europejska zdecydowała o przedłużeniu sankcji przeciwko Rosji w związku z aneksją Krymu i wojną w Donbasie. USA z tego samego powodu rozszerzyło listę objętych sankcjami Rosjan i rosyjskich organizacji, a w kongresie jest przygotowywana nowy pakiet sankcji.

Manewry Zapad-2017

Stratfor zwraca uwagę na ostatnie spotkania lotnictwa Rosji i NATO na niebie nad Bałtykiem, które w ciągu ostatnich kilku tygodni były częstsze, niż w na początku roku. I tak, na przykład, 19 czerwca rosyjski myśliwiec Su-27 podszedł na 1,5 metra do amerykańskiego samolotu zwiadowczego RC-135.

Następnego dnia dwa polskie F-16 wyleciały na spotkanie dwóch rosyjskich Su-27 i nieuzbrojonego T-154 rosyjskiego Ministerstwa Obrony, na którego pokładzie znajdował się minister obrony RF Siergiej Szojgu. Strona rosyjska nazwała ten przypadek prowokacją, NATO uważa to za procedurę standardową – polskie myśliwce strzegły przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich przed rosyjskimi samolotami, które nie odpowiadały na radiowe wezwania do identyfikacji.

Video z samolotu Szojgu.

Wzrasta ilość wojsk rozlokowanych wokół Białorusi – Rosja przygotowuje się do wspólnych manewrów Zapad-2017, które na jesieni odbędą się na Białorusi i wzdłuż całej zachodniej rosyjskiej granicy. Z kolei NATO rozlokowało na stałe swoje międzynarodowe kontyngenty w Polsce, Litwie, Łotwie i Estonii. Ćwiczenia Zapad-2017, według Stratfor, wcześniej rzeczywiście symulowały atak na Polskę i kraje bałtyckie, a ich tegoroczna edycja może być największa. Przedstawiciele krajów nadbałtyckich wyrażają zaniepokojenie tym, że rosyjski kontyngent, który przyjedzie na manewry, może nie opuścić Białorusi.

Według białoruskich analityków, jest to mało prawdopodobny scenariusz, bo Białoruś nie ma wystarczająco dużo przestrzeni i koszar, by umieścić w nich na stałe tysiące żołnierzy, a zrobienie tego bez zgody rządu w Mińsku oznaczałoby agresję i wojnę.

Czytaj także: 

Białoruś od dawna przeciwstawia się założeniu na swoim terytorium rosyjskiej bazy wojskowej, jednak ostatnio intensyfikuje współpracę wojskowo-techniczną ze swoim wschodnim sąsiadem – planuje nabyć myśliwce Su-30SM oraz rozważa zakup zestawów rakietowych Iskander.

Oliwa do ognia Donbasu

Są jeszcze dwa potencjalnie niebezpieczne punkty u wschodnich granic Unii Europejskiej – okupowane przez prorosyjskich bojowników wschodnie tereny Ukrainy oraz Naddniestrze. Praktycznie każdego dnia na linii demarkacyjnej w Donbasie mają miejsce ostrzały, a nawet walki pomiędzy ukraińską armia i wojskami separatystów.

Rosyjscy żołnierze w Donbasie. Źródło: www.bbc.com

– W rzeczy samej intensywność walk niedawno wzrosła i możliwe są nowe wybuchy na tle wzrostu napięcia pomiędzy Rosją i Stanami Zjednoczonymi – uważa Stratfor.

Agencja podkreśla tak niezdolność Moskwy do kompromisu, jak i zainteresowanie Ukrainy wojskową pomocą Zachodu. Prognozuje jednak, że obie strony nie są zdolne rozpocząć w najbliższym czasie masowych działań zbrojnych.

Naddniestrze w okrążeniu

Nie uznana przez żadne państwo Naddniestrzańska Republika Mołdawska jest chyba pierwszą z szeregu „republik ludowych”, które w ciągu ostatnich 25 lat powstały przy niebezpośrednim udziale Rosyjskich Sił Zbrojnych i dalej funkcjonuje pod nieformalnym protektoratem Moskwy.

Na czerwono zaznaczone jest terytorium zajmowane przez Naddniestrze. Wikipedia.org

Już w 1991 roku region, w którym naród mołdawski był w mniejszości, odłączył się od Mołdawii w związku z rzekomym naruszaniem praw ludności rosyjskojęzycznej. Miał miejsce konflikt zbrojny, który zakończył się pokojem w 1992 roku.

Zobacz także:

Jednak wiosną bieżącego roku Ukraina i Mołdawia założyły wspólne punkty graniczne na granicy ukraińsko-naddziestrzańskiej, co spowodowało, że Kiszyniów znów faktycznie kontroluje gospodarkę NRM. Faktycznie otoczone zostały także rosyjskie wojska – około 1 200 żołnierzy, którzy stacjonują w Naddniestrzu.

W ten sposób, nawet bez wielkich starć zbrojnych, pomiędzy Bałtykiem a Morzem Czarnym w każdym momencie mogą, celowo lub nie, powstać konflikty, które mają wpływ na losy całego kontynentu.

Alaksandr Hiełahajeu, belsat.eu

Aktualności